Rejazz może zabrzmi to jak jakieś puste słowa, ale chyba Cie rozumiem. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ja ostatnio się nienawidzę...
Ja potrafię wiele zrozumieć i staram się zawsze być szczęśliwa 'mimo wszystko'. Ale ostatnio jakoś nie daję rady. Przeraża mnie moja bezsilnść i brak zrozumienia własnych emocji. Wczoraj odiwedził mnie mój M. i kiedy leżeliśmy już w łóżu przytuleni zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego. Ale nie mogłam tego powstrzymać. Byłam w ramionach ukochanego mężczyzny i cieszyłam się że mnie odwiedził, ale jednak czułam się potwornie... Coś we mnie pękło.
Na zajęcia dzisiaj nie poszłam. Miałam się spakowac, posprzątać... Zamiast tego przesiedziałam pół dnia odpalając papierosa od papierosa i nie mając nawet sił ruszyć ręką, żeby trzec łzy.
Nie wiem czy znasz 'Zamiast' Edyty Gepert. Katuję się tym...
Wróciłam do domu, zagrzebałam się w łóżku i nawet nie rzpakowałam. Znów płakałam nad sobą...
Ale w koncu weszłam na forum.
Chyba jest lepiej. Tylko jeszcze musze przestać płakać. Bo nic strasznego sie nie dzieje i nie wiem czemu płyną łzy...
Rejazz trzymaj się kochana :*
ps. Przepraszam, że napisałam tutaj to wszystko. Chciałabym jakoś Ci pomóc ale chyba nie potrafię. Przepraszam
Zakładki