-
Izuniu,
gratuluję egz, ja również zaryzykowałabym i spróbowała ( no chyba że jak nie pójdzie to traci sie zaliczony pisemny - u mnie czesto tak było )
Z dietą nie dorastam Ci nawet do pięt, staram się ale robię to jakoś bez przekonania ldlatego nie mogę nic zrzucic ehhhhhhhh szkoda gadać. Cieszę się, że Tobie idzie dobrze.
Jak podjadam cos zakazanego to Łukasz mnie straszy, że napisze do Ciebie
Buziaki
-
Koniecznie powinnas pójść na egzamin . Moze będziesz miała szczęście ???
Kiedyś poszlam na egzamin i wylosowałam 3 pytania z partii materiału, której nie dotknęłam ..... nawet kolo niej nie przeszłam , poprosiłam więc o drugi zestaw pytań i wyobraź sobie.... że facet się zgodził dostalam 5
Poucz sie jeszcze ile dasz rady i idź
Jeśli nie spróbujesz nie dowiesz się
Buziaki H
-
Jestem.
Na egzamin nie poszłam, tak więc mam już wakacje. Co prawda cała sesja została mi na wrzesień i tych wakacji to będę mieć aż jeden miesiąc, ale i tak lepsze to niż nic.
Wczoraj było jedno piwo wieczorem, no bo ostatni grupowy wypad.. wstyd mi, no ale trudno, stało się. Teraz już będę dzielna do końca diety, żadnych bakalii ani nic z tych rzeczy.
Dziś ostatni dzień kurczaka i sałatki - na szczęście, bo mi już uszami wychodzi jutro planowo frytki i gotowane warzywa - ja frytki zastąpię ziemniakami, mniam. Już sobie zakupiłam na jutro marchewkę, kalafiora i fasolkę szparagową, będzie pysznie.
Za to wczorajsze piwo sporo pochodziłam, bo i knajpy długo szukaliśmy, i potem parę przystanków tramwajowych przeczłapałam, więc się rozgrzeszyłam a dzisiaj od rana tak mnie naszło, że posprzątałam cały dom, zrobiłam stosy prania, no w ogóle - namęczyłam się przy tym i napociłam jakbym przebiegła maraton, więc ruch był
A teraz błogi spokój w uprzątniętym otoczeniu. Mrauk.
Miłego dnia dziewczyny
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
hej, hej.
czytam Twoje dzielne zmagania na tej diecie i w zasadzie, to nie wiem czy potrafiłabym tak... bez pysznych owoców i w ogole. brawo.
buziaki
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
hehe ja też zawsze sprzątam, jak mam wolne, bo uwielbiam porządkować zapuszczone miejsca, stare szafy itp. Włączam sobie przy tym jakiś fajny film i dalej! Nie, nie jestem wariatką.
Powodzenia na diecie
-
Wątek mi tu kurzem i pajęczynami zarasta jak widzę..
Nadal jestem na tej dietce, chociaż troszkę ostatnio podjadałam, ale dość tego! Jutro drugi dzień wołowiny, no i koniec drugiego tygodnia - w którym to się ponoć nie chudnie. Początek trzeciego i znów spadek wagi - oby. A ta wołowina nie jest aż taka zła jak się spodziewałam - kupiłam sobie do niej musztardę chrzanową (bo mama zawsze podaje nam taką wołowinę spod rosołu z sosem chrzanowym - chrzan + śmietana, więc mam w zastępstwie tę musztardę, samego chrzanu nie lubie..) i jest to całkiem znośne.
A od wtorku - OWOCE! Nie mogę się doczekać tych stosów truskawek, czereśni, jabłek, brzoskwini, miau!
A dzisiaj mnie wymiotło na rower, pół godziny sobie pojeździłam i będę od dzisiaj jeździć codziennie i pracować nad formą.. niestety, ćwiczenia w domu szlag trafił - z tej prostej przyczyny, że matka wzięła urlop i siedzi w domu razem ze mną.. w związku z czym przerzucam się na rower - ma to i swoje dobre strony, wysmuklę nóżki, poprawię kondycję i może nawet się opalę
I z wiadomości pozytywnych - moja siostra zaczęła się odchudzać na poważnie.. dzwoni po pięć razy dziennie i rozmawia ze mną o tym co jadła etc.. widzę po niej ten syndrom odchudzania - ciągle chce się z kimś o tym rozmawiać cieszę się, że zaczęła, oby starczyło jej sił.
A wg dzisiejszego ważenia od początku schudłam już 35kg.. niezła liczba. Mama zapytała "ile chcesz jeszcze schudnąć? 5 kilo?".. ehehe.. "nie no, więceeej..". Na szczęście nie zapytała ile więcej, bo chyba by się zdziwiła jeszcze wszystko przed nią.
Buziaki dla Wszystkich i trzymajcie się dzielnie!
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
35 kilo! Raaany!! Gratulacje, jesteś super.
Ja dzisiaj, jak Twoja siostra miałam dzień zwierzeń. Powiedziałam mojej przyjaciółce, że jestem na diecie (do tej pory nawet jej nie mówiłam). To skończyło się zrozumieniem i pochwałami. Powiedziałam też mamie. To skończyło się przytykami. A przyjaciółce zwierzyłam się też z tego, co chcę robić w życiu. Wczoraj mnie olśniło. Zawsze chciałam być psychologiem, a od wczoraj też dietetykiem. Dietetyk-psycholog, specjalizacja: walka z otyłością. No co? To super ciekawe, a poza tym, nie ma co ukrywać, wkrótce będę nieźle w tym wszystkim doświadczona Trzymajcie za mnie kciuki.
Cauchy, Ty się ciesz, że wyglądasz na taką, co powinna schudnąć jeszcze maximum 5 kilo Też bym tak chciała
-
A wiesz, że ja przez to całe odchudzanie też zaczęłam się zastanawiać nad takim zawodem.. bo w sumie bardzo to wszystko jest ciekawe, no i testuję wszystko na sobie. Dietetyczka, hmm.
Dzień zwierzeń zły nie jest - cieszę się, że chociaż przyjaciółka dobrze zareagowała. A co do mamy - mam nadzieję, że już wkrótce się przekona, że tym razem Ci się uda i nie ma sensu dokuczać i ironizować, tylko uwierzyć i wspierać.. bo tak właśnie powinna od początku. Z drugiej strony - rozumiem też takie niewierzące podejście, bo z początku takie właśnie miałam do siostry..
A dziś zaczęłam dzień bardzo przyjemnie oglądnełam sobie (od 8mej) 2 odcinki "Czarnej Żmii", potem powtórkę "Ostrego Dyżuru" (hiehieh ), potem zjadłam śniadanie (gotowana wołowina z musztardą...), a potem wyszłam na rower! Wróciłam, nałożyłam farbę na odrosty no i oto siedzę i czekam. Za chwilę popędzę do łazienki, żeby zmyć ją z głowy i się wykąpać, nabalsamować.. Na 14tą planowany obiad (gotowana wołowina z musztardą, surprise surprise), potem o 15tej pójdę znów rowerować, wrócę, umyję się, może zdrzemnę do 17.30, potem tuż przed 18tą zjem kolację (zgadnijcie co..), a potem wychodzę - umówiłam się z przyjaciółkami na mieście babski wieczór.
No. Zadowolona jestem z dzisiejszego dnia, jest efektywny.
Buziaki dla wszystkich!
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Izulku!
Wołowina? Eee ja bym nie dała rady... Obecnie nie mam ściśle określonej diety. Jutro odbieram profesjonalną dietkę od ( uwaga uwaga będzie burżujsko) mojego trenera . Wykupiłam karnet (właściwie wejściówkę "open") na ten miesiąc na siłowni. Idąc tam pierwszy raz czułam się głupio- szczerze mówiąc spodziewałam się ogolonych na łyso panów w dresach z czterema paskami. Oczywiście się myliłam bo siłownia okazała się całkowicie pozbawiona "dresów". Właściciel ( z nim ćwiczę) to bardzo miły facet, w barze pracuje jego synowa- wyjątkowo ładna kobieta). Właśnie dzwonił mój tata, sąsiedzi mieli wypadek. Koncze
-
Izus,
jestem juz jestem. Napiszę trochę u mnie i znów znikam ale tym razem tylko na dół. Będę już pod Twoja " kontrolą "
Jestem pełna podziwu, że wytrzymałaś, ale szczerze to nie miałam wątpliwości, że tego dokonasz !!
Buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki