No, bella, parszywa trzynastka robi mocne wrażenie Ale - uwaga, tutaj moominek zaczyna się wymądrzać - czy to dobry pomysł robić listę potraw, których teraz sobie zabraniasz, ale o których marzysz, że kiedyś będziesz się nimi zajadać? Mam za sobą wiele zaprzepaszczonych prób odchudzania, chudłam dużo, ale jeszcze więcej przybierałam na wadze, a jednym z głównych powodów niepowodzenia było właśnie odmawianie sobie jedzenia. Ja marzyłam o tym, co będzie, jak już schudnę i praktycznie całe to marzenie skupiało się wokół jedzenia, czytałam książki kucharskie, przeglądałam pod tym kątem gazety, boshe, ja nawet śniłam o jedzeniu. Nic więc dziwnego, że szybko przerywałam odchudzanie i tyłam, tyłam, tyłam
Nie mówię, że tobie grozi coś podobnego, bo przecież każda z nas - metodą prób i błędów - wybiera najlepszy dla siebie sposób chudnięcia, jedynie ostrzegam, że dla mnie źle się konczyło takie podejście. Nie lepiej pozwolić sobie na małokaloryczną wersję naleśników? Pierogi też nie są najgorszym pomysłem - kiedy robiłam z mamą (a miały dużo skwarek w środku) obliczyłam, że jeden ma zaledwie 70 kcal. Mnie smakowały bez omasty, ugotowane, ale można podsmażyć na oliwie i najeść się pięcioma, może nawet sześcioma. Przecież masz już skurczony żołądek, więcej na pewno nie wejdzie Na coś słodkiego też sobie czasami pozwalam, ale wolę nie mieć żadnych zapasów w domu, żeby niepotrzebnie nie kusić licha, lepiej ruszyć pupę i kupić, z jednej strony zawsze to trochę ruchu więcej, z drugiej najczęściej po prostu nie chce się chodzić
W zasadzie jedynie zrezygnowałabym z punktów 9-12, na pieczoną kiełbaskę sama mam ochotę i może niedługo zrobię w domu. Wszystko inne jest jadalne Łatwo obliczyć kalorie, a jak wiesz, ile mają poszczególne potrawy, jakoś łatwiej ograniczyć ilość jedzonka, przynajmniej na mnie w ten sposób to działa.
I, bella, ja wcale nie jestem taka silna. Mam po prostu za sobą kilkanaście lat odchudzania, a jedynym ich plusem jest to, że teraz mniej więcej wiem, co mi szkodzi, a co pomaga w odchudzaniu i staram się na tym bazować...
Masz 37 lat, czy ty nie przesadzasz z tym wiekiem i problemami kobiecymi ? Wiadomo, że im człowiek starszy, tym trudniej się chudnie; niestety nie każda z nas jest rozwijającą się nastolatką, której wystarczy ograniczenie słodyczy i więcej ruchu, a wyszczupleje niemal w oczach. Jedyne problemy kobiece, jakie mi przychodzą na myśl, to zaburzenia okresu przy zbyt radykalnych dietach, a tego każdy powinien unikać, bez względu na wiek
Zakładki