No i mamy środę . Jak ten czas szybko leci. Jeszcze tylko dwa dni i ukochany weekendzik.
Muszę się pochwalić , że wczoraj miałam wzorowy dzień. :P :P :P Nie przekroczyłam 1100 kcal. Wieczorem ćwiczyłam sobie w domku 50 minut brzuszków , wymachów i inych wygibasów. Do tego była 2 serie 6Weidera i 15 minut marszu. Dziś czuję się super - taka lekka i zadowolona.Oby takich dni jak wczorajszy było coraz więcej.
Ostatni posiłek wczoraj jadłam o 17.30 i jak się kładłam spać ok. 22.30 , to żołądek już się domagał o swoje. Ale powiedziałam sobie nie. O tej godzinie , absolutnie, choćby nie wiadomo co się działo , nie będę jeść. Jestem dziś zadowolona , bo wygrałam z dużą pokusą.
Aniu wcale nie jesteś największym leniem i słabeuszem na świecie. Nie pisz tak o sobie , bo ja Ci nie pozwolę. Schudłaś już kilkanaście kilogramów w sumie, więc wcale nie jesteś słaba. Poprostu miałaś ostatnio gorszy okres.
Słonko możesz mi napisać z jaką dokładnością waży Twoja nowa waga i ile kosztowała. Też myślę o tym , żeby sobie taką sprawić. Bo przecież jak dojdę już do moich upragnionych 50 kilogramów, to będę musiała skrupulatmnie kontrolować swoją wagę , a moja się do tego nie nadaje. Więc wcześniej , czy później , będę musiała sobie sprawić elektroniczną.
Gotko widzę , że nastrój już u Ciebie lepszy i dietka znów całą parą. Czy planujesz tak jak ja na poczatku kwietnia przejść na SB? Jak byśmy zaczęły razem , to byłoby świetnie. Czym większa grupa , tym lepiej. Anikas też prawdobodobnie wróci w kwietniu na SB, więc miałybyśmy jeszcze większą motywację.
Himia oficjalnie przyjmuję Cię do naszej grupy. Możesz zawsze na Nas liczyś i zwracać się do Nas z każdym problemem. My też jesteśmy czasami nieszczęśliwe , załamane ale wyżalimy się tu na forum i zaraz jest lepiej. Ja osobiście proponuję dietkę 1000-1200 kcal i obowiązkowo codzieny ruch. Mogą to być spacery , basen , aerobik , co komu odpowida. Ale osobiściue się przekonałam , że z ćwiczeniami człowiek szybciej i skuteczniej chudnie.
Tak sobie wczoraj leżałam na podłodze i ćwiczyłam , i naszły mnie takie myśli. Co ja zrobię jak już osiągne te swoje 50 kilogramów. Nie mogę się rzucić na jedzenie , bo zaraz przytyję. Z drugiej strony mam już ochotę na parę zakazanych produktów, których nie jadłam dawno , dawno temu. Jedynym własciwym wyjściem jest utrzymanie jedzenia na poziomie 1200 kcal , bo już przy 1500 czuję się przejedzona i ociężała. Jedno co jest pewne , to to , że napewno nie zrezygnuję z ćwiczeń. Myślę , ze jeszcze ciężej jest utrzymać wagę niż chudąć . CZłowiek jest już szczupły i zadowolony z siebie i bardzo łatwo zmarnować , to co się już osiągnęło. Nie pozostaje nic innego , jak pewne produkty na zawsze wyrzucić ze swojego jadłospisu i odżywiać się zdrowo do końca życia. No , ale się rozpisałam. Ale myślę , że wiecie o co mi chodziło.
Życzę przyjemnego popoiłudnia
Przesyłam buziaki
Asia :P :P :P :P :P :P
Zakładki