Strona 514 z 739 PierwszyPierwszy ... 14 414 464 504 512 513 514 515 516 524 564 614 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 5,131 do 5,140 z 7388

Wątek: *BUM* ... Gryzoń zrzuca polską nadwyżkę

  1. #5131
    Awatar buttermilk
    buttermilk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-08-2005
    Posty
    6,995

    Domyślnie

    Trini, udanego wystepu zycze
    buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019

    It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
    It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.

  2. #5132
    magpru jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-10-2005
    Mieszka w
    Olsztyn
    Posty
    0

    Domyślnie

    Triskell napisała:

    Pisałam wczoraj u Buttermilk, że ja wcale zaczynając rok temu nie wiedziałam, że doprowadzę to do końca. Ileż razy wcześniej planowałam zacząć od tego znanego nam wszystkim "poniedziałku"! Tym razem nic nie zwiastowało, że będzie inaczej - żadnych fanfar, efektów specjalnych, strzałek z napisem "odchudzanie właściwe". Planowałam dietę, kupiłam potrzebne produkty (bo zaczynałam od kopenhaskiej), ale wcale poprzedniego wieczora nie było we mnie niezłomnej pewności, że rano nie sięgnę do lodówki po coś zupełnie innego. Tym razem wyszło. Może też właśnie dlatego, że podeszłam do tego na zasadzie "Nie robię niczego wielkiego" i tak sobie szłam kroczek po kroczku, nie nazywając tego wielkimi słowami. Nawet nie zakładałam swojego wątku do czasu, gdy za mną było pierwszych 9 kg i poczułam się już trochę pewniej, bo zobaczyłam, że inne jest to odchudzanie od wcześniejszych. Może te wielkie słowa, hasła typu "Latem 2006 będę szczupła" spraliżowałyby mnie? Może jakoś podświadomie wiedziałam, że dopiero po tych powiedzmy 9 kg będę gotowa, by spojrzeć w stronę mety?

    dziękuję Triskell, ze te słowa
    jakbym czytała o sobie - dobrze wiedzieć, że nie jestem z tym sama - naprawdę dużo mi lepiej, teraz wierzę, że się może udać

  3. #5133
    Awatar animka001
    animka001 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    07-10-2005
    Posty
    25

    Domyślnie



    Jak zobaczyłam , nie mogłam nie wkleić...
    ___________________________
    stary adres
    nowy adres

  4. #5134
    Sissi76 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    31-05-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Magpru,dziekuje,ze zacytowalas slowa Triskell jeszcze raz....Wiele daja do namyslu...
    A ja trzymam kciuki za udany wystep!!!![link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  5. #5135
    Awatar Kardloz
    Kardloz jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-01-2006
    Mieszka w
    Bielsko-Biała
    Posty
    0

    Domyślnie

    czekamy na relacje z występu - liczylas kiedyś ile kalorii spalasz w czasie waszego tanca przed publicznoscią??

    Pozdrawiam serdecznie

  6. #5136
    boksita jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj Tiruniu .Idąc za Twoim przykładem szukam klubu tańca brzucha ale jak sie okazuje w naszym sosnowcu nie jest to łatwe dlatego zaczynam szukać w okolicznych miejscowościach mam nadzieje że będą z tego jakieś efekty. Pozdrawiam serdecznie.

  7. #5137
    kasiakasz jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    06-10-2005
    Mieszka w
    śląsk
    Posty
    444

    Domyślnie

    I jak tam występ ???
    Też dołączam do dziewczyn , na których Twoje słowa zrobiły wrażenie.
    Na mnie też, mnie tez to dotyczy
    Mi sie wydawało ze ten ostatni raz rozpoczynam walke w zeszłym roku w październiku, pamiętasz goniłam Cię i super mi szło, a jednak sie nie udało
    Ty doszłaś do końca, więc ja też mogę i może nie warto usilnie myśle że to teraz , tylko iś do przodu.......

  8. #5138
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Zaglądam na momencik, zaraz wyjeżdżam. Po powrocie (za kilka-kilkanaście godzin) będzie duuuuużo na temat zdrowego vs. niezdrowego odchudzania, bo właśnie piszę przedługiego posta na ten temat na wątek, o którym wspomniałam u Gagi (to, co mi wczoraj zeżarło przez przerwę w dostawie prądu). I u siebie też chciałabym go po skończeniu wkleić, może komuś się przyda np dla znajomej odchudzającej się przy pomocy jedzenia 500 kcal dziennie.

    Ściskam Was wszystkie/wszystkich

  9. #5139
    Awatar bes_xyfki
    bes_xyfki jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Gdańsk
    Posty
    6,463

    Domyślnie

    Triskellku, udango wyjazdu życzę i w sumie wpadłam się pożegnać, bo jutro po pracy będę miała tylko chwilkę na pakowanie się i już załaduję się w pociąg do łodzi
    ale mam stresa...
    do przeczytania za tydzień
    STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
    "Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

  10. #5140
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Napisałam. Skończyłam wreszcie pisać posta na zupełnie innym wątku i - tak jak zapowiedziałam - wklejam go i tutaj (nicka gospodyni wątku zastąpię krzyżykami). Część tego, co napisałam, dotyczy konkretnej sytuacji i ustosunkowuje się do konkretnych argumentów, ale część jest bardzo ogólna i gdyby przypadkiem komuś mogła się przydać, to proszę częstować się do woli.

    XXXXX, zanim przejdę do bardziej merytorycznych argumentów, chciałam napisać Ci, że celem mojego postu nie jest atak. Zgadzam się z tym, co Zuzanka napisała powyżej: nikt z nas nie krytykuje wagi, do której dążysz, jedynie sposoby, w jakie chcesz ją osiągnąć. Kanony piękna to sprawa indywidualna, ja nie chciałabym być aż tak chuda, ale to nie znaczy, że Tobie nie może się to podobać. I ani moje zdanie w tej sprawie, ani Twoje, nie jest lepsze czy gorsze. Ale zabolało mnie przeczytanie Twojego wątku (przeczytałam cały), bo widzę, że robisz sobie krzywdę i jesteś na dobrej drodze, by za parę lat postawić krzyżyki przy wszystkich pytaniach z listy, którą podałaś na początku wątku. Jeśli jeszcze będziesz mogła podnieść rękę i te krzyżyki postawić.

    Ale przejdźmy może do konkretów…

    czy szukalas moze iw internecie na temat odchudzania sie "za pomoca malej ilosci kalorii" czy wrecz czego na temat glodowki (ja sie nie glodze, spozywanie malej ilosci kalorii a glodowka to dwa rozne pojecia) Zachecam do lektory, z pewnoscia znajdziesz interesujace artykuly na ten temat, aktykuly o tym, ze sa one zdrowe, wskazane, ze poprawiaja metabolizm, przemiane materii, poczytaj o pozytywnych tego stronach a jest ich tak samo niemoalo jak negatywnych
    Widzisz, żeby dyskusja – także ta w internecie – miała jakąkolwiek wartość, muszą obowiązywać pewne zasady. Jedna z nich jest taka, że jeśli powołujemy się na jakiekolwiek źródła zewnętrzne, na opinie innych osób, niż my sami, to podajemy linki. Grzecznie proszę więc o link do jakiejkolwiek godnej zaufania strony, na której specjaliści z dziedziny medycyny lub żywienia udowadniają, że jedzenie przez dłuższy czas 200-300 kcal dziennie, czy nawet 500-800, jest zdrowe, wskazane i… poprawia metabolizm. To ostatnie to dla mnie zupełna rewelacja, bo jak dotychczas wszędzie czytałam coś dokładnie przeciwnego (linki i cytaty poniżej), bardzo więc jestem ciekawa Twoich źródeł. Bez ich podania, powyższy cytat nie ma niestety większej wartości poznawczej, niż stwierdzenie pijaczka spod budki z piwem, że „ludzie mówią”, iż picie kilku litrów piwa dziennie wpływa dodatnio na potencję (żeby nie było żadnych wątpliwości: to nie jest atak personalny, nie porównuję Ciebie do pijaczka spod budki, porównuję jedynie merytoryczność dyskusji).

    Kasia zapytała Cię, czy masz zamiar przez całe życie jeść 200-300 kalorii. Odpowiedziałaś, że oczywiście nie, bo nie byłoby to zdrowe. Chyba nie bardzo zrozumiałaś, co chciała Ci powiedzieć w zdaniach zaraz pod tym pytaniem. Jeśli nadal w ten sposób będziesz prowadzić swoją dietę, doprowadzisz swoją przemianę materii do takiego stanu, że żeby nie tyć będziesz musiała jeść dalej to 200-300 kcal, bo wszelkie „nadwyżki” (powiedzmy 500 kcal dziennie) organizm będzie od razu odkładał pod postacią tłuszczu, a Ty jedząc 500 czy 800 kcal będziesz tyła. I masz zupełną rację, że nie będzie to zdrowe. W tej chwili Twój organizm spala bądź już spalił energię z mięśni (patrz Twoje posty na str. 4, w których piszesz, jak dużą trudność sprawiają Ci prościutkie ćwiczenia fizyczne – i proszę, nie pisz mi w odpowiedzi, że potrafisz zrobić 200 brzuszków, bo to tyle, co nic). Nie wiem, czy już masz problemy z włosami, paznokciami i skórą, ale jeśli nie, to - jeśli nie zmienisz sposobu odżywiania - długo na nie nie będziesz czekać. Na następny ogień pójdą kości. Osteoporoza może Ci się w tej chwili wydawać daleką perspektywą, ale niestety, jeśli nadal będziesz jeść tak, jak jesz, zapuka do Twoich drzwi gdy jeszcze będziesz młodziutką dziewczyną. No a kolejne stadium to „zabranie” (przez organizm) tej energii z ostatniego już źródła, które pozostało, czyli Twoich organów wewnętrznych. Kochana, jeśli jesz dziennie 200, 300 czy nawet 500 kcal, dostarczasz tym samym organizmowi wystarczającej ilości energii na oddychanie, chodzenie, pisanie przy komputerze. Co najmniej tyle ile dostarczasz, spalasz właśnie podczas takich codziennych czynności. Na funkcjonowanie organów wewnętrznych zostaje Ci… zero. Różnica pomiędzy tym, co robisz, a powiedzmy odcięciem dopływu krwi do serca poprzez zaciśnięcie na żyle klamerki leży tylko i wyłącznie w czasie. Może w mniej spektakularny sposób, może wolniej, ale robisz to samo. Nie dajesz organizmowi tego, co jest niezbędne do jego funkcjonowania. I skutek, nawet jeśli poczekasz jeszcze na niego kilka lat, nieodwołalnie będzie ten sam: organizm przestanie funkcjonować. Bo po prostu fizycznie nie może funkcjonować „z niczego”. Piszesz, że czujesz się świetnie, więc nic nie zmienisz. Niestety, w momencie, gdy przestaniesz się „czuć świetnie”, może być już za późno, atrofia różnych organów może być już zbyt zaawansowana.

    Wróćmy może do kwestii przemiany materii. Po pół roku diety rzekomo „poprawiającej metabolizm”, Twój metabolizm powinien być już w świetnym stanie, prawda? A tymczasem Ty jesz porcje głodowe i chudniesz bardzo powoli. Czyli ile w tej chwili wynosi Twój metabolizm spoczynkowy (= ile kalorii możesz jeść dziennie, żeby ani nie chudnąć, ani nie tyć)? 500 kcal? 800? Twoje tempo chudnięcia (9 kg przez pół roku takiej diety, o ile się nie mylę 0,1 kg od momentu założenia wątku, choć tego nie jestem pewna, bo w pierwszym poście nie podajesz swojej wagi z lipca. Ale wspominasz, że wcześniej przez pół roku schudłaś 9 kg, a teraz na liczniku masz 9,1, stąd ten wniosek) na to wskazywałoby. Z tego, oraz z Twojego zmęczenia przy ćwiczeniach (chyba jasny jest związek pomiędzy masą mięśniową a metabolizmem – im mniej mięśni, tym niższy metabolizm), wynika obraz metabolizmu bardzo, bardzo, bardzo słabiutkiego. Co gorsza, metabolizm tylko w pewnym stopniu jest uwarunkowany genetycznie, w co najmniej takim samym stopniu „pracujemy” na niego sami, dietą i ćwiczeniami. Innymi słowy, sama sobie taki opłakany stan metabolizmu zafundowałaś. Napisałaś, że schudnięcie 9 kilogramów przez pół roku to „zdrowe tempo”. I owszem, gdyby było ono wynikiem faktu, że potrzebujesz dziennie 2000 kcal, ale decydujesz się nie ciąć tego drastycznie, jesz 1800 i chudniesz wolno, gratulowałabym Ci cierpliwości. Ale gdy liczby te wynoszą odpowiednio 500 i 300, trudno mówić o czymkolwiek innym, niż o zniszczonym metaboliźmie.

    Napisałaś, że 2300 kcal to porcja „dla rosłego mężczyzny”. Dementuję. Nie jestem mężczyzną, a gdybym nim była, to jak na mężczyznę nie byłabym „rosła”. Jestem kobietą o wzroście 174 cm. W dodatku mam prawie 40 lat, a więc „prawo” do metabolizmu nie tak rączego, jak u nastolatki. Byłam na diecie przez 7 miesięcy, przez większość tego okresu była to dieta 1300 kcal, początkowo oczywiście chudłam najszybciej, potem już bardzo książkowo, przeciętnie kilogram na tydzień lub troszkę mniej niż kilogram. Dietę skończyłam w lutym, od tamtej pory utrzymuję wagę (a także, co może ważniejsze, poziom tłuszczu 23% i wody 52%). Żeby ani nie schudnąć, ani nie przytyć (bo na żadną z tych opcji nie mam ochoty) jem w tej chwili, w zależności od momentu cyklu miesięcznego, 2000-2500 kcal. Tak, ważę więcej od Ciebie a metabolizm jest wprost proporcjonalny do wagi. Ale ta różnica nie tłumaczy metabolizmu kilka razy większego, prawda? Jeśli więc nadal twierdzisz, że to Twoja metoda jest „zdrowa” i „poprawia metabolizm”, to chyba wypada mi tylko powiedzieć „Po owocach ich czynów poznacie ich”. I poprosić Cię, żebyś spróbowała wyciągnąć z tego wnioski.

    I na koniec, żeby nie być gołosłowną (wszystkie poniższe cytaty przetłumaczyłam dla Ciebie sama, ale podaję też linki, jeśli chcesz je sprawdzić w oryginale):
    - Źródło 1: http://www.weightlossresources.co.uk...starvation.htm
    „Choć może się to wydawać zaskakujące, poważne ograniczenie ilości kalorii, zamiast pomóc nam szybciej dojść do docelowej wagi, przeszkadza naszemu organizmowi w efektywnym spalaniu tłuszczu, co niestety oznacza, że tempo utraty wagi się zmniejsza.
    Dlaczego spożywanie małej ilości kalorii spowalnia utratę wagi?
    Organizm przechodzi w „tryb głodowy”. Mechanizm ten prawdopodobnie wykształcił się jako obrona przed śmiercią głodową i oznacza, że organizm przechodzi na tryb, w którym super skutecznie wykorzystuje otrzymywane z pożywienia kalorie. Robi to głównie chroniąc zasoby tłuszczu, używając zamiast tego suchej masy ciała i mięśni by uzyskać kalorie potrzebne do funkcjonowania. To prowadzi do zaniku mięśni, co z kolei obniża metabolizm, w wyniku czego tempo utraty wagi spada. Jest to oczywiście doskonałe rozwiązanie gdy stoimy w obliczu zagrożenia śmiercią głodową. Ale jeśli dążymy do utraty wagi, jest to mechanizm niepożądany.
    Ile kalorii powinniśmy spożywać, by uniknąć trybu głodowego?
    (…) Jako ogólną zasadę, większość ekspertów w dziedzinie odżywiania poleca nie schodzenie poniżej 1000-1200 kcal dziennie.

    - Źródło 2: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] :
    „Dieta głodowa nie oznacza braku pożywienia. Dietą głodową jest każda dieta, dostarczająca organizmowi poniżej 50% ilości pożywienia, którego potrzebuje.”

    - Źródło 3: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    „Gdy poważnie ograniczamy dzienne spożycie kalorii, organizm szybko przechodzi w tryb głodowy – mechanizm odziedziczony po naszych odległych przodkach, którzy musieli przetrwać okresy głodu. Nie można nic zrobić, by zapobiec włączeniu się tego mechanizmu, z wyjątkiem nie schodzenia poniżej pułapu 1200 kcal dziennie dla kobiety a 1800 dla mężczyzny. (...) Pierwsze, co się stanie, to spowolnienie przez organizm tempa metabolizmu. Dzieje się to w wyniku zmniejszenia wydzielania hormonów przez naszą tarczycę. W wyniku poważnego ograniczenia liczby kalorii metabolizm może spaść nawet o 40-50%.
    Następnym krokiem jest przyswajanie przez organizm swojej własnej tkanki mięśniowej i zamiana jej na glukozę. Mięśnie stają się głównym pokarmem by chronić zasoby tłuszczu konieczne do przetrwania. Tak – nasze mięśnie zaczynają zanikać. Jakby tego było mało, aktywność enzymów powodujących gromadzenie tłuszczu wzrasta, natomiast aktywność enzymów powodujących spalanie tłuszczu spada. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, co chcemy na diecie osiągnąć!”

    Mogłabym jeszcze dalej cytować, ale wszystkie wygooglowane dziś przeze mnie strony różnymi słowami miały na temat ograniczania spożycia kalorii poniżej pewnego pułapu do powiedzenia to samo: tryb głodowy, wolniejszy metabolizm, odkładanie się tłuszczu, zanik mięśni.

    Starałam się przekazać Ci to w jak najlepszej wierze (z trybu głodowego da się stopniowo wyjść i również na ten temat trochę artykułów znalazłam). Decyzja, co z tym zrobisz, należy do Ciebie.

    Serdecznie pozdrawiam.

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •