-
MłodyAniołku,masz rację. Nieważne co mówią i myślą inni. Powinnymśmy mówić i robić to co chcemy, to co nas uszczęśliwia. Po co udawać kogoś innego, tylko żeby innym podpasować. Hmm jednak to jak same wiecie jest trudne. Na imprezę nie poszłam. Za to spotkałam się z kumpelą i w sumie to nie żałuję nie żałuję. Fakt, że pewnie teraz nie będę miała o czym opowiadac jutro w szkole no ale cóż... Najgorsze jest to, że jeśli powiem że nie chciałam iść nażadną imprezę to uznają mnie za nienormanlą... no ale kto mnie zrozumie? I znowu zdanie innych się liczy Hmmm a co do humoru to to już tak jest, nie wiem jak u was, ale ja ciągle mam takie refleksje, nie ma dnia w którym chociaż przez chwilę nie obwiniałabym się o coś, albo nie czuła się gorsza. Ale mam też chwile radości, wtedy gdy zapominam o smutku. Kiedyś w wakacje w ośrodku był na ścianie taki obrazek na którym było napisane, że szczęście składa się z drobnych radości, małych przyjemności. I że to one właśnie tworzą to "szczęscie". Może to racja. Może powinnyśmy skupić się na tych drobnych rzeczach. Miłych słowach? Promieniach słońca? Miłych wrażeniach po obejrzanym filmie, książce? Inną rzeczą którą słyszałam to to, że człowiek zmienia swoją osobowość co 7 lat. Słyszałam to już od kilku ludzi. W tym od księdza, który na pierwszej lekcji z nim zrobił nam test osobowości na podstawie rysunku. Hmmm drugi okres tych 7 lat zaczął się u mnie od wieku 14 lat, czyli ok. wtedy gdy zaczęły się problemy. Ale czy to potraw aż do 21 lat? Jednak jedno jest pewne - psychiki i nastawienia do świata i do siebie nie jest w sbosób zmienić w dzień, miesiąc czy nawet rok. na to potrzeba czasu...
MłodyAniołku co Cię tak zraniło? Chyba, że nie chcesz o tym pisać...
-
Wiesz Worry,chyba nie warto o tym pisac...zreszta juz nie przejmuje sie tym co ktos czasem powie...doszlam do,znow jakze "optymistycznego" wniosku,ze malo kto mnie tak naprawde rozumie i zna...moze to dziwne i glupie,ale nie macie wrazenia,ze nawet wasi najblizsi,chociazby rodzice, nie rozumieja Was? Ja ostatnio na kazdym kroku czuje sie jako taki inny czlowiek, mam swoj swiat, lubie duzo czasu spedzac sama i w ogole, moj tok myslenia,moje marzenia...chyba znacznie roznie sie od innych dziewczyn w moim,czy podobnym wieku...czasami zastanawiam sie czy nie za duzo rozmyslam.? Moze jestem dziwna? Ale jestem soba, zachowuje sie tak jak chce, robie co chce, mam swoje przekonania, ktorych nie zmienie(jestem uparta osobka ) i nie zamierzam sie zmieniac...nigdy nie zaczne szpanowac,nie bede sie starala za wszelka cene byc zawsze byc dusza towarzystwa i zabawiac innych "nieco" ubarwionymi historyjkami z mego zycia(swoja droga, nie znosze takich osobek;P) jestem soba i taka bede. Oczywiscie staram sie udskoalac i pracowac nad charakterem,ale tez tylko w tych kwestiach,w ktorych uwazam to za konieczne i ktore mi samej sie nie podobaja. Taka zamierzam byc zawsze ale ostatnio wlasnie niestety mam co do swojego zachowania pewne zastrzezenia:] ale nie zwiazane z charakterkiem,a dietka...:/ jestem zla na siebie i swoj organizm,bo bylo juz ladnie,a ostatnio pojawily sie 3problemy:
a)jednak naprawde cos mi ubylo, okolo kilograma chyba,dokladnie trudno mi stwierdzic...a ja juz nie powinnam chudnac...:]
b)ostatnio mialam problemiki z wizytacja w wc,juz jakies 3dni(a kiedys chodzilam po pare razy dziennie, prawie po kazdym posilku) Na szczescie dzisiaj juz jakby sie unormowalo;P
c)nie moge ostatnimi czasy jakos rozplanowac posilkow i potem musze na sam koniec mojego dopuszczalnego czasu jedzenia wcinac mase zarla zeby dobic do limitu. I codziennie obiecuje sobie ze jutro jakos lepiej to rozloze,a nastepny dzien znow do kitu. i tak sie dopycham,a potem zwijam sie i ledwo chodze,bo jestem napchana jak balon...dzisiaj tez...:/
ale jutro STOP! Pierwsza zmiana w moim jedzonku: (od wczoraj zreszta wprowadzona)-zwiekszylam limit kalorii o kolejna 100, druga zmiana,ktora wprowadze jutro- zaczne jesc duzo,malych posilkow i koniec z dopychaniem kalorii na sam koniec i 3zmiana. Zaczynam jesc siemie lniane Same mikroelementy,bialeczko,blonnik,duuuuzo dobrego tluszczu no i podobno jest swetne nie tylko na prace jelit,zoladka,ale i na cere,paznokcie,wloski,caly organizm.
Poza tym mam zamiar zwracac jeszcze wieksza uwage na odpowiednia ilosc bialka,zelaza,wegli itp.
bedzie zdrowiej i lepiej
a i jeszcze jedno. mam zaczac w koncu wiecej spac Dzisiaj spalam...3,5h
Worry,a co do ta zmiany osobowosci co 7lat to jest ciekawe,bo...od 14roku zycia jestem wegetarianka Moze cos w tym jest
O,dziewczynki Jeszcze kilka slow o mojej mamci Kurcze,naprawde ja doceniam. Nie przypuszczalam,ze tak na serio i tak dobrze podejdzie do odchudzania Jestem z niej dumna bardzo dumna Dziaiaj bylysmy na zakupkach. Kupilysmy jogurciki,plateszki,duuuuzo roznych warzyw itp., itd. Nawet nie wiecie,jak bardzo chce aby jej sie udalo I wierze,ze sie uda A w nagrode,jak juz bedzie super laska, kupie jej jakis zajefajny ciuszekZreszta juz na polmetku mam zamiar jej cos sprezentowac Dla mnie duza radosc sprawil juz sam fakt,ze podiela walke z kiloskami
-
MłodyAniołku to zupełnie jak ja. Mi też wydaje sie, że jestem inna niż moi rówieśnicy i że tak na prawdę to nie ma takiej osoby, której bym wyjawiała wszystkie cierpienia mojej duszy, paranoje itp. Jestem z charateru obserwatorką. Obserwuję ludzi, zastanawiam się co myślą i ogólnie jestem osobą, która na codzień wysłu****e, radzi i nikogo chyba tak naprawdę nie interesuje to co dzieje się wewnątrz mnie. Ale ja nawet nie mam ochoty przed nikim z nich się ujawniać. Bo po co? Raz próbowałam i uznałam, że już nie będę więcej próbować... A według mnie nie jesteś dziwna, też taka jestem... chyba, że obie jesteśmy stuknięte Co do szpanowanie hmm... łatwiej mi wyliczać wśród znajomych osoby, które szpanóją niż te, które tego nie robią Nawet maja best friend wymyśla historyjki i jetsem jedyną soobą która wie jak to jets naprawdę. Zastanawiam się czy ludzie w ogóle są zdolni mówić prawdę.
Ale kto nie udaje innego niz jest? Ja udaję przed innymi, że nic mi nie jest.
Siemię lniane nie jadłam tak samo, ale takie bułeczki co kupuje mają pełno słonecznika i właśnie siemienia więc w dietce je mam A twoja mama ma jeszcze dużo do zrzucenia? A ja chyba najczęściej do kibelka chodizłam 2 razy dziennie, ale mi 1 dziennie odpowiada :P Może jak podwyżysz o 100 to się samo unormuje? Albo przez to siemię? Zauważyła, że jak się znaiża kcal to trochę gorzej jest z tymi sprawami. Heh organizmmu się nie oszuka A kiedyś robiłam tak, że oszczędzała kcal w ciągu dnia, żeby na wieczór więcej zostało, a potem dużo zostawało i miałam tak problemik jak ty. Ale teraz jem większe śniadanka, albo obiadki i już mam normalne kolacyjki I się wyrabiam, chociaż skłonność do zaniżania lekkiego mam nadal, ale dzisiaj się nie dam i wypcham limit do końca, albo i więcej A teraz postanowiłam też parę razy w tygodniu jeść różne rodzaje suszonych owocków. Morela mają żelazo, figi wapń i ogólnie wszystko to błonnik
Muszem już lecieć... To ja może jeszcze tylko się pochwalę, że dostałam 6 ze spr. z histy . Hmm i nie wiemy jak poszło Verdonie
-
pusto tu
-
Hej kobity
No i znów jestem po długiej nieobecności.
Po świętach poprostu przeżywałam koszmar......Jak nigdy....No i akurat 4 dni po świętach wyszła ta sesja.Pojechałam,i oczywiście poczułam sie najgrubsza...Były jeszcze dwie inne dzieczyny(z mojego miasta nawet!).Zobaczymy co z tego wyjdzie....Musze jeszcze sie sporo podleczyć "z zewnątrz",bo mam paskudne krostki na nogach(od zimna bo nie słucham sie mamy i nie nosze rajstop....)i plamy na łydkach(takie czerwone,bo od depilatora zrobiło mi sie zapalenie mieszków włosowych).Wygląda to tragicznie......
Wczoraj w szkole miałam mierzenie,ważenie i takie pierdoły.Wyszło mi około 51,5 kg.
Wszystko jest ok,gdy ja nie mam spuchniętego brzucha....Wtedy czuję sie lepiej,lżej i szczuplej.Od wczoraj znów wróciłam do Activii,bo to jednak ona tamtym razem mi pomogła....
Co do naszej psychiki......Moją podobno zrujnowała do reszty choroba......Zreszta nie tylko moją . Dzisiaj na wychowaniu do życia w rodzinie facetka puściła nam ten film z Superwizjera o anoreksji a ja nie wiedziałam gdzie mam łeb schować....Jakoś tak czułam sie dziwnie,tak jakby coś zostało odsłonięte z mojego życia przed klasą,a przecież tak sie nie stało.Moze podswiadomie bałam sie że źle to skomentują albo cos?Nie wiem.....Ogólnie z tą moją koleżanką też tak dziwnie ostatnio jest......Ona nie ukrywa tego przede mną że nie je.Mówi ze ma dni jedzenie,kiedy jej sie porpostu chce,i niejedzenie,bo nie i już,nie czuje głodu.Ale dzisiaj to myslałam ze ona mi zaśnie na ławce....Serducho mi pęka jak na nią patrzę,bo ona bardziej budzi we mnie momentami.......instynkt macierzyński.Jest gdzieś taka jak pół mnie dosłownie.....Wydaje sie taka bezbronna....Nie wiem już sama co robić....
Z jedzonkiem jak już wspomniałam przez ostatni czas u mnie było do dupy.Jadłam poprostu bez chamulców,byle jesć.I tym sposobem ostatnio zapchałam sie kapustą,jabłkami i jeszcze innymi takimi na 4 dni.Chodziłam przez 4 dni prawie 4 kg cięższa.I wkońcu powiedziałąm,ze naturalnym sposobem sie tego nie pozbęde,no i wzięłam Alax(takie ziołowe).Ale tylko raz.Przeczyściło mnie i to porządnie,i od tego czasu pilnuję sie jak cholera bo nie mam zamiaru po raz drugi przechodzić takiego koszmaru.Ja nawet zasnąć nie mogłam bo to mi sprawiało ból....Mama tez zaczęła załamywac już ręce.No ale już po wszystkim..
Wicie,tak sobie też myśle coraz częściej nad tym,że....jestem samotna.A przecież byłam typem dziewczyny która chłopcó miała daleko w nosie,nigdy jej nie byli potrzebni szczególnie(tak po przykrych przejściach zostało).Np.miiesiac temu poznałam "superchłopaka"(tak sie wydawało) ale po 4 dniach przestał do mnie pisać i odzywać sie na gg..Po dwóch tygodniach znów spotaklismy sie przypadkiem,jakby sie ożywiło,i znów po 4 dniach koniec.Mojej koleżance powiedział ze ":tak wyszło".No to ja dziękuję.Nie wiem,moze teraz jakos w głębi serducha właśnie chciałabym,zeby ktoś mnie przytulił,ale nie tak jak mama.....Wiecie o co chodzi.....Chciałabym poczuć się potrzebna komuś.......Ale widocznie trzeba czekać.....
Ale was pozanudzałam chyba,tyle napisałam....pewnie jest sporo błędów,ale ale jakos tak ze mnie myśli wylatują jak z karabinu,hehe
Obiecałam sobie jednak,ze będe znów tu częsciej zaglądać,bo jednak czuję sie silniejsza razem z wami.W większosci przypadków jest tak ze wchodzac tu wracają myśli o diecie itd,ale ja nie chce juz diety,tylko chcę normalne,kontrolowane odżywianie....
Znów przypomniała mi się kredkova,mala,kasioonia,xenia....Mam nadzieję ze u nich wszystko w porządku....Trzymajcie cię :*
-
Verdona, cieszę się, że piszesz :* Wiesz też mam to uczucie gdy, np. w klasie poruszany jest teman anoreksji. Czuję się wtedy strasznie dziwnie. Zwłaszcza jak widzę na sobie spojrzenia innych. Zresztą niesądzę, że ktoś z nich wiedział, że ta choroba to nie tylko nasz wypył, żeby nie jeść bo tak się nam podoba. Że to problem głębszy, trudniejszy.
Co do samotnoście też często się tak czuję od dłużego czasu. Myślę, że dlatego, że jestem bardzo nieśmaiał, nie umeim zawierać kontaktów i nie otworzyłam się całkowicie przed kimkolwiek. Ale co do chłopaka... to ja go nie chce mieć. Tzn. nie miałabym być z kimś i... po prostu nie chcę. Wiem, jestem nienormalna, ale pisłam o tym co teraz czuję pare postów wcześniej więc nie będę znowu tego pisała.
A przez ostatnie 2 dni strasznie sobie folgowałam z jedzeniam: pizza, KitKat, jajka, majonez... no ale muszę.
Dzisiaj byłam na zakupach i kupiłam bluzkę i za dużą spódniczkę. Wiem, dziwna jestem, chyba to prawda z tym, że przeceny ogłupiają
A jednorazowo przeczyszczacz nic nie zaszkodzi. Ale więcej razy po prostu nie ma sensu brać bo się rozleniwia organizm i jeszcze gorzej będzie, ale jeden raz... co tam. Pomogło i jest good.
Co do nóżek to to po depilatorze pwinno szybko zniknąć, chociaż moja kuzynka tak się załatwiła woskiem przed wakacjami, że miała krosty chyba do połowy wakacji
A z tą koleżanką cóż... to smutne bo wiesz co ona przeżywa, przecież przeszłaś to samo, a przyznaj, że tamten etap życia nie zakończył się jeszcze. Może jemy, ale co z tego, skoro psychike mamy za przeproszeniem - zjebaną? A najgorsze, że nawet nie wiemy jak to skończyć i czy da się to sończyć. Tzn. słyszałam o tym, że udaje się wyzdrowieć, ale czy te osoby nie mają juz żadego urazu na psychice? Żadnego? Żyją normalnie?
-
Eehh.....Worry.....Tak mi jakos trudno teraz mysli pozbierać...Wydawało mi sie dotychczas,że jesteś najsilniejsza tych z nas które mają problemy z jedzeniem..Wydawało mi się ze już wszystko opanowałaś,ze to już za tobą,że sobie radzisz z ta obsesją...Ale tak nie jest jak widzę...
Mnie podczas mojej choroby najbardziej zawsze dołowało właśnie to odliczanie godzin od śniadania do drugiego sniadania,potem do obiadu i tak adlej...I wpadałam w furię gdy nie udawało mi sie wytrwac tych równych 3 godzin.
Co do chłopaka to ja ten etap niechęci mm już chyba za soba.W wakaje ja praktycznie nimi gardziłam,uważałam za półgłówków którzy tylko oceniają nas po wyglądzie i wogóle...I nawet jakby mi miałby ktoś zapłacić to bym za cholere nie chciała z nikim być.Również ze względu na poprzednie niefarty.Teraz też mam wrażenie ze jednak trudno byłoby mi zaakceptowac np jakiś komplment z ust chłopaka,bo skoro ja sama siebie nie kocham,nie akceptuje itp to nie wierze,ze ktoś moze mnie kochać i akceptować.Ja teraz wszędzie węszę podstęp i wszystko uważam za idiotyczną grę......Taką zupełnie bez sensu.......Aż sama siebie nie poznaję.....Bo przecież w głębi duszy chciałabym móc do kogoś sie przytulić,ale wiem,ze to niemożliwe.Talkie marzenie nie do spełnienia.
Z jedzeniem znów dzis miałam głupi dzień.Rano nawpieprzałam sie jak głupia,w południe zjadłam moze ze 2 marchewki i pomidorka żeby było troche warzyw,potem poszłam na spacer a potem o 20 pojechaliśmy na zakupy.Zakupy były szalenie udanbe(takie spożywcze)ale przy rozpakowywaniu ich oczywiście mama otworzyła a to ciasteczka,a to płateczki,a to wieczko jogurtu pękło,o,i nowy jakiś soczek którego jeszcze nie próbowałąm.....No ale poszłyśmy jeszcze z mamą na spacer i jaooś sie już lepiej czuję.
Dzwonili dzisiaj do mnie z agencji że są już zdjecia i w poniedziałek jade odebrać....Boję się strasznie....Bo ja sie wogóle sobie nie podobałam na tekj sesji,byłam strasznie spięta i d;latego pewnie wyszło dupnie jak nieszczęscie.....
Dzisiaj moje jelitka dziwnie sie zachowują,no ale na śniadanko zjadłam dwie Activiei kefirek a mamcia kupiła mi coś takiego jak ziele babki płesznika(czy jakoś tak) i to właśnie jest na takie problemy jelitowe.Zobaczymy jak to będzxie działać,bo narazie to latam do kibelka co pół godziny ,nie ma biegunki tylko tak po mału wszystko.....
Eh,czekam aż coś napiszecie,bo po tej mojej nieobecności dopiero poczułam,jak brakowało mi kontaktu z wami......
-
Hmm teraz już nie mam tak jak kiedyś, że zjem śniadanie i już odliczam czas do 2, chociaż i tak pilnuję się żyeby jeść regularnie. Mnie najbardziej załamuje to, że te wszystkie problemy, ta choroba działa mi teraz na psychikę. Bardziej martwię się tym, że nie umiem żyć, że to wszystko jest bez sensu. Czy w ogóle kmukolwiek zrobiłoby różnicę gdyby mnie nie było. I jeszcze nie korzystam z życia tak jak to robią inni rówieśnicy. ja tylko patrzę i myślę, że do nich nie pasuję. Tak samo jest we wszystich rozmowach. Ja jestem zawsze osobą wysłu****ącą, a mną nikt się nigdy nie interesuje. Pewnie wam isałam, że kiedyś chciałam nawet opowiedzieć o tym wszystkim mojej najlepszej przyjaciółce, ale ona przerwała mi w pół slowa i zaczęła gadać o jakiś bzedach. teraz nawet jej nie mówię, że np. idę do psychologa, tylko mówię, że do lekarza. Ehh jak bym wam za bardzo truła o sobie to powedzcie, ale dużą część tego c czuję piszę tutaj. Hmm a z tą moją iła, to cóż... był taki czas, że na prawdę było już dobrze, ale teraz znowu nie jest ok. Nie wiem co się ze mną teraz dzieje, w ogóle już nic nie rozumiem. Ehh jeszcze ostatno często mam koszmary nocne. Dzisiaj też.
A ten kontakt na forum, to mam nadzieję, że się z tego uzależnienie nie zrobi :P A z jedzonkiem to miałam że jak zaczynałam jeść to potem nie mogłam przestać, ale mi się to jakoś unormowało i nie mam już takiego ''transu''. A te ziółka to nie rozleniwią jelit? Hm, no ale co innego poradzić na takie problemy?
A z chłopakiem i ludźmi to mam nadzieję, że to się zmieni. Bo narazie to jestem jeszcze w gimnazjum i wiem, że starzy znajomi nie opuszczą mnie pomimo moich dziwactw, ale w LO? Przecież tam będą zupełnie inni ludzie.
-
hohoho...dawno tu nikt nie zagladal... u mnie ostatnio bylo malutenko czasu...ostatnie dni to juz w ogole. Pare dni pod rzad sypialam niecale 2,5h to raczej byly drzemki a nie sen ale mamy nagrode FERIE i teraz 2tygodnie lenistwa no moze niezupelnie,bo mam kupe roboty ale i tak nie zrezygnuje z przywileju dlugiego spania jutro mam zamiar porzadnie sie wypac. no w miare dlugo postaram sie spac,ale nie do poludnia,bo...jutro chodzi u mnie ksiadz po koledzie a tak w pizamce przyjac ksiedza to chyba nie bardzo,hehe
uh,musze sie przyznac do pewnego grzechu przez to niedosypianie sprobowalam kawy i wciagnela mnie kurcze, jest pycha a ja nigdy kawy nie lubilam a jeszcze zaczelam ja slodzic slodzikiem nie poznaje siebie...nigdy nie mialam w buzi slodzika...ale to nie jest zdrowe,a ja jestem niestety maniaczka juz co do zdrowego odzywiania i pstanowilam,ze rzucam ten okropny nawyk od jutra,od ferii. Kawa tylko w mega potrzebie brrr...a jeszcze kawa,slodzik,malo snu...to kompletne wyniszczanie sie dobrze,ze sa ferie. Odpoczne i poprawie sie. Obiecuje
Ach,ale za to tez musze sie pochwalic pewnym sukcesem Moja mama schudla juz 7kilo I naprawde widac po niej,ze juz cos(i to nie takie byle co poszlo. Po brzusiu zwlaszcza Juppi a w ferie bede robila codziennie obiadki dla mamci Hehe,a wiecie jak moja mama sie cieszy? Jest taka wesolutka ,a wlasnie po dzisiejszym wazeniu to w ogole tryskala dobrym humorkiem W lusterku ciagle sie przeglada,a jak weszlam do kuchni dzis to ... nawet podspiewywala i tanczyla Boze nawet nie wiecie jaka mi to sprawia radosc jak widze,ze i ona jest tak zadowolona
-
kurcze,ale "nabuzkowalam" w tamtym poscie,hihi
Ps. Jest weekendzik,ferie,wiec mam nadzieje,ze czasu Wam nie zabraknie by tu looknąć co jakis czas?.(najlepiej codziennie :P Buziaki,muuuuuuuuuua
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki