Czwartek - swieto dzisiaj u nas, wolne i laba ogolnie. Normalnie to powinnam papierowa robote odwalic, ale jak wczoraj sie za to zabralam, to mnie tak zdolowalo, ze rzucilam wszystko w diably i postanowilam, ze robie sobie "weekend". Chcielismy pojsc do kina, ale leca same jakies takie SF albo komedie... Wiec poszlismy tylko do knajpy na obiad i na dlugasny spacer.
Ciesze sie, bo udalo mi sie jednak "WBIC" ponownie w diete...ciezko mi bylo tym razem. Ale juz chyba jest dobrze. Coraz mniej glodna jestem i nastawienie mam pozytywne. Nie zeby mi sie jakos szczegolnie spieszylo z gubieniem kilosow, ale tak odkladalam, odkladalam i kto wie jakby sie to skonczylo ( ba! KTO WIE? No kto wie to lepiej niz my same, nie? )
Sprzedalam wczoraj na ebayu nasz telewizor, ktory kupilismy 3 lata temu i stal w drugim pokoju praktycznie nie uzywany....no to Rach Ciach i wystawilam go za 100 euro...i natychmiast poszedl Przed chwila pani przyjechala go zabrac, a ja natychmiast dorzucilam ta kase do "puli" i kupilam wreszcie aparat foto Canona
zbieralam na niego i zbieralam i za kazdym razem byly inne wydatki ...no...teraz tez sa, ale jakbym go teraz nie kupila, to juz chyba nigdy Teraz tylko cierpliwie czekac az przyjdzie paczka No i pewnie przez nastepne 2 miesiace bede miala kryzys finansowy, ale co tam! trza bedzie troche wiecej popracowac i nadrobic
Pogoda u nas do bani, caly czas leje i leje, co jest akurat mala motywacja do odchudzania sie (bo sie ciuchami mozna pozakrywac ) , ale jak tu wchodze, to wiem wszystko Odrazu znikaja wszelkie watpliwosci
Tymczasem ide na kolacje i sle Wam kochane moje buziaki
Zakładki