-
Witajcie i dziekuję za odwiedzinki!
Dzisiejszy dzień juz był lepszy od wczorajszego pod względem ganiania, bo jesli chodzi o jedzonko to w sumie niezadobrze rozplanowne
Trochę zaspałam, bo z powodu gorąca w nocy zasnąć nie mogłam zasnęłam może koło 5 dopiero no i rano podnieść się nie mogłam. Jak już otworzyłam oczy to czasu mi starczyło tylko na szybką toaletę i ubranie się. Tak więc poza kawą nie jadłam nic az do 15 Na szczęście upał był i głodu nawet nie czułam. Potem wszamałam malinki i kefirek, a potem jeszcze czeresnie ale nie tak duzo jak wczoraj i brzuszek nie bolał.
Obiadek o zwyklej porze, ale chyba troche przesadziłam z ilością i niepotrzebnie rozepchałąm żołądek
Do końca dnia planuję jeszcze trochę owoców i dopic wodę do końca butli
Na razie na liczniku jest 900 kcal wiec ok, ale zważywszy że to było w 3 posiłkach i od 15 to chyba nienajlepiej
Pozdrawiam i lece poczytac co u Was
-
Witam!
Wczorajszego dnia dobialam do 1070 kcal ale te ostatnie 170 kcal to same owoce - grejpfrut i maliny Wiec jest ok
Dziś znowu spac nie mogłam wstałąm o 6 i sprawdzilam czy wszystkie okna pootwierane, dodatkowo otworzyłam balkon.
Coś nie bardzo się dziś czuję, chyba przez ten upał
Eh ja to powinnam w lato jezdzic na biegun, zeby nie musiec znosic tych upałów
Zrobiłam śniadanko i polowe zostawiłam, nie mam cos apetytu a moze jednak trochę za duzy ten posiłek mi wyszedl? kanapka (z mojego chleba to jak 2 z normalnego i troche sałaty z pomidorem - w sumie nie wydaje sie duzo, a jednak 2/3 kanapki zostało - bedzie na II sniadanie.
Brzuszek jakiś taki pełny miałam jeszcze przed sniadaniem i chyba sobie łyknę trochę otebow bo czuję się strasznie ociężała A może jeszcze trochę się zdrzemne skoro mam taka możliwość to niby czemu nie wykorzystac
Pozdrawiam
-
Masz pełny brzuszek, bo wczoraj zjadłaś późno. Jesteś tak przyzwyczajona, organizm ma swoje godziny, kiedy robi sie głodny i takie, kiedy odpycha go od każdego jedzonka i dlatego mądra, rozsądna emkr powinna na siłę zmusić go do zmiany tych niedobrych nawyków Ja też nie lubiłam wczesnych śniadań, odżywałam na kawie, czasami z czymś słodkim, a coś sensownego jadałam dużo później, co oczywiście nie było ani zdrowe, ani dobre dla odchudzania.
Żaliłaś się u bebe, że rano nie jesteś głodna, za to popołudniami, wieczorem ssie cię okrutnie. Wydaje mi się, że to jest właśnie spowodowane takimi dziwnymi porami posiłków i musisz spróbować to zmienić, powoli, ale konsekwentnie. Jadać śniadania, brać jakieś przekąski, kiedy wychodzisz, oczywiście bez sensu byłoby jeść kolację o 18, skoro tak późno chodzisz spać, ale to naprawdę niezdrowe tak długo mieć pusty brzuszek...
A tak w ogóle - słodkich snów
-
Witaj Moomin!
Wiem że powinnam poprzestawiac posiłki, ale niestety w czasie pracy nie jest to mozliwe. Moze teraz sie uda - teoretycznie od poniedzialku mam urlop, ale jeszcze muszę wykończyć zaległą robotę i dopiero wtedy odpocznę psychicznie. Ponieważ wyjazd zaplanowany dopiero na sierpien to na cały lipiec wzięłam sobie kurs angielskiego - przynajmniej się poduczę
Jestem już po drugim śniadanku - dokończyłam kanapeczkę i zjadłam jeszcze czereśnie Niestety brzuszek pęka w szwach i to nie z przejedzenia ale z powodu braku wizyty w toalecie. Znam na to sposób, ale nie chce rozstroic żołądka - a wystarczyłoby po tych czeresniach wypic kefir
Trochę sobie poleniuchowałam dziś od rana - właściwie to nie spałam tylko obejrzałam film, ale jakoś odżyłam, bo ostatnio źle sypiam przez upały.
teraz wezmę szybki prysznic i nakremuję się i spróbuję trochę popracować - jest szansa że w tym tygodniu już to skończę i będę się urlpować na całego
Pozdrawiam i do zobaczonka poźniej
-
Witaj Emkr!
Naprawdę masz przechlapane z tymi posiłkami, a raczej godzinami posiłków. Szkoda że w pracy nie możesz jakoś podjeść, a wieczorkiem mniej. Może spróbowałabyś nosić z sobą sałatki np. z kurczakiem, gotowanymi lub surowymi warzywami, ziemniaczkami lub makaronem. Można wymyśleć dużo kombinacji do tego sos z jogurtu, musztardy, czosnku, pieczywko do wyboru i pyszny obiadek jak znalazł. A wieczorkiem mogłabyś zjeść lekką ciepłą kolacje....
To tylko taki mały pomysł... W sumie to ja nie mam z tym problemu bo siedzę w domku (a to już zaczyna być problem bo mnie nosi i też bym z chęcią do pracy poszła )
A teraz jak zbliża ci się urlop to wykorzystaj go jak najlepiej na "uregulowane życie"
Aha i życzę owocnej nauki angielskiego...
-
a u mnie ostatnio upałów brak więc śpię "jak zabita"
Rzeczywiście, spróbuj emkr uregulować jakoś te pory posiłków, wiem, łatwo mówić... Ale ja też byłam kiedyś "nocnym markiem" i podjadanie nawet po północy było w normie. Na szczęście zmieniłam przyzwyczajenia i teraz lubię kłaść się z małym głodkiem, rozmyślając co pysznego przygotuję sobie na śniadanie
Pozdrowionka!!!
-
Witam!
No to jestem juz po obiadku jest niecałe 1000 kcal, ale pewnie jeszcze wszamię trochę czeeśni bo takie pyszne kupilam
Dziś ostatni raz czekałam z obiadkiem na męża - od jutra koniec!
Nie dość że jechał 1,5 godz z pracy to jeszcze w domu stwiedził, że jak jest taki zmeczony upałem to nie chce mu się jeść zjadłam sama - a on jadl potem chyba zimne bo nie chciało mu się odgrzac
Jutro zjem sama, a on sobie niech wymyśla co chce, przynajmniej bede jadła obiad o normalnej porze poki mam taka mozliwosc
Co do tych godzin posiłków - to ja właściwie cały dzień mam tak prezesunięty - raczej nie zdarza mi się wstać przed 8:30 (z nielicznymi wyjątkami) - a wtedy tez czesto tylko mężowi szykuję śniadanko. Sama jem dopiero okolo 9-10 sniadanie. ok 13 II sniadanie więc obiad tak okolo 16-17 nie wczesniej. W czasie pracy na 16 przenosze moją "kolacje" a obiad jem ok 19-20 czyli jako kolacje właśnie. Na wieczór zostawiam sobie tzw. podwieczorek czyli owoce albo coś innego lekko strawnego i staram się już po 22 nie jeść (akurat wychodzi ok 4 godz przed snem).
Raczej niechętnie zmienię godziny pracy i wstawania a posiłki mam właśnie dopasowane do mojego życia. A teraz latem też nie barzo wyobrazam sobie robić coś cieplego ok 16 - za gorąco i nawet sie jesc nie chce.
Co się zas tyczy jedzonka zabieranego do pracy - niestety czasem nawet nie mam czasu usiąść żeby coś zjeść (15-20 min przerwy to stanowczo za mało muszę przejść na szamanie do mojego pokoju, a potem wrócić spowrotem na salę lub do laboratorium - w tym czasie nawet herbaty nie zdąrze sobie zrobić a więc w gre wchodzą jakieś jugurty i owoce tylko i wyłącznie; między innymi dlatego nauczyłam się tak mało pić - musze mieć tylko mokre jedzonko).
-
Masz rację Emkr nie czekaj ma męża z obiadkiem!
Prawie pięć lat temu właśnie w ten sposób się utuczyłam. Zaraz po ślubie jako młoda kochająca żonka wcinałam oboadek jak mąż wrócił z pracy, a wracał dość późno, a mogłam to robić zaraz po zajęciach w normalnej porze. Niedość że to było straszne to obiadki były kaloryczne i bardzo pożywne - dogadzałam nie ma co. Tylko że to ja przytyłam, a mąż może ciut, ciut...
Teraz nadal jestem kochającą żonka ale nigdy z obiadkiem nie czekam, wspólne jedzenie to miły aspekt weekendów. I jest mi z tym dobrze....
-
nooooo to ja tez sie tak utuczylam, potrafilam do 1 w nocy czekac z kolacja zeby zjesc razem ale z tym juz koniec jada juz sam , moge zrobic ale sie juz nie opycham.
pozdrowienia gorace emkr
-
hey!
Słoneczne pozdrowionka z kotliny sądeckiej (czyli dziury gdzie siedzę przez całe wakacje :P)
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki