-
fatti, no poszło mi względnie,dlatego narzekać nie bedę:] Ale wiesz, było kilka niemiłych sytuacji. Ankietę mogłam przeprowadzić tylko z kobietami powyżej 18 lat ,wiec jak otwierał mi jakis facet,to pytałam,czy w domu jest takowa pani, to jeden z nich mi powiedział "no fajnie by było,jkaby była,jak wejdziesz maleńka, to zobaczysz jak moze być miło" ... ..jej,aż się przestraszyłam!
I jeszcze jeden koleś wpuścił mnie do domu ,gdyż powiedział,ze żona jest i sie zgodzi na ankiete,a potem okazało się,ze jest sam i "chce porozmawiać z piękną panią, która ślicznie wyglada i moze napije się kawusi"...
Matko... po raz pierwszy mi sie taki ktoś trafił!!!
Robiłam już wiele takich ankiet i zazwyczaj ludzie są mili,owszem zdazały się chamsy,którzy nawet nie otwierali drzwi, ale żeby trafić na takich zboczuchów,to chyba tylko ja mogłam mieć takie szczęście....
Aż się teraz boję tam wrócić...
No ale ogólnie to zrobiłam więcej niz połowę. WIec jest dobrze. Pojecałam tam ok 11, i była śliczna pogoda, gorąco,słoneczko świeciło... ubrałam się wiec w sukienkę,założyłam japonki i pojechałam... A ok 16 jak sie rozpadało..!!! Była burza... i urwanie chmury, po goidznie stania na jakiejś klatce,stwierdziłam,ze nie przestanie padać i wróciłam do domu. Ulicami płynęły dosłownie rzeki:] Prawy japonek mi się nawet rozkleił:] Myślałam,ze nie dojdę do domu,ale na szczęście jakoś udało mi sie dotrzeć .Cala przemoczona,łącznie z bielizną, torbą ... ankietypomoczyły się naweti przez materiał torby
Mówie Wam,juz dawno tak nie zmokłam
Teraz sie troche suszę i jadę do Pawła,,wiec znów odezwę się dopiero jutro.
Meguś, pewnie ankietował Cię ktoś z tej firmy,w której i ja pracuję,bo oni strasznie dużo pytań zadają. Niestety tak mogło być,jak mówisz,ale dla mnie to jest paranoja wypytywanie respondentów o to co było w ankiecie. Ja rozumiem,ze duzo ankieterów robi przekrety,nie wykonuje swojej pracy należycie, ale sama wiem po sobie, że ludzie często nie mówią prawdy w tych ankietac [bo przecież nikt im nie udowadni,a poza tym większość pytan jest anprawdę bardzo teoretyczna] ,poza tym kontrola następuję do 42 dni po zakonczeniu badania. I tak ,jak piszesz,po 2 tygodniach często ciężko jest sobie przypomnieć co sie odpowiadało,a co dopiero,jeśli zadzwonią jeszcze później?! Oczywiście,nie mówię tu o pytaniach o wiek, płeć,czy adres zamieszkania bo to rzadko kiedy zmienia się w ciągu powiedzmy miesiaca, ale inne pytania...
Mi ostatnio np potracili za to,że ankietowałam 55letnią kobietę, a widocznie tel odebrał 60letni mężczyzna i powiedział,ze to on jest głową rodziny i to on decyduje w wiekszości spraw gospodarstwa domowego. A ja ankietowałam tamtą panią i ona twierdziła,ze to ona nią jest. I skąd ja mogłam wiedziec,że facet tak powie?!:/
No ale cóż.
Ja tam sie ludzi nie czepiam,że mówią nieco inaczej,niż kazali mi zaznaczyc. Tyle jest spraw na głowie codziennie,że sama bym pewnie nie pamiętała czy i kiedy była jakaś ankieta oraz o co w niej pytali.
Taka prawca,mozna dobrze zarobić, ale niekoniecznie 100%
A póki co mi odpowiada,bo w roku akademickim raczej na stałe pracować nie mogę, a tak to zawsze coś sobie dorobię
-
syciu uwazaj na siebie przy robieniu ankiet, rany jakie zboczuchy sa na kazdym kroku! moze zabieraj ze soba chlopaka, niech sobie schowany czeka, a jak dluzej bys nie wychodzila to moglby odrazu dzialac, albo poprostu jak kobieta nie otworzy to nawet sie nie trudz tylko przepros i idz dalej. nigdy nie wiadomo na kogo sie trafi, straszne. do nas do szkoly przychodzi tez taki zboczeniec... ale nawet nie bede sie powtarzala, bo napewno czytalas u mnie na watku, w kazdym razie grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Milej niedzieli Syciu!
-
Syciu Kochanie mam nadzieje, ze sie dobrze wysuszylas , zebys mi sie nie pochorowala!!
Z ankietowaniem to faktycznie strach !! Uwazaj na siebie, jak cos to powiedz ze znasz karate
A co do Pawla to faceci porostu juz tacy sa, ze nawet jakby chcieli bardzo pomoc to nie potrafia, im trudniej jest wyrazic co czuja ...Wierze ze sie dogadacie i jakos wspolnie sobie poradzicie. Na pewno juz przez wiele razem przesliscie, tym razem nie bedzie inaczej.
Dobrej nocki sloneczko. Hugs & Smiles
Buzki :****
-
cześć,
jumbo-niestety nie mogę zabierać Pawła ze sobą,bo on zazwyczaj wtedy też ankietuje Razem tak sobie dorabiamy. Wcześniej nie miałam takic sytuacji,wiec mam nadzieję,ze wiecej się nie powtórzą.Ale dziękuję za troskę:*
pinky - to też czasem moja wina,bo nie mówię mu o wszytskim. Szczególnie zatajam to,co się dzieje u mnie w domu,bo jak tylko zaczynam o tym móić,to od razu płacze,bo to dla mnie zbyt trudne i zbyt bolesne,by łatwo przechodziło mi przez gardło. Ja wtedy jestem smutna, chciałabym,zeby on mnie pocieszył, ale wiem,ze jeśli on pyta co się stało,a ja mówię,ze nic,to on jest przekonany,ze nic mi nie jest. Ale powiem Ci,że wczoraj wymusił na mnie bym powiedziała mu,dlaczego ostatnio wróciłam w domu smutna. mówiłam jakieś powody,a on co chwile- "i to juz wszystko?"... no to mówiłam dalej... a on znowu "to wszystko?"i w koncu mu powiedziałam,dlaczego było mi smutno. To owszem,przytulił mnie, powiedział,że wszytsko bedzie dobrze, ale...
Jednak myślę,ze powoli ja w końcu całkiem się na niego otworzę, a on zrozumie,w jaki sposób ja potrzebuję jego wsparcia.
Jak zwykle optymistycznie wierzę,że będzie dobrze
Mialam dzis ochote nawalic,ale jakos sie powstrzymalam. Dobrze,ze mam duzo nauki, to przynajmniej nie kusi mnie,zeby leciec do osiedlowego po jakies slodycze,ktora codza za mna i chodza...
Ah,ale musze sie przyznac,ze wczoraj u P skusilam sie na 3 ciastka:/ Nie jadlam wczoraj przez ta prace obiadu i jak pojechalam do niego,zobaczylam ciacha no i zjadlam:/
Durna,durna,durna Sycia...:/
Weider juz mi sie nudzi!!! Strasznie monotonne to wszystko,ale sprobuje wytrzymac.W koncu nie duzo juz mi zostalo...
Dobra kochaniutkie,poki co spadam do ksiazek ,ale jeszcze dzis oczywiscie sie odezwe
Buziaki!
-
Hej kochana no co Ty, 3 ciastaki się przejmujesz? to nie obóz karny!! naprawdę Syciu, wiesz, ja sobie tak ostatnio pomyślałam, ze z życia cos trzrba mieć, ze mnie jest ciasteczkowy...nie raczej czekoladowo-lodowy potowrek i czasem musze coś zjeść, wyznaczyłam sobie, zę raz na tydzień jak zjem, to swiat sie nie zawali, a jak czasem mnie przygnieniecie wielka cheć (ale tylko taka ogromnna) to też sie skusze, byle nie przekroczyć mojego nowego wyznacznika -1400. Schudne wolniej, schudnę mniej - ale spokojnie, bez zrywów, jak stoik, spokojnie
Tez sie przestraszyłam, jak poczytałam o tych Twoich ankietach! Nie jest to takie bezpieczne biedna <przytul>
Też mam teraz sporo nauki i nie chce mi sie tak bardzo ganiać do skpelu, wolę raz zrobić dużo zakupy, żeby potem nie kusiło, zeby biec po jakąs słodycz
Buziaczki
-
Meeeg, w sumie masz rację, to nie obóz karny, ale wiesz.. Moja waga wciąż stoi w miejscu
Zaczyna mnie to wkurzać, nigdy nie mogę zejść poniżej 60kg [to chyba tak jak u Ciebie z 66] jak już widzę 59 to nawet jak trzymam diete,zaraz mi cos wróci:/
Spociłam się dziś niesamowicie przy brzuchach. Weider mnie wykańcza tą monotonią, zmuszam się,by sie zamyśleć,to wtedy jakoś mi się nie nudzi. Najgorsze jest dla mnie ćw 1 i 3 . Ale cóż, już bliżej konca niż dalej, więc musze wytrwać
Mięśnie są już bardzo wyczuwalne, niestety wciąż pokrywa je tłuszcz Dlatego nie spodziewam się rewelacji,nawet gdy skończę ten trening.
Wiem,że zanim tłuszcz z tego miejsca mi spadnie, powinnam zrobić weidera jeszcze ze 3 razy
No ale jak zamieszkam z P przypomne mu ten jego genialny pomysł ze wspólnymi cwiczeniami i będę wówczas gubić tłuszczyk razem z nim
Uczyc mi sie nie chce.. egzaminy zaczynają sie dopiero w sobote,ale jakoś już teraz zaczynam sie stresować Wydaje mi sie,ze nic nie umiem[w sumie to prawda] ,ze nie zdążę sie nauczyć [ale powinnam sie wyrobić] i że na pewno nie zaliczę egzaminu [nawet nie biorę pod uwagi takiej opcji ]
Jutro jadę na uczelnie sie pouczyć, potem dalej powalczę z tymi ankietami,jeszcze tylko 3 mi zostały,wiec jutro muszę je skończyc.
A na wiadomościach pomęczę swoje pseudomięśnie hantelkami
-
Syciu zgadzam sie z Meg - 3 ciastka to nie koniec swiata, choc wiem jak sie czujesz bo ja z kolei nigdy ponizej 70-ciu nie moge zejsc a nawet jak juz zejde to kg zaraz wracaja jak zaczarowane wlasnie jutro mam wazonko i pewnie od rana humor mi sie popsuje
Co do weidera to musisz sie dzielnie trzymac bo juz tyle za Toba, ze nie warto tego zaprzepascic!!
A Pawlowi MUSISZ mowic o tym co sie dzieje w domu, on jest Twoim chlopakiem i na pewno bardzo go martwi co sie z Toba dzieje i ze czasami sie w sobie chowasz i nie chcesz rozmawiac...
Mnie tez bylo na poczatku trudno otworzyc sie przed Rafalem, ale gdy to juz zrobilam to poczulam mega ulge, tak jakby kamien mi z serca spadl...
Dobrze miec kogos komu mozesz zaufac i sie wyzalic. A mysle, ze Pawlowi ufasz?
Sciskam Cie bardzo mocno Kochanie. Wiem , ze pewnie nic dla Ciebie nie bedzie znaczyc to jak powiem, ze bedzie dobrze, ale musisz wierzyc ze bedzie!! Lepiej to niz sie zadreczac....
Przesylam gorace buziaki :********
-
O rany Syciu ja CI wspolczuje ze trafilas na takich facetow..!! boze co za ludzie...no brak slow ja to bym chyba zemdlala jak by mi sie cos takiego przytrafilo :/
a przy ktorym dniu weiderka juz jestes???
ja kiedys to cwiczylam ale bardzo nie lubilam wiec cwicze sobie 8 minut abs kiedys mi to pomoglo i wyrobilam sobie ladnie miesnie a teraz to jeszcze hoho i jeszcze troche czasu potzebuje zeby tego tluszcz z brzucha sie pozbyc...no ale kiedys
3 maj sie i uwazaj z tymi ankietami !!
-
Syciu, wiesz, ja ostatnio duzo myślałam o tych dietach i stąd myślę, ze nie warto sie przejnowac, wiesz czemu? Bo mam wrażenie, zę za bardzo sie strałyśmy.... znaczy Ty nadal sie starasz mocno. Moze jest tak, ze jak człowiek za bardzo czegoś chce, to nie wychodzi,a jak zluzuje, to wtedy nie wiadomo kiedy - i sie uda...taką przyjęłam teraz taktyke, nie przejmowac sie tak bardzo. Moze dlategodo tej pory Ty nie mozesz zejsć poniżej 60, a ja 66? Może sie mylę, ale w wielu wypadkach tak właśnie jest.
Co do weidera, to wiesz, zę ja też najbardziej nie lubie 1 i 3 ćwiczenia? bo sa tak nudne!! i najczęściej tam sie mylę w liczeniu najbardziej lubię 2 ostatnie, jakoś tak szybko lecą a ile Ci dni jeszcze zostało?
Sycia, musimy dać radę z nauka, musimy!! Co prawda, ja już z nudów nad tymi lsiżakmi rozdrapałam sobie syfka, na noasie, na wyskości oczu, a ja wiem, jak jutro będzie wyglądac moja skóra po takiej operacji, no gupia jestem głupieje człowiek od tej nauki, ale nie damy się, co?
-
pinky, no to skoro juz 2 osoba mi mówi,że nie mam co się przejmować 3 ciastkami,to odpuszczam
No weidera teraz dokonczę,obiecałam to sobie.
Pinkuś, ja wiem,że muszę mu o tym powiedzieć,wiem, ale u nas w domu zawsze to był temat tabu, nigdy sie o tym nie rozmawiało, ja sobie cierpiałam w milczeniu. Jakieś 3 lata temu dopiero pierwszy raz powiedziałam co nieco przyjaciółce. A tak,zawsze wszystko tłumię w sobie. Szczególnie dlatego,że problem mojej rodziny najprzyjemniejszy nie jest i na pewno nie jest to powód do domy... Dlatego wstyd mi o tym mówić...
Ale myślę,że teraz sam P. mi nie odpuści. I powoli zacznę mu sie zwierzać..
Dziękuję za to,ze mnie wspierasz:* Kochana jesteś!
A P. ufam. Inaczej bym z nim nie była.
fatti, dziś był 36 dzień, więc już leci mi z górki a;e tez teraz jest najgorzej,bo już SIĘ NIE CHCE... Ale dam radę, mimo iż mam dużo nauki,wygospodaruję czas, chociażby tylko dla własnej satysfakcji
Ja tez marzę,ze KIEDYŚ pozbędę sie tłuszczu z brzucha Doczekamy tego KIEDYŚ,prawda?!
Meguś, w sumie to racja. Jeśli pamietasz to moje pierwsze zdjęcie PRZED schudnięciem [zdziwiłabym się,gdybyś nie zapamietała tamtego hipopotama,wygladałam przecież wtedt okropnie;] to wówczas odchudzałam się bez ważenia i mierzenia. Po prostu mniej jadłam,więcej cwiczyłam, nikomu nawet nie mówiąc,że się odchudzam. I wydawało mi się,że nagle z dnia na dzień ludzie zaczęli mi mówić,jak ślicznie schudłam. Może wystarczy nabrać trochę dystansu?! Odchudzać się tak,jakby nie było się na diecie?!
Tak,tylko,że łatwiej powiedzieć,trudniej zrobić.
Wczoraj np byłam u P, wszytsko było pięknie,fajnie, śmialiśmy się, rozmawialiśmy, oglądaliśmy tv i ja siedziałam na łózku w koszulce i nagle spojrzałam na swoje nogi.
Blade...brzydkie... grube i tłuste -pomyślałam. I od razu było po fajnym humorze. Siedziałam i patrzyłam na siebie z taką jakby odrazą..że jak ja mogłam dopuścić do takiego stanu,że nigdy nie uda mi sie schudnąć itd itp...
Też zluzuję. Bo inaczej zwariuję... Trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Wypośrodkować sie... Nie chcę do końca życia marudzić,ze nigdy nie będe miała płaskiego brzucha...
Muszę jakoś sie zaakceptować taka,jaka jestem. Z niedoskonałościami, ale uweirzyć,ze to w nich tkwi moja uroda
***
A o nauce proszę mi nic nie wspominać! Od rana zakuwam o podstawach hotelarstwa, a od 2 godzin siedzę nad pracą na temat stereotypów kobiet w reklamach,a na deser czeka mnie jeszcze poprawianie innej pracy...
Już dawno tak dużo się nie uczyłam,widać,ze zbliża sie sesja;]
Ale jeszcze tylko 4 egzaminy,co to dla mnie,prawda?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki