hej,
po pierwsze tradycyjnie i czwartkowo jestem zmęczona
ale dzisiaj dodatkowo jestem chyba zmęczona zyciem czy jakoś tak
prowadzilam zebranie z rodzicami i w ogole bylo fajnie, tylko wiecie co?
niedługo minie rok mojego 'odchudzania' wiecej w nim nieodchudzania niz odchudzania.
od pol roku zadnych efektow bo i zadnej pracy
i tak tylko mowie ze jestem na diecie i potem nie mam efektow i glupie to strasznie
poza tym chyba musze sie przyznac ze mam zaburzenia łaknienia
ja musze sie pilnowac, zeby nie jesc, a inni ludzie po prostu zapominają o jedzeniu
ja o nim nigdy nie zapominam
wpadam tez w furie, gdy ktos mowi o moim jedzeniu,
gdy zwraca uwage ze jem, co jem albo nie daj boze Ile jem
wtedy robi mi sie niedobrze i wszystko staje mi w gardle, gdy tylko ktos skomentuje moj posilek
moi pryzjaciele i wspolpracownicy oceniają MNIE jako osobe NIEPRZYSTĘPNĄ I ZAMKNIETĄ, NIEMIŁĄ I ZGRYŹLIWĄ
a ja zawsze bylam przekonana, ze jest dokladnie inaczej
i nie iwem od czego: od ciągłęgo pospiechu, samotności, zycia w stresie czy nieustannego realizowania obowiązków gdzieś zgubiłam naturalny rytm jedzenia, gdy człowiek je gdy jest głodny a nie mysli o posiłku 3 godziny przed nim i 3 godziny po nim
i radość z życia i akceptacji własnej osoby
nie wiem gdzie mi sie to podizało.
ale ja chyba powoli mam dosyć 'bycia na diecie'
moze jak na niej nie będę, to schudnę?
po prostu bedę jadla gdy bedzie mi sie chcialo jesc
i bedę zadowoloną z siebie sobą??
a moze powinnam isc na terapie i raz a dobrze poukladac sobie w glowie zanim zostanę zupełnie dorosła i na żadne przemeblowania nie będzie tam miejsca??
sama już nie wiem
Zakładki