Niestety..trzy dni należałoby wymazać z pamięci..choć trzeba przyznać, ze sie starałam..łaziłam po górkach w czasie wolnym, nie zjadaółam wszystkiego, nakłądałam sobie mało...ale że jedzenia było obłędnie dużo..to i tak są efekty he he
Poza tym jak już wróciłam..mąż przywitał mnie pyszną kolacją (rety ja tak dobrze nie gotuję (pierś z kurczaka w miodzie z chilli i cynamonem mniammm i nawet zaszalał z kasztanami) więc jak tu dochowac wierności sobie i swoim postanowieniom...
Ale od dziś basta...
dietkuję dalej..bo tym, razem sie nie poddam.
Dzisiaj już zaliczyłam basen i dwa wafle ryżowe w zalewie jogurtowej...chyba powoli czas na kawkę
Na teraz tyle
Pozdrawiam cieplutko - nawrócona ja
Ps. napewno dzisiaj jeszcze poskaczę na skakance..taka będę
Zakładki