-
Pozdrawiam serdecznie i pięknego weekendu zyczę
-
Jak to dobrze, że już piątek. Przede mną kilka dni wolnych od pracy. Tzn teoretycznie, bo plany mam baaardzo bogate Ale nie o tym na początek.
Jakiś czas temu pisałam, że właściwie niby chudnę, ale nie czuję się szczuplejsza. Gdyby nie waga, która powoli acz uparcie pełznie w dół - nie zauważyłabym niczego (no chyba że waga spada, bo spada napięcie w bateriach ) Aż do dziś.
Obładowana siatami dobrnęłam do domu - wrzuciłam wszystko na stół i wyszłam z futrzakami. W drzwiach klatki zderzyłam się z sąsiadką. Wymieniłyśmy parę standardowych formułek grzecznościowych, gdy nagle powiedziała "Ty schudłaś!". Zdziwienie (takie pozytywnie) w jej głosie mile połechtało moje ego Zaraz potem nastąpiły tradycyjne pytania "Ile? Jak ty to zrobiłaś?" Osiem kilo przeszło bez komentarza. Ale jak powiedziałam o rezygnacji z pieczywa, kasz, makaronów, ziemniaków i słodyczy - jej czarne oczka odpłynęły gdzieś w bok, a całe ciało jakoś tak skręciło się w bok i do tyłu - dając mi jednoznaczną odpowiedź o czym sąsiadeczka w tym momencie pomyślała "Bez słodyczy? To nie dla mnie"
Mam drugie potwierdzenie, że jednak COŚ widać
-
Dłuuuugi weekend
Dzień pierwszy
Zrywająca się dzikim świtem Precious w półprzytomnym amoku pobudziła chyba cały dom miotając się między łazienką a pokojem. Zapomniałaby telefonu, zapmniała wizytówek, ale wyskoczyła z psami Więc błooogie lenistwo było mi dane do 10:30 kiedy to już futrzaki spragnione były odrobiny uwagi. Dobrze, że człowiek ma dwie ręce do jednoczesnego głaskania dwóch zazdrosnych o siebie łebków Wstałam. UUUUUUUUU .. plecki bolą Wczorajsze zakupy się kłaniają. Przydźwigałam za dużo, bo miałam w planach mały wyjazd nad jezioro a nie chciałam zostawić Precious z głodnymi psami i pustą lodówką. Z wyjazdu wszelako nici - wciąż kaszlę i kicham, a zapowiadają ochłodzenie. Na dokładkę to podróż pociągiem z dwoma przesiadkami, a wolny termin ze względu na zajęcia Precious to tylko niedziela-środa. Więc zanim bym dojechała musiałabym wracać. Koszt w sumie wysoki, bo same bilety prawie 300 zł w obie strony. A zresztą teraz co ja bym użyła - ani kąpieli w jeziorze, ani opalania, ani rybków, grzybków Ex zapędziłby mnie do ekspertyzy ogródka. No tak tak - wyjazd miał być nad jezioro do Ex, który wyniósł się tam z Wawy. Narobił już co prawda zakupów na wyżywienie plutonu wojska a nie jednej odchudzającej się baby i jest MOCNO rozczarowany. Ale w sumie w ostatniej chwili zwyciężył rozsądek. Pojadę latem i na dłużej. A poza tym najbardziej mnie fascynują puste kartony walające się po całym mieszkaniu
Zatem zostaję w pieleszach domowych z ambitnym spisem zadań specjalnych.
Po pierwsze balkon - równiutko obs..ny przez moje ukochane wróbelki, karmione tam przez calutką zimę. Taki mały ptaszek a g.. ma takie duże .. Przy okazji wywalam co się da - plastikowe doniczki po kwiatkach różnych, patyki do wspierania tychże, stare wypalone słońcem spinacze, kawał płyty gipsowo-kartonowej (bo może się przyda), stary koszyk, pęknięte wiaderko na chwasty itp. Nabyłam już dwa worki ziemi i posadzę surfinie od Marcina Plus szorowanie balustrady i kafelków oraz balkonowej suszarki - może uda mi się doprowadzić balkon do stanu fotografowalności i tym samym kolekcja zdjęć do strony internetowej na temat sprzedawanego mieszkania powiększy się o kolejne fotki
Acha - waga wciąż w dół - dziś zeszłam poniżej 93 kg Oficjalna zmiana suwaczka jednak w niedzielę
No to zmykam
-
Pół balkonu sprzątnięte. Surfinie się nawadniają przed posadzeniem, ale to już jutro - umieram na ból plecków. Mam w połowie "pęknięty" więc leżę. Dobrze, że choć na kulki-patyki mogę się pogapić
-
cześć Mirielko!
po pierwsze na pewno widać, że schudłaś! przecież 8 kg piechotą nie chodzi... za niedługo posypią się komplementy
jak wyglądają surfinie? a może masz jakis pomysł co bym mogła sobie posadzić na parapecie. duże oswietlenie. okna w pokoju wychodzą mi na południowy-wschód.
a jak spisywanie książek? ile już naliczyłaś?
trzymaj się!
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Mirielciu,
ambitne plany na weekend. Ale nie zapomnij też poodpoczywac i zrobić coś miłego dla siebie.
Spadku wagi szczerze gratuluję.
pozdrawiam
-
... bo dieta to pasmo wyrzeczeń pomyślała Hybris przy lekturze Twojego opisu spotkania z sąsiadka żując leniwie batonik Cini minis
Mir, gratuluję Ci serdecznie tego suwaczka w dół, właściwie już możesz myslec o radosnym rajdzie na bałwanka... ej, może chcesz mojego zaadoptować? Pilnie oddam w dobre ręce
Samozaparcia w sprzatanu balkonu też Ci gratuluje i poniekąd zazdroszczę - ja powinnam się wziąc za łazienkę, ale tak mi się nie chce, że nawet argument o paleniu kalorii na mnie nie działa. Uważaj tylko z tym balkonem, bo plecy plecami, ale jak się doziębisz, to całą majówkę spędzisz w wyrku. A Ty, kobieta czynu, chyba o tym nie marzysz
Postaram się dorwać Cię na gg - może piśnij, jak się objawisz? A tymczasem idę rozprostować zwłoki i kontempliwać nieznośną lekkość bytu
-
Mirielko ale milo Ci napewno bylo ze ktos kto napewno nie wiedziela ze sie odchudzasz zauwazyl to
A sasiadka Twoja to jak moja mama jak mozna sie odchudzac i zyc bez slydyczy
Ona malo je na objad ale po objedzie rzuca sie na ciastka a pozniej narzeka ze ma duzy brzuszek Jak jej tlumacze zeby sie opanowala z tymi slodyczami to zmienia temat albo wychodzi z pokoju
[/img]
-
Leżę. Wiszę na wyciągu (czytaj: na krześle). Zwijam się uroczo i wyję sobie chwilami w dość niegramatyczny sposób. Coś mi przeskoczyło i klops. Przy pewnych ruchach szpila bólu - znajoma niestety. Zemsta dźwiganych siat mnie dopadła - WIEDZIAŁAM, że za dużo kupiłam, bo mi nogi drętwiały jak szłam a raczej pełzłam do domu. A nie dalej jak w środę w czasie wizyty u neurologa zyskałam pewność, że nie jest dobrze - brak odruchów w nogach. Dostałam skierowanie do szpitala na badanie stopnia uszkodzenia rdzenia. Kolejka 8-miesięczna, więc skierowanie zdąży się przeterminować, do tego dołoży się koniec roku i tym samym koniec limitów w szpitalach. Znam to od 3 lat. Mam zapasik leków przeciwzapalno-przeciwbólowych, więc przetrwam do otwarcia przychodni po długim weekendzie. Jak mi nie przejdzie do czwartku - idę na ostry dyżur. Zawieszam działanie pamiętnika do odwołania. Tzn coś może tam skrobnę od czasu do czasu, ale przecież nie mogę wiecznie narzekać. A nic pozytywnego się nie dzieje. Widać taką mam teraz mniej radosną fazę. Przeczekam. No chyba, że drań krążek wskoczy na miejsce.
CMOK Nie dajcie się .. Nie opuszczać się, bo wrócę i skórę przetrzepię
-
Mirielciu,
trzymaj sie kochana i uważaj na siebie.
naszej kochanej służby zdrowi komentowac nie będę. Mam tylko nadzieję, że tym razem będzie inaczej niz zwykle to bywa. I mono trzymam kciuki żeby tak było.
ściskam mocno i dużo zdrowia i siły życzę
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki