-
Emilko, upałów i owszem oraz trudności w chodzeniu. Bo w pracy to ja w tym tygodniu nie byłam i nie będę.
Wróciliśmy zgodnie z planem w niedzielę po południu ale szczerze mówiąc, nie miałam zbytnio siły by siadać do komputera. Niestety, mam za sobą trzy dni obżarstwa, na szczęście już samokontrola wróciła i 1 z 3 nabytych kilogramów już spadł.
Kasiu, mam nadzieję, że urlop się udaje. A ja sama zastanawiam się jak to zrobiłam. Wyjechaliśmy w sobotę o 5 rano, a wracaliśmy w niedzielę o 13. Auto oczywiście bez klimy, a upał był dziki.
Grażynko, ochłoda rewelacyjna! Nie wiem jak ty ale ja piję teraz jakieś 3-4 litry wody z lodem i i tak zdycham.
Anikasku, dziękuję bardzo. Naprawdę dobrze się w tej sukience czuję Chociaż to pierwsza krótka sukienka jaką mam od lat i jeszcze się nie przyzwyczaiłam.
-
Witaj Zosiu!
Urlop upływa mi miło, spokojnie, leniwo, choć tak nie do końca, bo przecież jeżdżę codziennie na rowerku.
Upływa jednak zdecydowanie za szybko
Co do upałów, to strasznie są męczące, ale ponoć od jutra ma już być trochę chłodniej.
Podobno do końca lipca ma być jakieś 24-26 stopni i prawdziwe upały mają wrócić znowu na początku sierpnia.
Szczerze mówiąc, to ja wolę w upały być w pracy a na urlopie mieć te 25 stopni.
W pracy klima, więc upały nie straszne, a spacerować jest zdecydowanie przyjemniej w 25 stopniach niż 35 :P
Pozdrawiam
-
witaj zosik, ale sie ciebie naszukalam zosik wrocilam zobaczyc co u was slychac, pozdrowic i ucalowac i powiedziec, ze caly czas o was mysle wszystkich. milego weekendu!
-
Jumbo, jak miło cię widzieć!!
Ja też się naszukałam zanim się odnalazłam ale w sumie słusznie. Należało mi się !
Skoro ja ostatnio non-stop zapominam o diecie to czemu wy mielibyście nie zapominać o moim wątku?
Muszę się przyznać. Ostatni tydzień był generalnie porażką. Było za dużo jedzenia, za dużo słodyczy, niepotrzebne piwo i jedzenie po nocy. Bez sensu kompletnie!
W każdym razie absolutnie zasłużenie przybyło mnie. Dziś rano stanęłam na wadze i zobaczyłam równe 68 kilo. Tak tak. Nie żadne tam wachania, nie żadne okresy czy dużo piłam. Po prostu utyłam!
Tak więc od dziś, od teraz, a nawet od dwóch godzin wracam na porzadną dietę. Mówię nie słodyczom (ew. lody jeśli przez conajmniej 7 dni wytrzymam bez wpadki), niedietetycznemu jedzeniu oraz spożywaniu o późnej godzinie!
Wracam do ćwiczeń, w końcu po coś kupiłam tego orbitreka! Będę na nim ćwiczyła, na zmianę z ćwiczeniami na brzuch i ramiona. Postaram się ćwiczyć 5 razy w tygodniu, na początek po 30 minut, by później zwiększać ten czas, aż do godziny.
Piję cały czas dużo ale zdażała się kupna mrożona herbata czy pół szklanki coli, takie rzeczy również wykluczam, ew. dopuszczam mieszanie wody pół na pół z jakimś sokiem czy icetea właśnie.
No. I mam nadzieję, że za miesiąc zobaczę w końcu liczbę poniżej 64,4. To wykonalne bo pierwsze dwa kilo zejdą mi w moment, to złogi złego jedzenia, których pozbyć się będzie łatwo.
Wracam!
Kasiu, podziwiam cię niesamowicie za rowerkowanie! Upały chwilowo chyba dały sobie spokój więc teraz będzie łatwiej funkcjonować i ćwiczyć. Ty jak rozumiem masz jeszcze ten tydzień wolnego?
Jumbo, postaraj się pojawiać jak dasz radę! I nie daj się zwariować jedzeniu i mamie Choć doskonale rozumiem jak ogromnie szczęśliwa musisz być
-
Zosiu,
po pierwsze nikt tu o Tobie nie zapomniał. A na pewno już nie ja Za to o mały włos oczy sobie nie wypatrzyłam.
Doszłam dziś rano do takiego samego wniosku jak Ty. (Najmaluszek zreszto też)
Nie zostaje nam nic innego jak porządnie wziąć się do roboty. Nie mamy wyjścia, a w kupie zawsze raźniej.
pozdrawiam
i czekam na szersze relacje
-
Emilko, masz rację, w kupie raźniej
Zjadłam właśnie na drugie śniadanie danio kokosowe czym dobiłam do 345 kcal. Kończę drugą herbatkę, pół litra wody już wchłonięte czyli generalnie nie jest źle. Inna sprawa, że u mnie zawsze popołudnia i wieczory są najtrudniejsze. Ale planuję się nie dać.
Przyjaciółka, która była u nas na weekend przypomniała mi, jak ładnie trzymałam się rok temu.
-
Zosiu,
najważniejsze to dobra motywacja. Dobrze, że Ci przypomniała i dobrze, że dodało Ci to sił.
Ja mocno szukuję się na mały kryzys dzisiaj wieczorem, bo zupełnie zrezygnowałam z cukru pod każdą postacią. Nawet w Danio. Ale mam w lodówce, galaretkę ze słodzikiem, no i jogurt naturalny ze słodzikiem i cynamonem na pocieszenie.
Jako, ze i u mnie wieczór jest najgorszy. A szczerze powiedziawszy już popołudnie licząc od powrotu z pracy.
Do porządku przyprowadzają mnie ćwiczenia. Jakoś po nich dłużej zastanawiam się czy zjeść coś jeszcze.
Zosiu, a o której planujesz jeść kolację?
-
Zosiu, witaj!
Ja jeszcze mam ten tydzień wolny i przyszły Do pracy wracam 31 lipca, w dzień moich urodzin
Zosiu, czasami takie "utycie" sprowadza nas na ziemię, teraz już będziesz ładnie dietkować i kilogramy znowu zaczną spadać!
Wsiadaj na orbitreka, masz przecież taki fajny sprzęt, szkoda go nie wykorzystać.
Ja nawet wczoraj pedałowałam, choć z Konstancina wróciłam późno a mąż już kładł się spać.
Mam już taki nawyk, czuję się nieswojo na samą myśl o dniu bez pedałowania.
Waga dzisiaj znowu pokazała 59,9 kg, więc jednak to nie było chwilowe.
Pozdrawiam
-
Zosiu było minęło...co prawda szkoda, że znów zobaczy łaś więcej na wadze ale trzeba wziac się w garśc i myśleć o tym co przed Tobą
Ja też dziś zaczynam od nowa...po ponad miesięcznym odpoczynku od dietki musze znów wrócić na dietkowy szlak...dziś już od rana mam pod górkę ale damy radę...razem raźniej...
Buźka.
-
Zosiu widzę , ża Tobą bardzo trudny tydzień............Cieszę się, że już wróciłaś do nas i powoli wracasz do pionu, chociaż pierwsze dni na pewno nie będą łatwe .....................
Trzymam kciuki, żeby droga była prosta a nabyte przypadkowo kilogramy szybko poszły w zapomnienie.
Pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki