-
ja mialam to szczescie,ze zawsze- czy to w liceum czy na studiach trafialam na wspaniałych ludzi..nie wszystkich...ale kilkanascie ich mozna wymienic.... podstawowka to było co innego-bylismy wyedt dziećmi..ale kilka przyjazni z podstawówki tez mam... no a najblizsza mi przyjaciołka to wlasnie ta z czasów podstawowki.... ale poza nią, to mysle,ze najlepszych ludzi spotkalam w liceum... wszyscy sie rozjechali na studia, ale jestemy w kontakcie, widujemy sie w świeta i zawsze gdy sie zjezdzamy, razem wakacje, sylwestry itd... na studiach owszem, tez jest swietnie..tez sa wspaniali ludzie...ale procentowo mysle,ze z wieksza iloscia ludzi z liceum niz ze studiów bede w przyszlosci w stalym kontakcie
jesli ktos jednak nie mial tyle szczescia co ja, aby od razu to "coś" zaskoczyło to według mnie ... należy te osoby z którymi sie na codzien widuje i pomimo,ze nie do wszystkich odczuwamy wielkie , wznosle uczucie ktorym jest przyjaźń najwazniejse jest UTRZYMYWANIE KONTAKTU.... umawianie sie, spotykanie sie, sms, telefon..mimo,ze na pocztaku nie ma wielkiej wiezi emocjonalnej to wspolne spedzanie czasu , rozmowy stawarzaja wspolne tematy i sytuacje w ktorych jest sie "razem"...a stale utrzymywanie kontaktu (nawet jesli na pocztaku 2ga strona zdaje sie tego nie robic a cala inicjatywa lezy po naszej stronie) to z czasem stale utrzymywanie kontaktu jest wyrazem zaangazowania, i zainteresowania... i zosatnie z pewnoscia odwzajemnione!
-
Ja na szczęście w przyjaźni mam szczęście w przeciwieństwie do miłości. Ale i ta się kiedyś znajdzie. A przyjaźnie zawierałam w szkole, ale nie w klasie tylko z ludźmi z równoległych klas. Na studiach pod tym względem nie odczułam różnicy. Ludzie inni, ale też żeby te przyjaźnie były nie wiadomo jakie to nie powiem.
Madziii Mycha niestety ma rację. Niestety dlatego, że to okrutna prawda, a nie że Mycha ma rację bo często ma rację Też tak myślałam, że radykalnie zmieni się moje życie itd. Fakt powodzenie miałam większe, ale nic poza tym. Później przytyłam i też nic się nie zmieniło. Więc nie sądzę, żeby szczupły wygląd jakoś specjalnie wpływał na nasze życie. Na nasza psychikę tak, ale nie na to, że będziemy bardziej lubiane itp. Niestety, ale nie łudźmy się że będzie inaczej Jak ktoś jest fajny to czy będzie ważył 50kg czy 80kg będzie tak samo lubiany.
-
No właśnie - jeśli ktoś nas lubi to nie za wygląd tylko za to kim jesteśmy Z resztą miałabym gdzieś takich znajomych, którzy mnie lubią tylko kiedy jestem chuda... Kiedyś jak miałam problemy z wagą, odchudzaniem itp to przyjaciel się mnie zapytał "Czy myślisz, że jakbyś była szczuplejsza to bardziej bym Cię lubił?" Kochany jest umie pocieszyć Tak samo mój chłopak - nawet jak byłam pulchna nigdy nie dał mi odczuć, że coś mu nie pasuje.
Myślę, że nasza waga jest istotna dla nas - nie dla innych. Dlatego odchudzam się tylko dla siebie
-
Aj, no przecież wiem, że to, że chudnę nie sprawi nagle że wszyscy zaczną mnie lubić i moje życie zmieni się na lepsze i w ogóle będzie super.
Miałam tylko na myśli, że mam nadzieję, że jak schudnę to ja sama, zmienię postrzeganie samej siebie i wtedy to się na pewno moje życie chociaż trochę zmieni. Póki co nie lubię siebie i chcę to zmienić i tylko tyle. Nie liczę na to, że zdobędę przyjaciół i będę bardziej lubiana. Po prostu teraz nie jest fajnie, zer względu na moje postrzeganie samej siebie i chcę to zmienić=].
Przyjaciół prawdziwych i najwspanialszych mam=). Jeśli ktoś ma mnie polubić to mnie polubi chyba bez względu na to czy waże 150kg czy 48...
-
ale jednak samoocena jest ważna w życiu. jeśli się ma nadwagę to staje sie tym wazniejsza zwłąszcza od strony fizycznej... ja tak mam własnie. nie lubię swojego wyglądu ze względu na to, ze w niektóre spodnie w sklepach się nie mieszczę. ale za to lubię siebie od wewnątrz. poplątanie to wszystko
a co do przyjaciół to ja paradoksalnie tych najlepszych poznałam... przez internet. a właściwie jednego przyjaciela. juz prawie 2,5 roku się "znamy" i fakty są takie, że to jest jedyna osoba, z którą mogę na niektóre tematy porozmawiać, nie licząc mojej mamy. w tzw. realu się na ludziach tyle razy zawiodłam, ze mam po prostu dosyc. moze i własnie te 3 osoby z mojej klasy mogłyby się stac moimi przyjaciółmi, ale jakoś tak juz zycie sobie zorganizowałam, ze ja nie miałabym czasu dla nich. dobrze jest jak jest, moze kiedys spotkam mojego przyjaciela w realu i wtedy będę mogła powiedziec, ze mam stuprocentowego prawdziwego przyjaciela
a dietowo dzisiaj trochę mi mama popsuła... bo zaserwowała na obiad naleśniki :/ no i zjadłam 4 w dodatku z jabłkami... i w ogóle się nimi nie najadłam :/ zjadłam jeszcze teraz kromkę chleba razowego z almette jogurtowym i na tym chyba koniec na dzisiaj, bo inaczej będzie sporo ponad 1000kcal. znacznie bardziej wolę warzywno-kurczakowe obiady... o wiele bardziej sycące i mniej kaloryczne.
jeszcze przed 18 a6w... dzisiaj pierwszy dzien 3 serii po 8 powtórzen
-
cordelia, nie martw się 4 naleśniki to nienajlepsze danie na dietce, ale to nie koniec świata=). Najważniejsze, żeby nic poza naleśnikami nie wpadło i będzie dobrze.
Też uważam, że samoocena jest bardzo ważna.
Jeśłi chodzi o przyjaciół w internecie to ja się boję jakichkolwiek kontaktów tak nawiązywac. W ogóle to, że się udzieliłam na tym forum to jakiś przełom=P.
Jeśli chodzi o realnych przyjaciół to ja mam takich 5 osóbek na których się nigdy w życiu nie zawiodłam: rodzice, siorka i dwie najbliższe mi przyjaciółki.
No, no widzę że póki co dajesz radę tej A6W, mam nadzieję, że dojdziesz do końca=P. Już coraz blizej mety=P.
-
To ci niedobra mama Mówisz, że się nie najadłaś 4 nalesnikami? Ja zjadam 2 i jestem najedzona a po 3 już pękam. Ale też zdecydowanie wolę mięsko-warzywne obiadki
Samoocena faktycznie jest większa jak się jest szczupłym. A to wszystko przez tą okropną lansowaną modę na wieszaki. I jak później normalne dziewczyny mają się czuć widząc takie chodzące szkielety na wybiegach Ale nie tylko ładnym wyglądem można sobie podnieść samoocene. Znam wiele innych sposobów np. zdobywanie nowych umiejętności. Fajnie jest móc się czasem pochwalić lub zaprezentować, że np. umiem zrobić szpagat (mimo swojej nadwagi) albo taniec brzucha. To są oczywiście tylko przykłady bo ani jednego ani drugiego jeszcze nie potrafię, ale już jiedługo Ja np. bardziej podziwiam osoby, które są super rozciągnięte mimo, że mają trochę sadełka tu i ówdzie, niż szczupłe laski, które swoją sylwetkę mają dzięki hojnej naturze, bo nawet zgiąć się nie potrafią na wf-ie. Porażka totalna.
Nie dajmy się zwariować z tym odchudzaniem
-
Moja samoocena była kiedyś beznadziejnie niska. W ogóle byłam bardzo nieśmiała. Jednak jakoś się przełamałam i jestem zupełnie inną osobą. Ale te zmiany nie zbiegły się w czasie z odchudzaniem, więc to nie z powodu lepszego wyglądu
A co do znajomości przez net to jestem jak najbardziej za Ostatnio jakoś nie mam za wielu wirtualnych znajomych - oprócz Was oczywiście Jednak swojego czasu dość często nawiązywałam kontakty przez Internet. Nawet kilka razy się spotkałam z ludźmi np. poznanymi na Gadulcu
-
Newa - to może robimy nalesniki w inny sposób albo ja mam po prostu bardziej rozciągnięty żołądek ale i tak mi rozregulowały wszystko... :/ bo nie dość, ze ciągle mam wrażenie, że chce mi się jesc to po głowie mi chodzą różne ciasta i ciasteczka i wszystko co mączne :/ a w kuchni na widoku pierogi, reszta nalesnikow, a w pokoju wafelki. dlatego nie ruszam się od siebie... po tym felernym obiedzie tylko piję... jak narazie mleko i woda. ehh...
MychaNaDiecie - moja samooocena tez juz jest wyzsza niz kiedys... tzn. jesli nie jestem w towarzystwie jednej z moich obrzydliwie szczupłych kolezanek. a to juz postęp
co do znajomych poznanych przez net... no nie spotkałam się jeszcze z żadną z tych osób, ale może kiedyś
Madziiii - no powiem Ci, że nie wiem czy wytrzymam do konca a6w... dzisiaj po tych dodatkowych dwóch powtorzeniach w kazdej serii bylo juz ciezej. pewnie wytrzymam jeszcze troche, ale nie wiem czy do konca
no to dietowo dziwnie, a6w tez jakos zaliczylam :/ pojde najlepiej wczesniej spac i tyle.
-
cordelia, trzymam kciuki za tą A6W, wiem, że im dłużej tym ciężej. Nawet jak nie dasz rady wytrzymać do końca to na pewno efekty jakikolwiek zauważysz. Nic nie zmieni faktu, że podziwiam Cię za to, że wytrwałaś więcej niż 2 dni. Ja nie wytrzymałam=P.
A jak dzisiaj?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki