-
hej Izuniu,
głowa do góry. Super, że tak ładnie dietkujesz, zazdroszczę samozaparcia
Buziaki
-
Eh, eh.
Zmieniłam suwaczek, bo waga już od paru dni mi pokazuje 91, a dziś się nieśmiało kierowała w stronę 90. Ale jakoś zupełnie brakuje mi entuzjazmu.. ojciec w domu siedzi, więc nie mam za bardzo jak ćwiczyć, ogólnie kiepsko.
A do tego mam podły nastrój, teraz to już w ogóle.. nie dość, że Wojtek mi chodzi po głowie.. powinnam się uczyć przecież do algebry, a jak zwykle wcale mi się nie chce.. a teraz sobie pomyślałam jeszcze, że od poniedziałku zaczynają się zajęcia i w ogóle mi się tak źle zrobiło z tym wszystkim chyba się zaraz pójdę położyć i przespać spadek formy.. tak by się chciało do kogoś przytulić i nie ma do kogo.. eh
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Gratuluje! to już 8 kg za Tobą!
Ja też w poniedziałek zaczynam zajęcia i tez jakos specjalnie mnie to nie cieszy w ogóle mnie to nei cieszy
A sen jest dobry na wszystko...
Mój "skarb" przytula sie do kogo innego i też mi z tym źle.
ale zobaczysz jeszcze się wszystko ułozy! Musi być dobrze, nie ma innej możliwosci
Pozdrawiam
-
Czesc Izus...
Przede wszystkim gratuluje tych straconych kg
Poza tym chcialam Ci powiedziec ze z tymi dolkami nie jestez sama...ja mam to samo
Mysl o tym ze w poniedzialek zajecia napawa mnie obrzydzeniem...bo przez te niby "ferie" mialam same egzaminy i nic nie odpoczelam a do tego 27 egzamin ze statystyki...ktorego wogole nie czuje i pewnie bede sie z nim borykac do lata No i najgorsze...tez nie moge wygonic z umyslu jednej osoby...do ktorej raczej tez nie moge sie przytulic choc bardzo bym chciala
no nic...jakby co oferuje swoj rekaw do wyplakania smutkow
Trzymaj sie dzielnie i cieplutko...jakos bedzie
-
Cauchy kochana, nie znam szczegółów, może wydarzyło sie więcej, niż napisałaś tu w poscie, ale na podstawie tego, co tutaj przeczytałam, to Ty zdecydowałaś, że Wojtek by kogoś takiego jak Ty "na pewno nie chciał". A to niby dlaczego? Może zamiast wpadać w dołki spróbujesz jednak zaryzykować?
Wyobrażam sobie, jak musi Ci się nie chcieć wracać po feriach na zajęcia, ale wyobrażam też sobie, ile komplementów usłyszysz od osób, które tydzień lub dłużej Cię nie widziały. Bo pędzisz z odchudzaniem jak szalona, ósemeczką to już pachnie tu na Twoim wątku bardzo intensywnie. A pamiętam, jak niedawno cieszyłaś się z dwucyfrówki Gratulacje!!! A na tym zjeździe faktycznie trzymałaś się dzielnie, jeśli piwko było prawie jedynym grzeszkiem
Ściskam i zapraszam dziś do mojego wątku na Wielkie Świętowanie. Powód - patrz suwak
-
Uh
Dziękuję Wam.
Wczoraj mnie tak naszło wieczorem.. potem poszłam się wykąpać i troszkę przeszło, zasnęłam od razu.
Z tymi facetami to po prostu.. szkoda gadać.
Triskellko, gratuluję zakończonego odchudzania
A co do Wojtka - z tego co się dzieje wnioskuję, że jemu na niczym więcej nie zależy. A ja sama bardzo nie lubię się narzucać. Może i powinnam z nim o tym wszystkim porozmawiać, ale jakoś nie mam odwagi. No trudno, z czasem mi minie, to nie pierwszy raz w końcu
Waga pokazała 90kg. Dziś 70-ty dzień diety, 20 kilo w plecy. Nie jest źle.
Popołudniu chyba się wybiorę z przyjaciółką do kina, na "Jak w niebie". Miałyśmy iść wczoraj, ale jej facet (z którym dwa dni wcześniej się ostro pokłócili i zerwali) w końcu poszedł po rozum do głowy, przyszedł z kwiatami przeprosić i wziął ją na randkę. Zobaczymy co z tego wyszło.
Śniadanie za mną, serek wiejski i dwa wafle ryżowe, powinnam jeszcze herbatki sobie zrobić. Tabletki drożdżowe gdzies mi się zapodziały i jestem niezadowolona z tego powodu.
Kończę na razie, postaram się Was poodwiedzać..
Buziaki,
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Dobrze że u Ciebie lepiej.. u mnie też już dzisiaj jakoś spokojniej - przespana noc..
-
Pyzo, wysypiaj się wysypiaj, odeśpij te wszystkie stresy i nerwy. Z każdym dniem na pewno będziesz się czuła coraz lepiej.
No, połaziłam po wątkach i.. muszę Wam podziękowac. Nabrałam sił. Nie wiem na ile wystarczą, ale jest już lepiej i to dzięki Wam, Waszym zmaganiom i wytrwałości.. naprawdę nie wiem co bym zrobiła bez forum głuptas jestem, że tu nie zaglądałam, ot co.
Idziemy do kina na 14.15, o 13. jestem umówiona z Madzią. Może to będzie pierwszy od jakiegoś czasu, naprawdę udany i uśmiechnięty dzień.
I jeszcze muszę Wam się pochwalić - wczoraj znów przeglądałam szafę i przymierzyłam trochę spodni.. i zmieściłam się bez żadnych problemów w spodnie, które nosiłam w okolicach trzeciej klasy liceum.. czyli ponad 2 lata temu. Te z drugiej klasy też na mnie weszły! Miłe uczucie. Gorsze jest to, jak sobie pomyślę, że w drugiej klasie taka gruba byłam no ale to już było. Teraz kilogramy będą lecieć już tylko w dół.
Brzusio mniejszy, palce szczuplejsze, dłonie inaczej wyglądają (zamiast kostek zawsze były tylko dziurki między skórą ), spodnie zaczynają spadać.. cieszę się, że sama już dostrzegam efekty. Daleko mi jeszcze do zadowolenia i nadal nie lubię lustra, no ale jest lepiej. Byle do przodu. Już się nie mogę doczekać na ósemkę
Miłego dnia dziewczyny.
Całuję, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Cauchy, nie pozostaje mi nic innego jak tylko POGRATULOWAĆ dwudziestu utraconych kilogramów. Trzymaj tak dalej, pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
-
Ciekawa jestem twoich wrażeń z filmu, zastanawiałysmy się na nim z dziewczynami, bo z "ja ci pokażę" zrezygnowałyśmy, ponoc nie jest wart straconego czasu
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki