Jak zauwazyłam to niektóre z Was powinny otworzyć gabinety dietetyczne albo pozjadały wszystkie rozumy.
Agema, postaralam sie nie reagowac od razu, wczoraj poczytalam sobie wiecej Twoich wpisow, zeby rozeznac, skad ta zlosliwosc, ktora biore do siebie.
Otoz wyobraz sobie, ze nie uwazam zebym "pozjadala wszystkie rozumy", Ale kiedy podjelam decyzje o odchudzaniu, postaralam sie zapewnic sobie maksymalnie szeroka wiedze na temat dietetyki, odchudzania, zdrowego stylu zycia, medycznych wyjasnien rozmaitych faz chudniecia. Spedzilam nad ksiazkami, artykulami (nie tylko z prasy popularnej) wiele godzin i dni - szukalam w sieci, pytalam znajomych lekarzy o rozne szczegoly. Moze dlatego przez 20 miesiecy nie zanotowalam skoku wagi wiekszego niz 1,5-2 kg. Moze dlatego rozumiem, ze waga potrafi stac i kilka tygodni, zanim drgnie o 10 dkg w dol. Odchudzam sie po raz pierwszy, nie notuje dolow i zalaman bo wiem, co dzieje sie w moim organizmie. Pewne rzeczy sa prawdami uniwersalnymi, np. ta, ze do chudniecia potrzebna jest codziennie pewna stala, choc ograniczona liczba kalorii dostarczonych dla podtrzymania wlasciwego poziomu metabolizmu.
Nie jestem przekonana o wlasnej kompetencji w sprawach odchudzania, ale wiem, ze podeszlam do samej siebie w sposob o wiele bardziej powazny, niz przecietna odchudzajaca sie, nawet z duzej otylosci, kobieta (choc akurat uwazam, ze im wiecej kilogramow do zrzucenia, tym kobiety podchodza do sprawy bardziej racjonalnie). I stad moje wyniki, od ktorych wazniejsze jeszcze jest to, ze jestem zdrowa.
pozdrawiam
Zakładki