aniu
na pewno dasz radę...wiesz co spróbuj od wygrania małej bitwy, zjedz sobie jakąś kolacyjkę, wcześniej zaplanowaną, taką w miarę dietkową, np z razowym pieczywem....a potem trochę ruchu....i powiedz sobie że na tym koniec że dziś już nic do ust nie wezmę...to chyba nie powinno być trudne, bo zjadłaś, a po ćwiczeniach powinnaś być ciut zmęczona....więc idź do łazienki, pobalsamuj się, pomiętoś swoje uda palcami rozbijając tłuszczyk....i za pewne zrobi się godzina do spania...i idź spać....i zaśnij z przekonaniem wygranej bitewki, bo nic przecież nie zjadłaś...zobaczysz że od rana będziesz miała bojowy nastrój i motywację...czas to ogarnąć..
....wydaje mi się ze my po prostu chcemy iść na całość, a nie doceniamy właśnie tych małych potyczek z samymi sobą...a to one czynią nas mocnymi, nie chodzi o to żeby bezproblemowo dietkować przez tydzień czy miesiąc, chodzi o to, żeby za każdym razem gdy diabełek pchnie nas do lodówki, powiedzieć mu, chłopie zaczekaj, to ja dyktuję warunki....
....aniu jeśli już jesteś, masz cel to połowa sukcesu....teraz po prostu zorganizuj swój czas wieczorem, wyznacz sobie obowiązkową godzinę na gimnastykę...ja idę na dobranocce i niech to będzie twój nowy dobry nałóg...
...a co do głodu, znam to uczucie bardzo dobrze, niestety....bardzo....ale to mija, serio, tak jak narkomani wychodzą z głodu narkotyków, palacze pozbywają się głodu nikotyny, tak my jesteśmy w stanie pozbyć się tego psychicznego - niestety - głodu....ale musimy pamiętać że jeśli nam się uda, a w to wierzę, bo to na prawdę jest do zrobienia, to musimy o nim pamiętać....
buziaczki aniu i wierzę w ciebie!
Zakładki