No i nareszcie mam z powrotem dostęp do komputera!
Przez wakacje udało mi się utrzymać wagę 58 kg (z mniejszymi lub większymi wahnięciami w górę, które jednak szybko opanowywałam :P)
Przyznam szczerze i bez bicia, że na wakacje zrobiłam sobie urlop od diety (tym bardziej cieszy mnie utrzymanie wagi).. a nawet nie tyle urlop, co całe luksusowe wakacje na skalę co najmniej Teneryfy
Mimo to kiedy dzisiaj się zmierzyłam to centymetr zrobił mi przemiłą niespodziankę, bo okazało się, że od lutego (pierwsze mierzenie i początek psychicznych przygotowań do odchudzania) straciłam 8 cm w udach Ogromną zasługę miała w tym piesza pielgrzymka do Częstochowy, podczas której przeszłam poonad 550 km i jadłam WSZYSTKO. Zwykle jedliśmy "co łaska", więc i wybrzydzać nie mogłam, a o liczeniu kalorii szybko postanowiłam zapomnieć, bo gdy pokonuje się w marszowym tempie około 30-40 km i ma się około 5 godzin snu na dobę to dieta staje się abstrakcją. Więc jadłam wszystko, co dostałam, a że najczęściej był biały chleb i ciasto drożdżowe, a służby medyczne wręcz nakłaniały "zasłabniętych" do jedzenia czekolady, to byłam mocno zaniepokojona co ja zobaczę na wadze, gdy wrócę do domu..
A tu - miła niespodzianka Waga utrzymana, mięśnie wzmocnione, obwód uda dużo mniejszy, no i jak mi nóżki wysmuklały Ha, żyć, nie umierać
Jedynym problemem stał się fakt, że wilczy apetyt po pielgrzymce mi nie przeszedł i zaczęły mi się zdarzać coraz częstsze uli w diecie, do której zamierzałam od razu powrócić. No, ale dopóki waga trzyma się w granicach 58-59 kg (niestety, łasuchowanie przez okrągłe dwa miesiące sprawiło, że ten kilogram - w porywch dwa - powrócił
No ale zaczynam teraz drugi etap diety - skoro mogłam zgubić 9 kg, to zgubię i następne tyle
Okrągła data - pierwszy września: początek liceum, początek pracy, początek dalszego odchudzania Daję sobie czas do końca października, by wskaźniczek TRWALE przesunął się na co najmniej 54-55 kilogramów. I zobaczycie, że mi się uda. A co! A jak!
W październiku powinien skończyć się remont basenu w moim miasteczku, więc niech się strzegą pracownicy: nadchodzę!
Z rzeczy do zapamiętania: pić dużo, dużo, dużo wody. I herbaty
Trzymajcie za mnie kciuki