To już 12 dzień z 1200 kcal
Dzisiaj o mało co się nie skonczyla ta moja passa...Otóż byłam u dziadków a wiadomo co to znaczy Na obiad miała być pizza...ale jakoś się z niej wykręciłam ( aparat na zębach) i zjadlam kilka małych racuszków z jabłkami
Do tego 50 minut ćwiczeń ( najdłużej odkąd jestem tutaj z powrotem ).Od grudnia ruszam ostro z ćwiczeniami.Zapowiadałam min. 1godz. dziennie a narazie jest 20-50 minut...Czas to zmienić.
Następne ważenie planuje we wtorek ( bo miało być co tydzien) , ale... akurat wtedy wypada mi okres więc chyba odłożę to do weekendu.Ciekawe czy wytrzymam kolejny tydzień bez wpadki