-
cauchy matko kochana 40 kg
a co do tego opisu wagi sprzed odchudzania- moja mama kupiła sobie za duze spodnie ostatnio i chciała mi je wepchnąć zobacz, jak na tobie ładnie leżą" a czułam się w nich jak słonica, koszmar jakiś......
ona chybca tym razem chciała siebie dowarrtościować że sama trochę chudsza odemnie
a co do ćwiczeń- rewelacja, tylko brać przykład z ciebie...
-
Rozumiem Cię kochana. Ja niedawno od kuzynki usłyszałam:
"A już myślałam, że się w tą bluzkę więcej nie zmieścisz"
Wkurza to bardzo Niby to wszystko wiemy, ale jak ktos tak kawę na ławę wyłoży, to przykrośc robi ogromną. Myśle, że potrzeba troche czasu w nowej odchudzonej skórze, żeby nabrac do tego dystansu.
A Ty tak sobie pięknie radzisz
Nie mogę wyjść z podziwu, jak czytam sobie o Twoim zapale
Pozdrawiam serdecznie i wpadam do Ciebie zawsze, jak mi się "nie chce", żeby troche motywacji nabrać
-
No właśnie czemu to tak jest że najbliżsi mogą najbardziej nas zranić.... Może dlatego że nam najbardziej na ich opinii zależy, i takie słowa najbardziej ranią...
Ty jestem: TAKIJA z 116 chcę mieć 64
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg
Ostatnie ważenie: 16.08.2006 – 109 kg – BMI 40,53
POWOLI, POWOLI NAWET SŁOŃ DOJDZIE NA METĘ
-
Hej hej.
Dziękuję Wam bardzo za taki odzew.. dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak reaguję w podobnych sytuacjach..
To fakt, że mama nic nie mówiła wcześniej - ale dlatego, że zna mnie dobrze i wie, jak to działa - w tej kwestii mamy z siostrą identyczne charaktery, zawsze tak było - jakiekolwiek wspominanie o wadze i diecie powodowało tylko tyle, że się "najeżałyśmy" i byłyśmy gotowe się obrazić i robić coś wręcz odwrotnego.. teraz tak na szczęście nie jest. Ojciec z kolei często wykazywał się totalnym brakiem wyczucia i potrafił rzucić jakimś tekstem typu "ile ty jesz, spójrz na siebie jaka jesteś gruba".. nie przebierając w słowach nie wie nawet jak bardzo to bolało.. a sam jest nie lepszy! Kiedyś mama mu powiedziała, że jest subtelny jak nosorożec
Teraz się trochę udoporniłam i nie przejmuję się, że ktoś na mnie patrzy i może widzi ten wałek na brzuchu - trudno. Wiem, że nad tym pracuję, a innym nic do tego jak wyglądam. W domu rodzice nie komentują, mama czasem tylko powie coś miłego, że widać, że ładnie..
Wczoraj nie poszło mi najlepiej, no cóż.. walczę dalej. Dziś jeździłam już na rowerku 70 minut, na razie kalorycznie na liczniku jakieś 500kcal, po południu idę na siłownię.
Nie chcę zwiększać limitu, bo już przy tym 1200kcal czuję się, jakbym za dużo jadła.. chociaż ostatnio nie dietuje przykładnie, no nie wiem, zobaczę jak mi pójdzie ten tydzień, grrr.
Na razie się nie ważę, nie mierzę, może w przyszły poniedziałek.. chce dać się zaskoczyć, może pozytywnie (hope so..).
Bleee. Kończę kiepska forma ostatnio, ale na szczęście chce mi się ćwiczyć - tyle dobrze.
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Ależ Ci zazdroszczę
Chciałabym mieć tyle czasu na ćwiczenia... a u mnie to tylko chwila skradziona tu, chwila tam, i nigdy więcej niż 40 minut w ciągu dnia nie udaje mi się uzbierać.
U mnie reaktywacja - od dzisiaj liczenie kalorii po dłuższej przerwie... na plus 1,5 kg więc nie było tak źle z moim żywieniem - chociaz tyule dobrego mogę o okresie odpustu napisać...
Pozdrowionka i dużo siły do ćwiczeń życzę
-
Cauchy pozdrawiam serdecznie! Trzymaj się dzielnie. Staram się myślec jak Ty, że inni mogą mówic, co chcą, ważne, że ja wiem, że nad sobą pracuję, a za jakiś czas szczęki im opadną. amen.
-
Dokładnie tak Bianeczko będzie
Pyza - bardzo się cieszę, że wróciłaś na forum, do nas, no i przede wszystkim - na dobrą drogę. Ktoś gdzieś chyba pisał, czy też usłyszałam to - sama nie pamiętam - że dieta limitu kalorycznego jest najlepsza jeśli chodzi o jo-jo - że nawet jeśli ją przerwiesz, to nie masz wielkiego powrotu kilogramów - no i u Ciebie sie sprawdziło, u mnie też
Ja byłam na siłce, poszalałam dziś trochę i sporo ćwiczyłam, czuję się super. Była kąpiel, potem chwila relaksu mrrrauk, a teraz kolacja - serek wiejski z pomidorem i ogórkiem, i do tego trzy tekturki.
Bilans:
woda i napoje: 3.5 litra
kalorii zjedzonych: 1 101
kalorii spalonych: 1 300
No. Teraz kolacja i nic więcej dziś nie zjem, obiecuję.
Buziaki i dobrej nocy
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy, ja bym tam jednak o zwiększeniu limitu nadal myślała. 1200 to i tak lepiej, niż 1000, więc nie będę krzyczeć, bo się w tej dziedzinie bardzo poprawiło, ale Ty bardzo dużo ćwiczysz i w momencie, gdy dochodzi do tego, że spalasz mniej więcej tyle, ile jesz, to z czego organizm ma sobie po prostu żyć?
O właśnie, wspomniałaś o swojej siostrze, dawno już o niej nie pisałaś, nadal nie zabrała się za dietę? Taki jak Ty przykład w rodzinie to przecież żywa reklama diety.
Uściski
-
Hej hej.
Dziś nic specjalnie ciekawego, poza tym, że jechalam na rowerze w deszczu na targ po ogórki do ukiszenia, bo tak się mamie uwidziało, żebyśmy sobie znów ukisiły.. padało od rana, a ja czekałam, że może przestanie to się przejadę. Koło 14tej nadal padało więc uznałam, że trudno i pojechałam!
Na siłowni byłam, klasycznie ćwiczenia różne różniaste, wymęczyłam się i dobrze mi z tym było. W domu jeszcze 100 minut rowerowania i 100 brzuszków na dobranoc.
Bilans:
woda i inne: pół Morza Bałtyckiego
kalorii zjedzonych: 1 150
kalorii spalonych: 1 300
Jest dopsz..
Triss, co do siostry - odchudza się, nie wspominałam o tym? W ogóle moja dieta dobrze podziałała na cały ten dom, siostra się zaczęła odchudzać, ojciec wkrótce potem też (chociaż jego odchudzanie się to akurat śmiech na sali.. - cały dzień niby się ogranicza, je tekturki etc.. a potem w nocy jajeczniczka na maśle, chlebek z kiełbasą, princessa.. no ale trochę schudł), mama roweruje
Siostra zaczęła jakieś dwa miesiące temu i od czasu do czasu dzwoni i nie może przestać gadać o tym co jadła, o tym w które ciuchy już weszła etc.. dużo jej doradzałam i pomagam jak mogę wiedzą, którą sama już zdobyłam, no i słucham uważnie kiedy opowiada - wiem, jakie to potrzebne, żeby się wygadać o swojej diecie (forum..). Ciągle też zachwalam ruch, siłownię.. Mam nadzieję, że uda jej się wytrwać, bo do zgubienia ma znacznie więcej, niż ja miałam (ach, jak dobrze napisać to w czasie przeszłym).
A organizm niech czerpie energię z tych nagromadzonych na moim cielsku zapasów!!
Buziaki i dobrej nocy.
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy tak mnie twoje opisy cwiczen i deszczowej jazdy rowerku zachecil ze chyba odejde od kompa i zrobie z dwie serie brzuszków
Pozdrawiam i dzieki za tą nocną zachete
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki