-
no to dobrze ze zupe robisz
moze otworzysz jakies doradztwo kosmetyczne tyle dziewczyn ma pytania
-
ja z włosami nie mam żadnych problemów, więc jestem w pełni usatysfakcjonowana szamponami i odżywkami drogeryjnymi :P uwielbiam Herbal essence i na razie nie zamierzam go zmieniać :P
z cerą w sumie też większych problemów nie mam, ale zawsze mogłoby być trochę lepiej, więc szukam...
Skrzypowitę kiedyś brałam i nic nie pomogła, a te tabletki były obleśne :P teraz biorę Silicę, ale zaczynam wymyślać, co by jeszcze kupić... chyba cynk, żelazo, wapń...
rzeżuchę zjadam codziennie :P głównie na kanapkach (oj czego tam nie ma!), ale wrzucam właściwie wszędzie, gdzie się da...
zamierzam też wcierać oliwę z oliwek w paznokcie (gdzieś to wyczytałam- chyba nie u Ciebie? ) ale na razie mi nie idzie :P
cóż, rzeczywiście kosmetycznie się tu zrobiło
jak dzisiaj z menu? zupka była?
-
Ooo, rzeżucha! Dobry pomysł, zaraz na parapecie zasieję Chyba jeszcze gdzieś nasiona mam.
Ja mam z cerą niestety problemy od zawsze, krótko mówiąc - mam cerę nastolatki :/ Nadal, i wygląda na to, że tak zostanie. Jedyne, co mi pomaga skutecznie, to pigułki anty - ale że tak powiem aktualnie nie mam innych potrzeb ich przyjmowania a pakować w siebie hormony wyłącznie ze względu na cerę, to trochę nie bardzo... jak będę miała faceta, to wtedy porozmawiamy
Za to teraz i tak jest lepiej: piję codziennie wywar z mieszanki skrzypu i bratka, paskudztwo ale pomaga. No i przywiozłam sobie z Anglii zestaw witamin z jakiejś roślinki, której, niestety w Polsce się nie uświadczy. Ale pomaga i to o dziwo nie tylko na trądzik, ale i na uregulowanie cyklu, bo u mnie się to jedno z drugim ściśle łączy.
A na włosy robię nieraz maseczkę z żółtka i nafty, trochę poprawia ich stan
-
Oj, ja trądzikiem też ludzi straszę. Hormony były, lipa straszna. Polecam duac, żel.
-
Tańcząca, na dieta.pl jestem od trzech lat w sumie Tylko ten wątek ma mniej (wcześniej były inne, oj były )
Felicja dobrze pisze o tym jodzie, w sensie nie ma sensu winić cały świat i zwalać na hormony i inne takie. A jak ma się jakieś podejrzenia - zostaje tylko lekarz i badania.
Też mam znajomą co sobie waży na oko ponad 100kg, ale jak z nią przebywałam kiedyś kilka dni to zbierałam co raz szczękę z podłogi - dziewczyna nie jadła niemal NIC, paliła tylko jak smok i raz-dwa razy dziennie jadła jakiś drobiazg. Co się okazało, że faktycznie potrafiła 2-3 dni jeść jak ptaszek, żeby czwartego zjeść na raz bochenek chleba i 3 paczki ciastek. Metabolizm chyba przez to miała tak ugotowany, że tyła od samego patrzenia na czekoladę.
A co do jodu to faktycznie - wystarczy sól jodowana i wsio. Tyle, że ja na tygodniu rzadko gotuję w domu, gdzie mam dobrą sól. Tran z jodem mi więc nie zaszkodzi, poza tym moja tarczyca jest w porządku; drugi podbródek mam od tłuszczu
Rzeżucha jest absolutnie moim ukochanym warzywem tuż za sierpniowymi pomidorami Jestem w połowie pożerania zasianych dwóch paczek (a propos: w Rossmanie można kupić ziarenka) i już wysiewam następne. Dodaję do wszystkiego co słone: kanapek, zupy, do mięsa, twarożku, itd. Mniam.
Problemy z cerą mam wręcz przeciwne niż Wy, w sensie straszę skórą suchą jak pieprz, łuszczącą się, ściągniętą. Cóż, geny, hiper-alergia i inne paskudztwa. Ale mam od dzieciaka dobre nawyki smarowania się co chwila, zwracania uwagę na skład smarowideł do ciała, itd. Przestałam narzekać po odnalezieniu dobrych kosmetyków na moje przypadłości.
ZUPA BYŁA... Tyle że nie moja, tylko stołówkowa: mini-miseczka żurku. Ale właśnie men zabrał się za gotowanie jarzynówki z indykiem, więc się skuszę z pewnością
Dziś pożarte:
śniadanie: herbata z cukrem, 2 kanapki z ciemnego pieczywa z szynką i warzywami (papryka, pomidor, ogórek, rzeżucha, rzodkiewka, pyyycha )
II śniadanie: kawa z mlekiem i cukrem
obiad: miseczka żurku, wątróbka drobiowa z surówką z kapusty, zielona herbata
podwieczorek: 2 plasterki ananasa
kolacja: (w zamierzeniu) miska zupy jarzynowej.
Dziewczyny polecam ananasa - sztuka kosztuje w hipermarketach ok. 3,5zł, jest pyszny, ma dużo błonnika (to tak zamiast Activii i kawy...) i starcza na kilka dni. Jeden plasterek to ok. 25kcal, a bardzo sycące Obieram padalca ze skórki (cholerna ta skórka), ładuję do woreczka i podjadam w pracy czy idąc gdzieś. Mniam.
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
I taki ananasek to ma jakiś taki składnik, który pomaga chudnąć!!
-
Ananasek jest ok! Tylko, oczywiście, nie mam kiedy do marketu wpaść, a w okolicznych sklepach straszy cena 7 zł
No ale nic... Kupiłam grapefruity, podobno też pomagają schudnąć! Tylko mniej wygodne do brania ze sobą...
A wlasnie, niech sie pogoda unormuje wreszcie, zeby biegac regularnie!!!!
-
Ananas jest napakowany błonnikiem i działa oczyszczająco na jelita (jak otręby) Poza tym ma ponoć coś takiego jak bromelina, co ma ułatawiać trawienie białek. No i ma sporo wit. C.
Ja jem codziennie plasterek albo dwa i od soboty go tak wcinam. I starczy mi spokojnie jeszcze na jutro, także jak macie opcję większych zakupów hipermarketowych, to polecam. Przechowuje się dobrze, więc może sobie spokojnie poleżeć i czekać na apetyt na niego ;>
Grejfruty są dietowo rewelacyjne też, tyle że ich gorzkość mnie skręca
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Rzeżucha? moze kupie jak tak zachwalacie. tylko do czego ja to bede jadla...?
-
do wszystkiego
kanapek, serka wiejskiego/twarożku...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki