-
Mam za mało czasu. Wróciła wczoraj do domu. Skończyłam robić makaron z warzywami. Usmażyłam naleśniki (pierwszy raz z mieszanej mąki - zwykłej + żytnia razowa). Musze powiedzieć, że są lepsze niż z białej mąki.
Później przyszła kolezanka. Nakarmiłam ją makaronem, porozmawialiśmy. Została odwieziona do domu, ale że nam mało było to zostaliśmy u niej na herbatce. I tak zrobiła się 21.
Przed pójściem spać zdąrzyłam się umyć nasmarować i poczytać książkę.
Na dziś i podejrzewam, ze na jutro obiad mam, może dziś znajdę w końcu czas na naukę. chyba, że mnie dentystka zaprosi do siebie.
Oczywiście nie poćwiczyłam, ale uznajmy, że to była planowana przerwa. Myślałam, ze nie mam zakwasów. I rzeczywiscie, wczoraj rano ni emiałam. Ale po południu wylazły i to na brzuchu.
Kalorycznie myślę, że w 1200 się zmieściłam.
Dziś śniadanie wpostaci jogurtu naturalnego, łyżki rodzynek i 2 słonecznika zakończone.
Jeszcze tylko herbata i do pracy.
-
Emilko, oj dobrze ja znam taki niedosyt drugiego człowieka A naleśniki jak dokładnie zrobiłaś? Bo ja na farszach się znam ale ciasto sama to raz w życiu robiłam (mąż nie przepada). Jakie proporcje ilości i na ile sztuk to starcza? No i jaki farsz w końcu zrobiłaś ?
-
Zosiu wyszło mi 10 naleśników z takich porcji:
2 jajka
3/4 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki mąki razowej
1 szklanka wody
1/2 szklanki mleka
i oczywiście szczypta soli.
Odstawiam zawsze ciasto ma 20-30 minut, wtedy ono gęstnieje i dolewam trochę wody.
Z mąką razową naleśniki są bardziej chrupiące i smak mają lepszy niż zwykłe białe.
Paweł mówi, że bardzo dobre są też z dżemem. Ja zostanę przy szpinaku.
A szpinak musiałąm użyć mrożony, bo świeżego nie znalazłam. Wrzyciałam go do garnka, posoliłam, dodałam czosnek i pichciłam aż zgęstnieje. I n arazie jest w tym stanie. Paweł jad w kombinacji: naleśnik posmarowany Bieluchem i szpinakiem. A aj sobie dziś dodoam pleśniaka.
-
Emilko, zanotowałam i będę któregoś dnia robić, mąkę razową mam w domu. A co do dżemu to ostatnio kupiłam brzoskwiniowy, który ma coś chyba koło 130 kcal/ 100g czy jakoś tak. I jest pyszny
-
Tak, a mi mężu przytachał do domu jakieś coś pod nazwą Czekodżem lub coś w tym stylu. Z założenia miało być truskawkowo-czekoladowe, a jest ochydną przesłodzoną mazią, w której nic oprócz cukry nie czuć. Pewnie i dobrze, bo jakby było dobre to bym zjadła.
W każdym razie naleśniki polecam
-
Mały dietowy raporcik będzie.
jogurt + rodzynki + słonecznik -> 150kcal
Danio waniliowy llight -> 130kcal
ser biały Piątnicy chudy (88kcal w 100g) + 3 rzodkiewki + pół pomidora -> 130kcal
Planuję jeszcze w pracy mały sok wypić i jak ni estraczy to zagryść go waflem ryżowym.
Na obiad będzie makaron (Zosiu jak TY go liczysz?), a na kolację naleśnik ze szpinakiem (mam nadzieję, ze sztuk jeden).
I koniecznie dziś ćwiczenia. A waga niech się boi bo jutro rano pierwsze wielkie ważenie.
-
Emilko imprezy raczej nie będzie..........Powiemy Rodzicom na niedzielnym obiedzie, może będzie jakieś winko i coś słodkiego ( to akurat nie dla mnie)............
Tak patrzę na Twój wykres i jest całkiem podobny do mojego. Ja też kiedyś zaczynałam z 68 kilo.........Moim ostatecznym celem jest 55 , ale jak osiągnę 58 to i tak będę zadowolna. Mam pytanie : ile Ty masz wzrostu, bo ja tylko marne 1,60 ?
Trzymam kciuki za jutrzejsze ważenie. Ty dzielnie dietkujesz a mnie czeka imprezowo- jedzeniowy weekend , więc w poniedziałek, pewnie mnie przegonisz na wadze.
Pozdrawiam
Asia
-
Już całe szcęście w domu. Dentyska jutro. zcyli byłoby ślicznie gdyby nie wizja jutrzejszej pracy. Ale iść i tak musze więc nie ma co się za bardzo umartwiać.
Planów na popołudnie nie mam, mąż w pracy. Chyba pójdę się przejdę, przetrawię trochę. Poćwiczę w czasie meczu.
Na obiad dojadłam resztki makaronu z warzywami.
Asiu: ja mam 1,66. W skrytości serca marzę o 56, ale po pierwsze nie wiem czy dam radę, a po drugie mogę wyglądać jak zasuszony rodzynek.
Z ważeniem może być różnie, bo @ się zbliża. Poza tym moja waga nie takie cudy już widziałą. Baw się dobrze na imprezach i to rób głównie zamiast jedzenia.
-
Ale dziś piękna sobota, słońce świeci, niebo niebieskie.
Tylko co z tego jak siedzę w pracy Od północnej strony, z jednym małym okienkiem. Słońce tu będzie po 17
Za pół godziy skończę wszystko co dziś powinnam zrobić. Mało kto jest w pracy, nie mówiąc już o tym jak ta praca dziś jest efektywna.
Miałam wziąć gazet, ale niestety pani zaczynałą dopiero otwierać.
Ratuje mnie trochę dentystka, u krórej musze być o 14. Czyli jeszcze tylko 5.5 godziny i weekend.
Ale koniec narzekania, bo to i tak nic nie pomaga. Wczoraj plana prawie wykonany. Zjadłam jeszcze nadprogramowo jednego naleśnika i 4 śliwki.
Poćwiczyłam prawie 40 miniut, ale dosć mało wyczynowo, bo pilatesa.
Dziś pierwsze ważenie i oficjalne wyniki:
63kg.
-
Udało się! jeszcze tylko 20 minut i uciekam!
Jestem po 2 śniadaniach:
jogurt naturalny z otrębami
serek piątnicy i 3 rzodkiewki
i wypiłam sobie Sok z L-karnityną.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki