-
Witaj Mirielka
przyłączam się i bardzo chętnie będę Cię wspierać, równiez przez miłość do pomidorów
no i myślę, że dużo się od Ciebie nauczę, a poza tym to cudnie się czyta
pozdrawiam serdecznie i miłedo dietowego weekendowania
-
Piątek wieczór
Po lekturze na forum o smarowaniu i zawijaniu popatrzyłam na swoją skórę uważniej. Przy tej garści środków odwadniających łykanej codziennie (.. ciekawe ile kalorii mają moje leki ..) jestem przesuszona do bólu. Wyciągnęłam zatem balsam i rolkę folii spożywczej i wypyciałam się na sztywno zawijając kawałkami w folię. Wbiłam się w dres i zaległam na kanapie pod kołderką, bo zimno lizało po kościach (a podobno miało rozgrzewać, ale to chyba nie TAKIM balsamem). Trochę się ślizgałam zwłaszcza jak moje dwa psiaki zrobiły sobie po mnie trasę wycieczkową. Cóż - mały masaż nie zaszkodzi
Wytrzymałam dwie godziny i chlupnęłam do wanny. A dziś? Boszzzzzz co za ulga! Skóra oddycha! Nie jestem może gładka jak pupcia noworodka, ale całe place czerwonego znikły. Za tydzień powtórzę.
Lektura do poduszki - "Dieta makaronowa". Hmmm .. mają fajne przepisy - proste i dające się zrealizować. Uproszczone liczenie kalorii w porcjach po 100 kcal. Makaron lubię. Zwłaszcza z zielskowymi "sosami". Wg nich jadać mam dziennie:
śniadanie - 200 kcal typu kanapka lub muesli na jogurcie (BLEH! będzie kefir)
danie główne - 400 kcal typu makaron z zielskiem (MNIAM!)
przekąska - 200 kcal typu zupa krem lub sałatka
co nieco - po 100 kcal typu owoce, soki, omlet, napój
Są tu przepisy na 4 tygodnie. No zobaczymy.
Nic na ślepo - wszystko z głową. Czytam, myślę, filtruję przez siebie i dokonuję wyboru. Żadnych dżemów i mleka nie będzie. Ani kanapek z mandarynką. Bez przesady.
-
Sobota rano - pierwszy dzień końca przyjaźni z nadwagą.
Poranne ważenie dało 100,5 kg. WRRRRRRRRRRRRR ..
A już było 99kg. Ale nie dziwię się - poniedziałkowe zatrucie i biegunka oznaczała odstawienie leków i same sucharki przez kilka dni. Został mi zapasik wody no i te sucharki niestety z chałki więc pieczywo słodkawe i wcale kaloryczne. I zero zielska
Śniadanko - kromka razowego z 7 ziarnami pomazana pastą pomidorową i 4 plasterki cienkie tatrzańskiej, ogórek kiszony, pół małej cebulki czerwonej. MNIAM!
Kawa - rozpuszczalna Nesca z cukrem (niestety, gorzkiej nie znoszę, ale to tylko pół łyżeczki) oraz śmietanką - niestety sypaną, bo mleko skondensowane "wyszło"
Makaron (połowa tego co zazwyczaj jadam - czyli po ugotowaniu może szklanka) z sosem z mielonego indyka duszonego z mieszanką warzywną, z łyżeczką mąki ziemniaczanej, mały ogórek kiszony.
Grejfrut (to przez Małysza - nerwy) i wieczorem dwa jabłka pieczone z łyżką bardzo czubatą muesli.
Cztery butelki 0,33l wody mineralnej niegazowanej i dwie herbaty bez cukru dopełniają całodzienny spisik.
Do poduszki - książka o jodze.
Wyszło mi 1100 kcal.
-
Może cukier trzeba zastąpić słodzikiem o ile nie ma przeciwskazań. Trzymam kciuki .
-
Witaj,
wspaniale się Ciebie czyta :P .
Założenia świetne,a jogi Ci zazdroszczę.
Dwa lata temu chodziłam na zjęcia, ale klub nie przetrwał konkurencji i jogi niet, a w domu nie mam warunków.
Polecam rowerkowanie, bo to są aeroby i wykonywane tak na 60-70% maksymalnego tętna doskonale spalają tłuszcz.
Pozdrawiam :P
-
Pierwszy dzień - podsumowanie.
Fajnie było Kłopot był tuż przed obiadem, bo już mi się łapki zaczęły trząść, ale szybkie podgrzanie obiadku zapobiegło kryzysowi.
Z ćwiczeń nici. Za to było pranie, prasowanie firanek i zasłonek kuchennych, ich wieszanie. Efektem był ból wściekły głowy przez 2 godziny. Mój kręgosłup szyjny nienawidzi głowy zadartej pod sufit, a piersiowy - rąk. Głupie kości. No ale nie dziwota - to już 15 lat od ostatniej operacji i zdołałam zdolne dziecko odbudować to, co mi wyczyścili. Chirurg już radośnie zaciera łapki patrząc na mój RTG .. dłuuugo będzie miał pracę ON się cieszy - ja mniej. Nieważne - wysiłek był, plecki mokre były, zwłaszcza po szorowaniu szafek kuchennych i sprzątaniu łazienki.
Trochę za dużo peceta (Forum!). I TV. Ale Myszkę-Małyszka trzeba było zobaczyć, moje ukochane "Kochane kłopoty", no i zaległy czwartkowy "Lost", który musiałam nagrać, bo w przeddzień kolosa z finansów w domu obowiązywał zamordyzm totalny - Precious się UCZYŁA! Mogłam tylko czytać .. i uciszać warczące psiaki.
Jogę narazie mam tylko w książce. Rowerek będzie - za dużego tempa na nim nie wykręcę, bo przy jednym płucku i tak tętno normalne mam 90-100. Normalka. Większy wysiłek i serce przyspiesza, a oddechu brak. Dłuższy wysiłek i kręgosłup lędźwiowy strajkuje, czyli muszę leżeć na wyciągu. Sama rozkosz. Jestem pod względem wysiłku normalna inaczej
Głodna nie jestem. Zmęczona też niespecjalnie. Lekko i przyjemnie minęła sobota
Idę odcedzić pieski, powiesić czwarte pranie, jabłko i książka i .. do jutra
-
Wczorajsza lektura do poduszki czyli "Odchudzająca joga" dała mi do myślenia. Otóż MOŻNA ją uprawiać w domu. ALE .. Zauważyliście jak często pojawiają sie jakieś ALE?! .. Dla osób z dużą nadwagą (ja), z nadciśnieniem (też ja), z kłopotami z kręgosłupem (JA!), z cukrzycą (no niby jeszcze nie póki nie jem słodkiego), z astmą (niby jeszcze nie póki używam inhalatorka) - można by ćwiczyć po konsultacji z lekarzem oraz na początku pod okiem doświadczonego nauczyciela jogi. No to mogę sobie wykreślić. Mój lekarz uparcie daje mi kolejne skierowania na operację, które ja uparcie ignoruję. A jogin to koszty. Sorki .. .. Nie dla mnie sznur samochodów .. Czy ktoś jeszcze pamięta tę piosenkę?
Poćwiczę inaczej albo tylko pewne elementy - nic na siłę. Tylko po samej lekturze tych ćwiczeń mój kręgosłup lędźwiowy wysłał dziś rano DZIAB ostrzegawczy dla przypomnienia kto tu rządzi. Trzeba będzie znowu z pół godziny powisieć na krześle ..
Boszzzzzzzzzz.. to co ja tu wypisuję sprawia pewnie wrażenie, że jakiś rozsypujący się wrak sie tu produkuje! Spoko .. tak źle nie jest. Ból mój przyjaciel od lat. Dokładnie od 34 lat. Ostrzega mnie żebym się wstrzymała od robienia głupot Chociaż .. czasem .. nieśmiało .. marzy mi się .. tak ze trzy dni BEZ bólu .. aaaaahh ..
-
Niedziela - drugi dzień końca przyjaźni z nadwagą.
Noc była kiepska. Budziłam się co chwila. Mówiłam, że nie mogę spać głodna. Poranny spacer z psami (przed śniadaniem - obowiązek najpierw) na miękkich nogach. Dobrze, że się pospieszyły. Póki coś się nie zmieni wracam do nawyku jedzenia jabłka przed snem.
Oczywiście rano weszłam na wagę. Tak jak myślałam - wróciłam do 99 kg, czyli piguły zadziałały i zrzuciłam nadmiar wody. Uff ..
Następne ważenie dopiero po tygodniu.
10:00
Śniadanko około 200 kcal - kromka razowego z koncentratem pomidorowym, jajko na twardo, kilka piórek czerwonej cebuli, herbata bez cukru, 5 kawałków działkowej marynowanej cukinii w wykonaniu mojej Mamy - mało kwaśna i REWELACYJNA!!
12:30
Kawa (64 kcal) - rozpuszczalna Nesca, ze śmietanką - niestety wciąż tą sypaną, z odrobiną cukru. Słodzika w domu nie znalazłam a w sklepie nie byłam - ale litości! to mój jedyny cukier w ciągu całego dnia! .
14:00
1/3 szklanki Karotki bananowej, bo mi ciemno przed oczami (46 kcal).
15:00
Talerz botwinki z kromką chleba - 200 kcal.
Jest kiepsko. Za długo byłam głodna i ani karotka ani zupka nie podnoszą dostatecznie szybko poziomu cukru we krwi. Jest mi słabo, kręci mi się w głowie. Wypijam butelkę wody i czekam na zadziałanie węglowodanów z chlebka. Czyli leżę oglądając końcówkę "Lost", bo wczoraj nie zdążyłam. Potem zrobię danie główne.
18:00
Warzywa z patelni (pół opakowania) na łyżce oleju, 2 łychy kuskusu, polędwiczka wieprzowa smażona bez tłuszczu i soli. Nie cała! Precious jest mięsożerna, więc nie miałam szans Razem około 450 kcal.
Ufff .. przestałam się trząść.
22:00
Jabłko duszone w mikrofalówce z łychą musli i łyżeczką serka białego Bieluch.
-
Witaj Mirielka
ja mam na komputerze film z 40 minutową yogą; mi wydaję się prosta i może dla Ciebie by się nadawała;
a o pilatesie myślałaś?
pozdrawiam nie daj się mimo bólu
wierz, że się uda
poza tym każdy kilogram mniej to ulga dla kręgosłupa
pozdrawiam gorąco
-
Dobry pilates nie jest zły
Precious ma zajęcia z pilatesa na studiach, więc mogę ją uważać za osóbkę "przeszkoloną". Dodatkowo pod choinkę zafundowałam jej taką ogromniastą piłkę do ćwiczeń. Problem w tym tylko, że dmucha ją już miesiąc .. Nie chciało się iść na stację benzynową ..
Na razie pozostanę przy pedałowaniu.
Ale plan na dziś to mała przygoda z wiertarką. Zarwała się półka w piwnicy. Muszę przypiłować dwie listwy i je przykręcić. Umocować półkę. Powynosić słoiki zalegające w przedpokoju w torbach, bo nie było gdzie ich ustawiać. Przy okazji coś powywalam.
Wszystko przez jutrzejszy egzamin Precious. Znowu terror w domu czyli ani pisku ani nic.
Czy dziwi was jeszcze moje marzenie by zamieszkać solo?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki