Wątek: Jakby blog dietowy.

Witaj Zosieńko!
Nawet jeśli nie będziesz mogła wpadać na forum, myśl sobie o nas! Mnie bardzo motywuje podejście: "zjadłabym to, ale co powiedziałyby dziewczyny z forum?"

Super, że przygotowania ślubne idą pełną parą. Ciekawa jestem, jaką krawcową wybrałaś? To taka, co szyje tylko suknie ślubne, czy taka od wszystkiego? Widziałaś jakieś jej wcześniejsze prace? Nio i ile sobie liczy za uszycie sukni ślubnej? Nio i NAJWAŻNIEJSZE: jaką suknię wybrałaś?

A z pracą ruszy się, zobaczysz. Niestety, trzeba do tego sporo cierpliwości, ale może się przecież zdarzyć, że trafisz na coś zupełnie wyjątkowego!

Całuski!
Anitka

Nie napiszę nic bo się zeźliłam na forum. Napisałam długaśną notkę i mnie wylogowało. A ja niezbyt dobry humor mam po tym tygodniu.

Witam


udanego weekendu
***
Grażyna

Witaj Zosieńko!
Mnie też forum płata czasem takie figle, ale mam radę - do się to obejść! Po napisaniu gotowego posta trzeba zrobić Ctrl+C, na wszelki wypadek, gdyby stronka zapytała o hasło. A jesli zapomnisz o tym, trzeba zrobić "Wstecz" - wtedy cofniesz się do stronki z tekstem Twojego wpisu.
Mam nadzieję, że po weekendzie humorek już troszkę lepszy.
Trzymam kciuki!
Całuski!
Anita

Witajcie dziewczyny!

Ależ długą przerwę miałam. Mam ostatnio kiepski okres. Przygnębienie, problemy z pracą, piekielny ciąg do słodyczy, brat w szpitalu. Taka mieszanka, która wysysa ze mnie wszystkie siły.
Na diecie też się to odbija. Bo waga dalej stoi. Nie jest źle, nie idzie do góry, raczej nie przekraczam 1200 kcal, dziś było niewiele ponad 1050, ale czuję się nie komfortowo.

Aniffko, ja kopiuję. Prawie zawsze. Oczywiście zapominam wtedy kiedy długo piszę, czyli wtedy, kiedy to jest potrzebne. Na żadne pytania okołoślubne nie odpowiadam, póki nie będę miała konkretów. Tak postanowiłam i tego się będę trzymała. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz

Rzeczywiście sporo spadło na Ciebie. W takiej sytuacji to wcale nie porażka, że waga nie leci w dól.
Zosiu taka dzielna babeczka jak Ty na pewno wróci na dietkową drogę jak tylko problemy się rozwiążą.

Trzymaj się cieplutko, a my tutaj wspieramy Cię duchowo i trzymamy kciuki.

Pozdrawiam

Kaszania

Witaj Zosiu

przykro mi bardzo, ze masz taki ciężki czas w swoim życiu... ale myśl pozytywnie..
fajnie napisała Katharinka u mnie.. ze zycie to sinusoida.. a optymistyczne jest to, ze gdy znajdujemy się na dole w końcu odbijemy sie i pójdzie wszystko do góry... ja sama jestem też na dole niestety... ale mimo wszystko mam nadzieję, ze niedługo odbiję się w górę.. zarówno w sprawie pracy, diety i inne.....

trzymam kciuki za Ciebie.. Kaszania ma rację.. jesteś bardzo silna.. choć Ci cięzko i smutno, to dasz radę.. czekaj spokojnie na lepsze dni.. one nadejdą! buziaczki

Witam wtorkowo


pozdrawiam
i trzmam kciuki za pozytywne rozwiazania

Dzięki dziwczyny.

Tak szczerze.. to właśnie siedzę sobie przed komputerem i popijam drinka - pomarańczowego breezera bacardi. Kalorycznie powinnam się zmieścić, albo nieznacznie przekroczyć limit, choć wiem że pora nieciekawa na spożywanie. Ale cóż poradzę?
Humor mam taki, że najchętniej bym poszła się poryczeć. Tylko, że to niczego nie zmieni.

Dziś jadłam:
na śniadanie płatki z mlekiem, potem gruszkę, kanapkę z ciemnego chleba z serem żółtym, zupę pieczarkową, serek wiejski z łyżeczką miodu, odrobinę sałatki greckiej i teraz drinka.

Wszystko się sypie, miesza itd. Najgorsze jednak, że o zmianie teych rzeczy muszę decydować sama. Nienawidzę podejmowania trudnych decyzji. Szczególnie kiedy nie dotyczą jedynie mnie.

Zosiu a czemu Ty nie pozwalasz sobie na płacz? Może stanu faktycznego nie zmieni, ale z łzami wypływają hormony odpowiedzialne za stres (robią miejsce następnym ). Odkąd dałam sobie zgodę na płacz, smutek i bezsilność - żyje mi się na prawdę latwiej.

Tak na marginesie - ciągle boli mnie głowa Już drugi dzień Jak Ty z tym żyjesz, przecież można wykorkować. Na prawdę jesteś dzielna.

Pozdrawiam cieplutko

Kaszania