A ja na studiach tez raczej schudlam, bo nie pamietam abym miala jakies wieksze problemy z waga. Mi pomoglo chyba to bieganie po roznych wydzialach z wykladu na wyklad z zajec na zajecia, zwiekszona praca mozgu bo to tez spalanie kalori o ile sie ich nie nadrabia przegryzajac czekolade w trakcie, no i slynne imprezki studenckie na ktorych szalalama na parkiecie w rytmie rokendrolowych kawalkow tak, ze nawet piwo, ani kopytka polane tluszczem, ktore wcinalysmy w jadlodajni przy uczelni nie wplynely na moja wage. Ech to byly czasy. Chyba musze isc na koilejne studia.
Julcyku trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, ze jakos to sobie wszystko poukladasz!!! Pozdrowionka!!!
Zakładki