-
Hej Wkro!
powiem tak:
olej rodziców, to wasz ślub i Wasze życie
róbie wszystko po swojemu
i nie zwracajcie uwagi na ich dąsy.
tymczasem pozdrawiam i miłego dzionka życze
-
Milasku, masz oczywiście rację i staramy się tak właśnie robić. Niestety mimo wszystko te pretensje, żale i oskarżenia słyszymy. Musielibyśmy przestać z nimi w ogóle rozmawiać, żeby tego uniknąć, a to skończyłoby się wielką wojną i nie przyjściem rodziców na nasz ślub. A tego jednak nie chcemy. Robimy nadal wedłóg naszego planu. Ale momentami mamy ohoty rzucić wszystko w diabły. I tyle.
A wracając do głównego tematu tego miejsca. Na drugie śniadanie zjadłam pół jabłka, na obiad jogobellę light i talerz zupy ogórkowej. Przed wyjściem z pracy zjem sobie jeszcze kanapkę, bo w domu będę po 20. Wtedy w planach mam tylko kawałek tiramisu i herbatkę
-
jak tak to trzymam kciuki i wytrwałości życzę!
A dietowo tylko pozazdrościć 
-
Witaj Zosieńko,
Czytam sobie Twoje ostatnie wpisy i muszę Ci powiedziec, że jestem pod wrażeniem. Jesteś świetnym przykładem osoby, która powoli, skutecznie i bez wpadek dietkuje. Waga spada systematycznie, zostało Ci tak niewiele - gratuluję i podziwiam! Widać, że odchudzanie weszło Ci już w krew i przyzwyczaiłaś się do nowych zasad żywieniowych - a o to przecież chodzi. Co tu dużo mówić, jesteś dla mnie wzorem do naśladowania 
Widzę, że przygotowania do ślubu idą pełną parą. Ja już nie moge doczekać sie tego całego załatawiania - ustalania szczegółow z domem weselnym, zespołem itp. Ciekawa jestem bardzo Twojej krawcowej - gdzie ją znalazłaś, skąd jest, co o niej wiesz? Bo z tego, co piszesz, wnioskuję, ze spoza Wawy. Jak wiesz, pewnie będe chciała szyć suknię i chciałabym usłyszeć opinie o krawcowych z pierwszej ręki. Trzymam kciuki za Wasze pzygotowania.
A co do rodziców... ehhh, rozumiem. Przy okazji ślubu zawsze wychodzą jakieś dziwne nieporozumienia. I zamiast frajdy jest udręka. Niestety, często zapomina się, że ślub to - jakby nie patrzeć - połączenie dwóch rodzin, więc całe przygotowania powinny być radosne i pozytywne. Oby u nas tak było. A za Ciebie i Mężczyznę trzymam kciuki, nie dajcie się!
Buziaki!
-
Zosiu! Widze, ze twoja waga nadal z toba ladnie kooperuje. No tak, ty z nia tez. Chyba zaczne sobie brac ciebie za przyklad. Bo miotam sie jak potluczona i nic z tego nie wychodzi. Moja SB okazala sie juz w pierwszym dniu porazka. Bo znudzilo mnie studiowanie etykietek. no coz...niby proste, a nie...
Zosiu, buziaczki sle i sciskam
-
Aniffko, aż mi głupio i nie wiem co powiedzieć. Rezcywiście mimo codziennych stresów, lepszych i gorszych dni, waga spada. Niemal cały czas, w sensownym tempie. Nie mogę na nią narzekać tak na prawdę i pewnie ma to spory związek z tym, jak dietuję. Ale szczerze mówiąc nie uważam się za jakiś 'autorytet' w tym temacie. Szczególnie ze względu na niemal brak ćwiczeń, szczególnie ostatnio. Tak czy siak, jest mi bardzo miło.
U nasz przygotowania idą coraz szybciej i konkretniej i staramy się, by to co wyprawiają nasze rodziny działo się jakby osobno i nie zakłucało toru jaki obraliśmy. Mam nadzieję, że uda się to utrzymać i życzę ci, by u was było normalniej i spokojniej w tym temacie 
Co do krawcowej, to znam ją przez mamę. Widziałam jej męża w szytych przez nią garniturach i nic więcej. Zaufałam intuicji
A jest ona z Białej Podlaski, więc kawałek (prawie 200km). Ale o ile pamiętam suknie, które ci się podobają to ja bym sprawdziła tę sławetną Panią z Rembertowa, tyle peanów o niej było w różnych miejscach.
A propos minionego już niemal dnia. W pracy zjadłam zgodnie z planem kanapkę, choć wcześniej niż chciałam, bo już o 15:30. Później nie miałabym jak. Tak czy siak, wypadłam z pracy jak burza, by utknąć na trzy kwadranse w korkach. Dojechałam do jednego sklepu z materiałami, nic w nim nie znalazłam, po czym zrobiłam niemal w tył zwrot i pojechałam do fryzjera. Obok zajrzałam do jeszcze jednego sklepu, gdzie był i owszem surowy jedwab. Za, bagatela, 179zł za metr. To ja dziękuję.
Fryzjerka kazała mi być cicho, powiedziała, że nie skróci mi grzywki, bo ma wizję i w ogóle. Stworzyłam potwora, bo z początku bała się decydować za mnie o nowych fryzurach. Teraz wie, że jestem zwierzakiem eksperymentalnym i można mi robić na głowie różne rzeczy. Jak do tej pory bez pudła. I dziś również, choć tak spokojnej fryzury nie miałam chyba od lat. Ale czuję się w niej dobrze, wyglądam chyba też. I mamy wstępny pomysł co mi zrobić na głowie do ślubu. 
A po powrocie zjadłam zgodnie z planem kawałek tiramisu. Poza nim zrobiłam sobie jeszcze dwie kanapki na wiórowym chlebku (19 kcal sztuka), z czego jedną wywaliłam na podłogę. I dobrze, bo dzięki temu zmieściłam się idealnie w limicie 
Lecę spać, bo Mężczyzna już się irytuję, że najpierw mu mówię, że lubię jak zasypiamy razem, a potem przed kompem siedzę!
-
Magdalenko, musiałyśmy pisać jednocześnie. Co do twojej SB to poczytam jutro jak najwcześniej ale myślę, że ty się do niej po prostu nie przygotowałaś wystarczająco. Przestudiuj tę książkę, przepisy z forum i zacznij jeszcze raz. Napewno się uda!
-
No i nastał kolejny poranek. Chmurny, bury i chłodny, a jednak jak na listopad to i tak ładnie. Ponoć nawet po południu ma być cieplej.
Śniadanie zjadłam zwyczajne. W lodówce niestety nadal stoi pół tiramisu, gdyż ponieważ ostatnimi dniami nie mamy czasu na gości. Musimy je więc zjeść sami. Ja mam na koncie 2 kawałki i postanowiłam, że dziś nie zjem już trzeciego. Postanowiłam, że będzie to 1/3 trzeciego co i tak jest wielkim postępem, bo ja uwielbiam ten smak
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Pychota, ale nie zapchałam się. Waga natomiast gromi mnie wzrokiem codziennie pokazując 0,1 - 0,2 więcej. Jutro już tak nie będzie, postaram się o to. 
A teraz, póki nie ma wiele pracy, biegnę poczytać co u Was!
-
hej!
Własnie obejrzałam zdjęcia:
cudnie wyglądasz i w nowych włosach i w fiolecie i wogóle chudzinko
-
Milasku, dziękuję bardzo *powiedziała wkra rumieniąc się*.
Właśnie pożarłam jabłko i popijam czarną herbatę bez cukru. W sumie niedługo będę szła na szybki lunch. Szybki, bo przypomniałam sobie o istnieniu sklepu z materiałami rzut beretem od mojej pracy. Więc wyskoczę tam i zobaczę, czy coś ciekawego się znajdzie. Czuję coraz mocniejszą presję czasu. Wypadałoby bowiem najdalej do soboty dostarczyć materiały krawcowej. Bo w przyszły weekend ma być pierwsza przymiarka.
Zaczyna się przez chmury przebijać słońce i jakoś tak lepiej mi na duchu. Trochę też przez komplementy jakie ostatnio tutaj zbieram.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki