Jak je jeszcze hodowaliśmy (bo po jakimś czasie nie chciały dalej rosnąć), to robiłyśmy maseczki.
W plastikowej, bądź drewnianej miseczce ugniatasz je łyżkę - byle nie metalową i nakładasz na twarz. Leżysz tak sobie ok. 15-20 minut po czym spłukujesz je wodą. Skóra po tym jest bardzo gładka i taka fajna:]
Miłej maseczki
A jak one "smakują"?
Zakładki