Strona 202 z 214 PierwszyPierwszy ... 102 152 192 200 201 202 203 204 212 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 2,011 do 2,020 z 2134

Wątek: a ja się boję jo-jo...:((

  1. #2011
    Sylvatica jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-10-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Worry, kochana... czuję podobnie.
    Tylko że ja myślę, że to ta cała szopka z odchudzaniem mnie wyniszczyła... już nie jestem taka wesoła, nie umiem nie myśleć o jedzeniu, często płaczę, boję się, że już nigdy nie będę umiała po prostu olewać tego, ile waże i jak chuda jestem. Jestem świadoma tego, ze wyglądam fatalnie przy tej wadze i chcę przytyć, ale to mną już zawładnęło... Powoli zamienia się w obsesję to całe odchudzanie-tycie, odchudzanie-tycie. Chciałabym żyć tak jak kiedyś, beztrosko. W moich wspomnieniach sprzed roku nie ma jedzenia, a sprzed miesiąca? Planowanie, liczenie, kalkulowanie, przewidywanie, ważenie... Mam dosyć tego! Boję się, że jestem chora, nie, nie na anoreksję, bo naprawdę chcę przytyć, ale na coś innego... Myślę ciągle o jedzeniu... Ciągle... A nie chcę tak! Chcę po prostu żyć życiem, a nie obiadem! Już dawno to w sobie duszę... wiem, że problem tkwi w mojej głowie, że moim zadaniem jest uwolnienie się od myśli o tym, jak wyglądam...
    Jestem na siebie zła tym bardziej, że odchudziłam się z wagi idealnej w niedowagę... masakra, prawda? Byłam śliczną, beztroską nastolatką, jadłam do chciałam i wyglądałam świetnie, a teraz... zniszczyłam nie tylko przemianę materii (bo teraz po świętach widzę, że teraz nie mogę sobie na wszystko pozwolić... rok temu nie przytyłam nic przez święta, a jadłam tyle samo), ale i siebie! Miałam ważniejsze rzeczy niż to ile dzisiaj ważę i co zjadłam...
    Mam takie silne chwile, kiedy mówię; nie dam się zniszczyć! walczę o siebie, o swoje życie! nie będę o tym myśleć, NIE!
    Przeniosłam wagę ze swojego pokoju do pokoju rodziców. Mama pewnie spyta i wtedy wszystko jej powiem... mam nadzieje, że starczy mi odwagi, żeby się jej wypłakać. Wywaliłam z ulubionych wszystkie tabele kaloryczne. Niedługo chyba przestanę odwiedzać tą stronę i zostawię Wam tylko kontakt do siebie... Przepraszam, ale to jest dieta.pl i cóż, tylko mnie to skłania do myśli o odchudzaniu-tyciu-jojo-diecie.
    Kiedy opuścił mnie lęk przed przytyciem, nadciąga na mnie chmura jojo... skoro teraz jem zupełnie normalnie, ze słodyczami, czyli tak, jak przed dietą i tyję, to co będzie, jak już będę miała tą swoją pięćdziesiątkę? dalsza dieta, żeby utrzymać? Przecież kiedyś przy takiej wadze i niższym wzroście pozwalałam sobie na wszystko i nie tyłam... a czy teraz będę musiała liczyć kalorie, żeby nie przecholować i żeby z pięćdziesiątki nie zrobiła się szcześćdziesiątka? I tu pojawia się obawa; będę normalna, a potem gruba... wszystko przeze mnie! do końca życia będę się męczyć z tymi kaloriami, jedzeniem, liczeniem, ważeniem! aż w końcu sama ze sobą skończę...
    boję się... tak strasznie się boję ;-(.
    Worry, dziękuję, że się wyżaliłaś i tym samym pozwoliłaś mi to zrobić... Chcę żyć tak jak kiedyś Bez takich problemów.

  2. #2012
    worrygirl jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wiesz, dziękuję Ci, że napisałaś tego posta. Nie wiem, jakoś lepiej mi gdy ktoś mnie rozumie. Na tamtym zdjęciu miałaś śliczną figurkę. Ehh... ja nie wiem czy w ogóle możliwe jest wyjście z tej obsesji... Boże, ja już chyba ponad 2 lata dzień w dzień liczę kcal, choćby orientacyjnie ale liczę. I ważenie się kiedyś pare razy dziennie, teraz 1-2 razy na tydzień. Muszę jeść to co sobie zaplanowałam. Słodyczne tylko wtedy gdy mam to w planie - nigdy gdy ktoś mnie zaskoczy i poczęstuje. Najgorsze, że ta choroba zniszczyła moją psychikę nie tylko pod względem jedzenia. Ja się normalnie chyba boję ludzi! Jakie to głupie. Myślę o tej imprezie i cała jestem w strachu. Co ja tam będę mówić? Jak będę wyglądać? (Zwłaszcza, że już słyszałam docinki na temat mojego płaskiego tyłka itp.). Boję się tego bo... to nie jest zaplanowane. Za miesiąc mam 16 urodziny, a nawet nie umiem korzystać z życia i cieszyć się chwilą Skoro tak marnuję życie to nawet nie wiem czy takie ISTNIENIE ma sens Nie będę się wyniszczać głownie ze względu na mamę, ona to wszystko najbardziej przeżywa, to i inne rodzinne problemy. Ale czemu nie mogę żyć normalnie? I w ogóle nienawidzę teraz swoich myśli : czy w ogóle życie ma sens? Ma jakieś wartości? Bo wydaje mi się teraz, że ludzkie życie to czynności, schemat : wstać, jeść, rozmnażać się itd. podstawowe potzrzeby, a resztę wymyślili sobie ludzie i to wszystko jest puste i fałszywe. Ja już nie wiem co mam robić. Jeszcze wszystko wokoło jest takie monotonne, a najgorsze, że ja wcale nie mam ochoty tego zmieniać. No o teraz cokolwiek - będę chuda czy będę gruba. ZAWSZĘ BĘDĘ NIESZCĘŚLIWA. W ogóle źle się czuję jak to piszę bo robię z tematu na stronie o odchudzaniu coś co bardziej pasowałoby na stronę o chorobach psychicznych.

  3. #2013
    Sylvatica jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-10-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Kochanie, nie dajmy się temu! Korzystajmy z życia, bądźmy silne, nie pozwólmy jakiemuś głupiemu jedzeniu-niejedzeniu zniszczyć tego, co dla nas ważne! Postanowiłam, że nie zważę się do 1 lutego. Nie ćwiczę, bo to mnie tylko nakłania do myślenia o odchudzaniu. Dziś rano wstałam pełna siły, przytuliłam się do mamy i powiedziałam "Kocham Cię". Tylko że teraz znów nachodzi mnie ta cholerna myśl o kaloriach... Nie możemy myśleć, że z tego się nie da wyjść, bo DA SIĘ. I my musimy to udowodnić. Wczoraj powiedziałam mamie o tym, że nie mogę przestać myśleć co zjem kiedy i jak. A ona powiedziała; "musisz po prostu o tym zapomnieć, zajmij się czymś innym, postaraj się". Niewiele mi to pomogło... ale potem leżałam u niej na kolanach i patrzyłam się na jakiś film, ale tak naprawdę to tylko płakałam... Zrozumiałam, że to NIE MOŻE być silniejsze ode mnie, bo życie i moi bliscy są warci więcej niż jedzenie. Życie nie polega na tym, co w lodówce... Ja na Sylwestra się nigdzie nie wybieram. Siedzę w domu z rodzicami. Pewnie będziemy siedzieć przed telewizorem, ja przytulona do mamy a tato na kanapie. Mama upiecze babkę. Trochę się tego boję, ze za dużo zjem itp, ale odganiam od siebie te myśli. Chciałabym zapomnieć o kaloriach.
    Musimy być silne, pamiętaj. Wspierajmy się. Spójrz na swoich bliskich, na przyjaciół... warto dla nich żyć! I niech ta obsesja Ci tego nie zabierze, niech nie okaże się silniejsza od Ciebie... i ode mnie.

  4. #2014
    worrygirl jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    25-01-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Nie wiem czego się tak boję. Nie umiem się bawić. Chyba dążę do tego żeby zamknąć się w czterech ścianach. Chyba mam duży problem. Boję się wyjść do tych obcych ludzi, boję się... nie wiem dokładnie czego. Ciąglę się wszystkigo boję. To nie jest normalne skoro nawet zasypiając odczuwam lęk. Taki niewyjaśniony, boję się i nie mogę zasnąć. Muszę brać jakieś tabletki na sen. Mamę naprawdę kochham. I boję się, I chociaż nie mówię jej tego co jest tak głęboko we mnie, to ona jest chyba jedyną osoba przy której czuję się zawsze bezpieznie. Boję się, że kiedyś ją stracę. Wiesz co to jest straszne. Kiedyś moja obesesja ograniczała się tylko do jedzenia, różnych uników, liczenia. Teraz nie zaglądam to tabel, już dawno je schowałam i zapomniałam o nich, liczyłam orientacyjnie. teraz te moje obsesje zajmują wszystkie sfery życia. I przejawiają się głównie lękiem, chęcią ucieczki. przed tym wszystkim.

  5. #2015
    aaggii jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    06-02-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    czesc dziewcyzny
    musze wam powiedziec ze bardzo dobrze was rozumiem , bo ja mialam poodbnie , checi na nic tlyko myslenie o jedzenieu co zjesc oc nie , a moze si enapchac a potem glodzic ale wkoncu jak widac wyszlam z teog i mysle ze wam rowniez sie to uda
    ja po ponad 7 miesiacachh liczneia przestalam to robic juz od dlugiego czasu nic nie licze , nie zastanawiam sie co i jak , waze sie bardzo rzadko , mniej wiecej co 3 tygodnie ciesze sie zyiem i dobrze mi z tmy
    a jak zjem za duoz to si enie przejmuje bo to nie tragedia

    jestem pewna ze wkoncu i wma sie uda :****

  6. #2016
    Awatar Alessaaa
    Alessaaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-02-2005
    Posty
    414

    Domyślnie

    Widze ze i ja nie jestem sama, ja tez wczesniej non stp myslalam o jedzeniu i co zjem to bylo moje zajecie, odliczanie od snaidania do 2 snaidania potem do obiadu ehhh i tak w kolko teraz juz jest lepiej, staram sie jesc w limicie bo wiecie 2005r byl jedna wielka dieta, wiem ze nie przestane liczyc kcal z dnia na dzien ale w koncu mi sie to uda musze tyllko sluchac organizmu a nie liczb w glowie... Ja tez jestem niesmiala, kiedys bylam bardziej otwarta a teraz nie umiem sie otworzyc an ludzia nawet nie chce, ytez mialam zaproszenie od kolegi ale nie ide z nim bo to robi gosciowka ktorej nie znam i pewnie bedzie tam sporo osob ktorych nie znam i kilka z bylej kalsy z ktorymi mam sredni kntakt a liczy sie z kim sie bawimy, doszlam do wniosku ze nie bede robila czegos na sile i nie ebde gdzies sie pchala zeby tylko isc, zostane w domu z rodzicami przed TV, mama robi piernika i w ogole bedzie duzo jedznia, u mnie z jedzeniem jest lepiej bo ja juz przerabialam to co ty teraz Sylvatica, ja jestem jakos psychicznie zmeczona zyciem, wiecie poszlam do LO nowi ludzie a ja nie jestem typem otwartej osoby, jestem neimsiala tez zawsze widze swoje bledy, zawsze widze tylkko to ze inni sa ode mnie lepsi nie powiem ze od nowego roku wszystko sie zmieni bo ja nie zmienie siebie w ciagu 1 dnia, sama nie wiem czego chce i do czego daze.....Jestem z wami.

  7. #2017
    Awatar op
    op
    op jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wolbrom
    Posty
    134

    Domyślnie


  8. #2018
    Awatar gayga678
    gayga678 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    19-05-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    149

    Domyślnie

    Życze wam wszystkim aby nadchodzący 2006 rok był:
    Anielski,
    Bajeczny,
    Cudowny,
    Doskonały,
    Energiczny,
    Fantastyczny,
    Gościnny,
    Huczny,
    Inspirujący,
    Jedyny,
    Kolorowy,
    Lepszy,
    Łatwy,
    Magiczny,
    Najlepszy,
    Olśniewający,
    Piękny,
    Radosny,
    Szalony,
    Twórczy,
    Uśmiechnięty,
    Wesoły oraz Zabawny
    i jeszcze więcej.



    Całuski
    ***
    Grażyna



    Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  9. #2019
    Awatar marti
    marti jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Śląsk
    Posty
    120

    Domyślnie

    Nowy Rok - to zwykło się mawiać - dobra okazja do tego, by się zmienić.
    Ja jednak pragnę Ci życzyć, abyś nadal pozostała sobą.
    Nie pozwól zniszczyć w sobie tego, co Cię wyróżnia w tłumie.

    W Nowym Roku, tuż po balu
    oprócz szczęścia, zdrowia, szmalu,
    proś niebiosa, by Ci dały,
    dużo seksu i gorzały.
    Do Siego Roku!




    Moje wypociny są głównie tutaj:

    Nie potrafię schudnąć - potrzebuję wsparcia.

  10. #2020
    MlodyAniolek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    02-05-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dziekuje za zyczonka i rowniez zycze wszystkim spelnienia marzen i wspanialego, udanego 2006roku Z kazdym dniem niech wasze zycie bedzie jeszcze piekniejsze i szczesliwsze, niech kazdy dzien wnosi cos nowego, ciekawego. Budzcie sie codziennie z usmiechem na twarzy i kroczcie smialo, bez problemow, osiagajac same sukcesy. Wszystkiego naj,naj,naj:*
    Hmm...latwo powiedziec,ale wiecie...eh...wczoraj spotkaly mnie dwie przykrosci(a bylo milo...wlasnie do czasu... i w dodatku zrobiono mi 2przykrosci,jak mysle niechcacy,a nawet mialo to byc zrobione chyba dla odwrotnych efektow? ale wyszlo inaczej...polecialy lezki... ) a dzis koleejna przykrosc...niby tylko slowa,ale zabolaly...tzn. najpierw mnie nie ruszyly,ale potem druga osoba stwierdzila,ze to co powiedziala tamta,bylo chamskie i wtedy dopiero cos sie we mnie zlamalo,juz nie wytrzymalam, zabolalo...ech...glupie slowa...ale spowodowaly,ze zaczelam zastanawiac sie nad swoim zyciem,nad soba,nad pewnymi sprawami... tak samo gorzkie refleksje,jak te w waszych poprzednich postach ....ale wiecie,teraz mysle,ze to glupie, nie mozna dawac komus satysfakcji, nie mozna sie smucic, poddawac. Zycie jest jedno...Szkoda tracic go na lzy,smutki. Trzeba sie usmiechnac, zapomniec, isc dalej i miec gdzies to co mowia inni. badzmy soba, to nasze zycie. Niech bedzie jak najlepsze,a wiec postepujmy tak, bysmy mogly byc potem z siebie dumne, by niczego nie zalowac. Tego tez zycze i Wam i sobie na 2006rok Bede twarda,silna, nie bede pokazywala innym,ze cos mnie boli, gnebi. Moze ne zawsze czlowiek na tym dobrze wychodzi,ale bede.I juz dosc smutku Koniec. Usmiecham sie i nie mysle o pzrykrych sprawach. . Znow bede optymistka.Znow bede tryskac dobrym humorkiem. I Wy mi tez to obiecajcie- zadnych smutkow,tylko usmiech:*

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •