-
MIŁEGO WEEKENDU.
SUPER POGODY, SUPER DIETKOWANIA.
-
witaj
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
WITAJ CZEKAM NA CUDOWNE ZDJECIA
POZDRAWIAM CIEPLUTKO
-
Proszę o troszkę cierpliwości z tymi zdjęciami. Już wczoraj się za nie zabrałam i dziś pewnie wkleję pierwsze, razem z pierwszymi opowieściami. I tak będę wklejać stopniowo: tutaj trochę, a na "my photos" na yahoo więcej (jeśli ktoś więc chce zobaczyć wersję więcej-zdjęciową i nie ma jeszcze adresu, to proszę dać znać, podeślę).
A tak na bardziej dietowe tematy - diety podczas wyjazdu nie pilnowałam wcale, jadłam sporo zakazanych rzeczy, bo jak po dniu łażenia człowiek siedział w knajpie i za chwilę miał wracać do zimnego namiotu, to coś słodkiego aż samo do buzi wskakiwało. Spodziewałam się więc jakiegoś znacznego wzrostu wagi - bałam się, że i z 70 może być. Ale chyba jednak spora aktywność fizyczna zrobiła swoje, bo wczoraj rano stanęłam na wadze, a tu 65,3 kg, czyli może o jakiś kilogram więcej, niż przed wyjazdem. A tyle, to się nadrobi szybciutko.
Tak a propos tego zimnego namiotu - noce były bardzo zimne (rekordem był zlodowaciały śnieg na namiocie pewnego poranka), natomiast w ciągu dnia było bardzo różnie: od prażącego słońca, które spaliło mi rogówki w oczach (przez 2 dni zakraplanie oczu było torturą, a ja oprócz okularów musiałam sobie sprawić kapelusik, żeby dodatkowo oczy chronić... zresztą zanim go kupiłam, przez pół dnia nosiłam pożyczony kapelusik słomkowy, w którym wyglądałam jak strach na wróble, co będzie widać na zdjęciach ), po burzę i zimny deszcz.
Wracam do zdjęć, żeby jak najszybciej móc coś wkleić. Strasznie jestem ciekawa, co się u Was dzieje, ale to musi poczekać, nie jestem w stanie zrobić wszystkiego naraz
-
Witaj ba bardzo chciałabym zobaczyc zdjecia podasz mi adres?
Pozdrawaim cieplutko
-
TRini bardzo fajnie,że już jesteś z nami. Akurat wczoraj był jakiś film sensacyjny z Gran Canionu,myślałam o twojej wyprawie,bo film był marny,tylko chciałam widzieć,gdzie ty spędzałaś urlop.Miłej niedzieli życzę.
-
Bardzo sie stesknilam za twoimi wpisami
A z tymi zdjeciami i odwiedzinami naszych watkow to powoli Triskiellku My to rozumiemy ze dopiero wrocilas i ze musisz znow najpierw sie zadomowic w domku
A co do tych twoich oczek i rogowek spalonych to mnie troche tym zasmucilas Mam nadzieje ze okularki pomogly
Pozdrawiam
-
POCZEKAMY,POCZEKAMY
PODSYLAM BUZIAKI I
-
Udało mi się uporać ze zdjęciami z pierwszych trzech dni, ale to naprawdę dopiero początki, nie ma tu jeszcze żadnego z moich ulubionych miejsc.
Podróż zaczęła się dłuuuuga jazdą autobusem do Salt Lake City, a potem (gdy już przesiedliśmy się w samochód naszej znajomej), takimi przystankami przy drodze:
Pierwszy gryzoń (nie mam niestety pojęcia, jak jest chipmunk po polsku):
Praktycznie podczas całej podróży towarzyszyły nam powyginane w fantastyczne kształty drzewa (często miniaturowe, niemal jak bonsai). Niektóre uschnięte, inne wykazujące się niesamowitą wolą życia i nadal rosnące:
Pierwszym odwiedzonym przez nas miejscem był park stanowy Dead Horse Point, gdzie latała nad nami bardzo ciekawska sójka:
A tu sam Dead Horse Point:
I jego roślinność, łapiąca mnie za spódnicę:
Kolejne miejsce to park narodowy Canyonlands, częściowo połączony z Dead Horse Point, więc widoki podobne, ale na większej ilości poziomów (kanion w kanionie w kanionie):
W Canyonlands pozowała mi ważka:
i kruki:
i rosły pola kaktusów, z których cieszyłam się jak dziecko:
a także jukka:
no i znowu te miniaturowe drzewka:
To też w Canyonlands, na szlaku do pierwszego obejrzanego przez nas łuku, Mesa Arch. O łukach bardzo dużo będzie w kolejnej części, z kolejnych dni. A na razie ten jeden:
i widoki z niego:
Znacznie więcej zdjęć (ale też na razie tylko z tych pierwszych trzech dni) jest na:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Do niektórych z nich napisałam tam komentarze.
Dziś wieczorem zabieram się za kolejne dni i park narodowy The Arches.
-
Hi Triskellku, coś wspaniałego takie widoki, zupełnie nieznany mi w realu klimat, a podejrzewam, że zdjęcia są tylko miniaturową namiastką tego, co naprawdę sobie prezentuje ten krajobraz. Świat jest taki wspaniały, niezwykle ciekawy, ujmujący odmiennością i tym co nam najbliższe, co znane, szkoda tylko, że tak mało mamy okazji, aby móc się tym wszystkim delektować, a ja już sobie nie mogę wręcz wybaczyć, że zapomniałam iż są takie okresy jak wakacje. Czekam na kolejną porcję zdjęć, tylko dawkuj je nam w niezbyt dużych pigułkach acz sukcesywnie, tak aby radość z ich ogladania była jak największa. A Ty ważko, bardzo ładnie wyglądałaś! :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki