Wątek: Cuda zajmują mi nieco więcej czasu... foto. str. 24...

Snoi, jak ja lubię te twoje podsumowanka . Uwielbiam wprost.

I gapa ze mnie, co racja to racja . Tak już ostrzegam że napiszę Ci jeszcze jedną wiadomość... tak tylko mówię .

Ćwiczeniami się nie martw, ja mam dwudniową przerwę aktualnie. Ale to przez ten głupi złamany stepperek. Eee tam, jutro koncert, więc się wyszaleje. Nadrobimy snoi .

Relaksuj się, relaksuj, byleby wieczorek był przyjemny

DZIENNIK SPOŻYCIA 31 sierpnia 2007

Nazwa produktu Miara Ilość kcal

X Jabłko średnie 150g 1 75,00
X Wafle ryżowe opakowanie 100g 0,1 37,00
X Barszcz czerwony talerz 250ml 2 64,00
X Pierogi z mięsem średnio 100g 1,3 322,14
X Kefir luksusowy opakowanie 100g 2,5 125,00
X Płatki pszenne suche średnio 100g 0,4 152,80


W sumie kalorii: 775,94

***

Mówię komuś, by jadł więcej, a sama czasem mam ten problem, że nie dojem... Tutaj to jest taka wyliczanka "na oko", bo wszystkich produktów niema tu w spisie, ale do 800 kcal, nie dobiłam... I jak chcę schudnąć? Jedząc za mało...? Tak też się nie da... Ajj zobaczymy...

Nijaki ten wieczór... Jutro jadę do weta, z ciurkową łapcią. Nie chcę o tym myśleć i pisać, ale smuta mnie to... Ale nie podoba mi się ona... Zobaczymy. Koniec tego tematu...

Ale ja dam radę! I oby tylko mi pogoda dopisała, a jutro przebiegnę te 5 km - 12,5 okrążenia, przebiegnę, choćbym padła... I dopne swego. Nooo, spróbuję chociaż hihi Muszę wystawić na próbę moją silną wolę i samozaparcie... Oby tylko nie padało!

Kurczę, tęsknie niesamowicie...

Jadłospis
kefir 0% owoce leśne + 2 sucharki pełnoziarniste SONKO.
ziemniaczki + kawałek śledzika + kapustka kiszona.

Razem, jak narazie ok. 624,9 kcal, do 1000 kcal dobiję zjadając za chwilę kg, arbuzika, a kolację to sobie chyba daruję... Dziś pójdę biegać. Arbuza nie chcę jeść PO bieganiu, na wieczór, bo nie lubię moich częstych wizyt w vc po nim... Pobiegnę, bo i pogoda ładna i się wymyślę, i może jakoś humorek poprawie, no bo co mam powiedzieć...?

Martwię się. Jego ból i 2 zastrzyki - ich naszczęście nigdy nie czuje... Czekamy do poniedziałku na zadziałanie leków i zmniejszenie obrzęku łapki... Modlę się. Bo nie chcę, by było to, TO. By miało TO związek z poprzednim guzkiem... Odchodzę od zmysłów. Wyżywam się na MDP. Warczę. Z bezsilności... Nie chcę o tym pisać, dlatego rzuciłam parę zdań, chyba tylko na moje własne wytłumaczenie, czemu dziś nie śmigam po forum... Jakoś serca dziś do tego nie mam Może później Was odwiedzę babeczki...

Zatem dzień dietowo i ćwiczeniowo, powinien być na PLUS, ale reszta? Totalny MINUS.

Buziak.

Dziś króciutko...

1. 1000 kcal jest, arbuza był nie cały kg, a po bieganiu 2 wasy z serkiem tartare...
2. 13 okrążeń, co daje 5 km i 200 m...

Dzień na +, zobaczymy w poniedziałek, czym to zaprocentuje na wadze...

Oby wszystko inne było na +...

Ach, idę przed tv... Niech ten dzień już się skończy

Ściskam...:*

Brawo snoi!! Oby tak dalej!!
U mnie dzień absolutnie na minus... Już u siebie napisałam...
Masz rację niech już bedzie koniec - jestem przed @ i działąm jak odkurzacz z turbo!!

Miłego wieczorku...

Kochanie wszystko będzie dobrze "pozytywne myślenie wszystko odmieni" więc skorzystaj z tego... radzę Ci ale wiem ze sama bym taka byla... przezywalam to samo z moim piesiem i niestety źle się skonczylo, ale w Twoim przypadku bedzie dobrze a raczej w przypadku Twojego ciura))
a w poniedzialek na pewno Ci waga pokaze mniej) ja mam wciaz 65kg ale oficjalne wazenie mam w srode wiec mam nadzieje ze pokaze mniej)

buziak:* (Cieie rowniez przepraszam za zaniedbanie poscika Twojego)

Czy jest poprawa, to oceni jutro nasza pani doktor, bo jak na moje jeszcze mało wprawne oko, to COŚ się zaczęło dziać, w tę DOBRĄ stronę... Obrzęk jakby ciut ustępował, i ciur pomalutku zaczyna kłaść nóżkę jak chodzi... Ale nie zapeszam! Jutro się wszystkiego dowiemy Mam nadzieję, że przeciwzapalna (niesteroidowa!) tolfedyna i enrofloksacyna (antybiotyk), zaczęły pomalutku działać... <prosi> Teraz ciurek śpi, niech śpi, niech odpoczywa i leczy łapcię... On jest dla mnie tak ważny, bo w tym małym ciałku mieści się cały mój świat!

A co do dzisiejszego menu, to mam na koncie narazie około 759 kcal... Moze być jednak, albo więcej, albo mniej... Bo przecież dokładnia, co do grama nie zwarze, np udka kurczaka, więc policzyłam jako 250 gram, co wydaje mi się odpowiednie, jakby odliczyć jeszcze kości hehe Biegać dziś nie idę, bo jestem zmarźnięta w domu, ale za to poćwiczę troszkę na ten mój brzuszek... Aż strach mi pomyśleć o zimie, jak ja już teraz mam dosyć... Chyba ta jesień źle na mnie zaczyna wpływać, bo tracę entuzjazm i nie liczę na żaden spadek na jutrzejszej wadze... Jakoś źle się czuję... Ale tak fizycznie, śpiąca jestem, pozatym oczyska jakieś ciężkie i takie ogólne zmęczenie jakieś, czuje się połamana, jakby mnie jakieś choróbsko miało brać... I główka boli... Może to od tego biegania wieczornego, bo i ciepło już nie jest, a ja spocona wracałam zawsze... Pozatym dziś w kościółku na mnie wiało troszkę... Mam temp. 36,4, więc odrobinkę osłabiona, ale lepiej dmuchać na zimne... Dziś zjem jeszcze kukurydzę gotowaną, tak ok. 18 i już nic pozatym raczej, bo mam ochotke tylko na herbatkę z cytrynką tylko, więc raczej dobije do 900 kcal na dziś... Więc raczej, mimo wszystko będę mogła zaliczyć dzień na +, bo czuję się ogólnie SŁABO. Ale to nieważne, ważne, żeby ciur był zdrów, ja mogę chorować za nas dwóch...

A wiecie, że ja ANI SŁOWEM, nie wspomniałam MDP, że cokolwiek schudłam? Owszem, On wie, że biegam i wogóle, że jakoś mniej jem... Ale że jestem na DIECIE i udało mi się ciutkę zrzucić, to nie wie NIC A co więcej mam ochotkę Mu powiedzieć, że: "... kurczę, niby biegałam, ale ja to chyba nigdy nie schudnę......" hihi ale straszna jestem, co nie?

Zmykam położyć się na łóżeczko... Ajjj, poproszę mamuśkę o herbatkę, Ona takie dobre robi...

Poźniej się pojawię...;-*

Dojadłam kolbkę kukurydzy, pyszna była, uwielbiam je... Więc z około 100 kcal mogę doliczyć, i wynik jest taki, że znów nie dojadłam do 1000 kcal... Mamuśka wyciągnęła jakieś ciasteczka z szafeczki i tak sobie leżą w kuchni... I wcale mnie nie kuszą, nic, a nic. Chipsy i Bóg wie, co jeszcze też by się znalazło, ale jakoś mnie nie ciągnie... Wogóle, chyba coraz gorzej ze mną, głowa mi pęka... Z chęcią bym już się spaćku położyła, ale jest zdecydowanie za wcześnie... A nawet głupich ćwiczeń nie mam siły zrobić... Jak nic, dała mi się we znaki, ta w sumie, nagła zmiana pogody i ziąb panujący teraz wszędzie...

Przepraszam, i postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości na Waszych wątkach...
Wybaczcie...

3...
2...
1...

Taaadam:

63 kg

***

ps. A teraz pędzę do samochodu i pobrykać po mieście, bo mnie poganiają już...

ps. Odezwę się później...

ps. Babeczki, żyjecie?...

snoi gratuluje
Wczoraj dopiero wróciłam do domku,pojechałam odwiedzić mamę. Mimo jej przepysznych obiadków nie dałam sie kusiło, ale byłam twarda Waga pokazała 0,5 kg mniej oby tak dalej. muszę uciekać, odezwę sie wieczorkiem. Papa