-
Sorry, nie jedno miejsce tylko cztery, bo przecież jeszcze dla mnie i dla mnie . Czwarte będzie na zapas (= większa szansa, że choć jedno się trafi bez śniadania i dostatecznie drogo i daleko... ).
Z góry dzięki. Au re-sehen.
-
Hej Cocci
wiesz, ja osobiście nie lubię zmian tchórz jestem, przyznaję się do tego. A z drugiej strony rutyna mnie dobija. I tak sie miotam, zmiana mnie przeraża, a brak zmian zabija i weź tu dogodź Kitoli
no co do brwi to Ci już chyba Peszka wszystko najlepiej wytłumaczyła
ależ sie uśmiałam
ja już chyba zaraz idę spać
zła jestem, bo nikogo nie ma na forum
mam ochotę poplotkować, a nie mam z kim
juz nawet piszę do nowych ludzi, a ich okazuję sie, że też nie ma
dobranoc
-
Kitolka! No ja też, tak strasznie potrzebuję mieć coś stałego, coś co sprawi, że choć po części się poczuję bezpiecznie... . Mieszkanie u siebie mi to trochę daje, mimo że nie mieszkam sama - ze mną w tym mieszkaniu mieszkają jeszcze 3 osoby, ale oni się już znają sto lat, są dużo młodsi i w ogóle. Znamy się i sympatyczni są, ale to tyle... .
Z drugiej strony przenosiny oszczędzą mi 2-3 godziny dojazdu dziennie, oszczędzą mi porannego podgrzewania i pakowania jedzenia do pojemników, a potem noszenia tego wszystkiego ze sobą cały dzień razem z ciuchami do przebrania, bo jeśli już gdzieś chcę wyjść z ludźmi, to muszę się po pracy u kogoś na mieście wykąpać po całym dniu i przebrać... . I takie tam. Jakoś tak mi się wydaje, że może i czas oszczędzę jeśli się przeprowadzę, i łatwiej mi bedzie do ludzi wyjść, pójść może z jakąś koleżanką na fitness, itd.
Z trzeciej strony z niechęcią myślę o przenosinach, pakowaniu, kombinowaniu jak to zrobić żeby kolejne miejsce było choć trochę przytulne... .
A i jeszcze parę dalszych stron by się znalazło... .
No, sama nie wiem... . Tak myślę, że może by spróbować - jeśli mi się nie spodoba to już po pół roku będę mogła do siebie wrócić nawet jesli podnajmę komuś mój obecny pokój, bo jedna z osób mieszkających teraz ze mną się wyprowadza od półrocza. Może warto na te pół roku spróbować i zobaczyć jak to będzie - ?
Brwi - pamiętasz że się bałam jak to będzie i czy to utrzymam, ale nie ma zupełnie problemu
No to co tak wszystkich wywiało, że se nie miałaś z kim pogadać - ?
Peszka! Za miejscówkę dziękuję. Ale czy aby na pewno za droga.... -
Dziś wróciłam do drugiej pracy po przerwie - fajnie . Oczywiście mi dziewczyny rozpisały grupę M. - powiedziałam, żeby zmieniły. Widziałam się z nim (równo skończyliśmy i wracaliśmy razem bo mieszkamy w tę samą stronę), ale znowu by była przydługa opowieść, więc Wam oszczędzę... . Ale fajnie wrócić do uczenia :P !
W astroghę tez klikam, ale ta Twoja Mała to już chyba całą szkołę zaprzęgła do klikania . Nie wiem czy moje skromne dwa listki dziennie dla niej nie zginą w tym gąszczu - przybywa jej listków w niesamowitym tempie !
Dobra, zmykam spać bo jutro rano wstaję. Jeszcze tylko rano środowy raporcik wpiszę jeśli zdążę.
Pa pa :P !
-
Środa: 66,4kg 65,6kg
Oczywiście nie narzekam , ale coś podejrzanie mało, więc zaliczam do 66,0kg i zobaczymy jak będzie w przyszłym tygdniu.
Miłego dnia (i jutra, bo będę dopiero w piątek chyba). Pa pa :P !
-
hej Cocci
gratuluję wagi
bardzo się ciezę, żę spada
moja też już zaczyna spadać, po kolejnym mikrojojo
dzisiaj nawet poćwiczyłam
zaraz się kubuś obudzi i koniec będzei pisania
ale dobre i to
miłego dnia
aha, z tym mieszkaniem, to faktycznie masakra z tymi dojazdami, może faktycznie dobrze byłoby chociaż sprobować sie przeprowadzić, jak Ci będzie źle, to sobie wrócisz na swoją "samotnię"
pisz o M. , ja tam sobie elaboraty mogę czytać. Raczej się nie wypowiadam, bo wolę nie chlapnąć czegoś niewłasciwego
poza tym uważam, żę w takich sprawach należy raczej wysłuchać niż doradzać.
ojej, ależ sie rozgadałam, no prawie jak Twoje ekspesiki wyszło
-
Hej !
Kitolka! Dzięki za pamięć i za "eksssspresik" !
Podziwiam Cię z tym ćwiczeniem... :P ! Ja teraz zaczynam mieć mniej czasu... . W tym tygodniu nie ćwiczyłam wcale - od poniedziałku trzeba było okropnie wcześnie wstawać, potem byłam na wyjeździe służbowym (właśnie wróciłam), a w niedzielę będą chrzciny w rodzinie, więc ten tydzień i zabiegany jest, i dietetyczny za bardzo nie będzie ... . Ale postaram się pilnować tak w miarę, żeby nie było całkiem chały. A od poniedziałku porządniej !
Dorze, że jojo było mikro i waga u Ciebie leci :P ! Moje gratulacje :P ! Trzymam kciuki i kibicuję Ci ostro !!!
Przeprowadzka - stwierdziłam, że nie mam siły i przekonania żeby o tym decydować. Niech się samo zdecyduje: jest więcej chętnych a tylko jedno miejsce tak naprawdę, więc złożyłam podanie i jeśli ja dostanę ten pokój to się przeprowadzę a jeśli nie to nie trzeba będzie więcej podejmować decyzji - samo się zdecyduje... .
Jakoś tak z decyzyjnością u mnie przez tę sytuację z M. ostatnio beznadziejnie. W zasadzie we wszystkim. Nie dziwię się, bo skoro uczucia mówią, że ja jestem beznadziejna i do niczego, a cała reszta mojej rzeczywistosci też jest bez sensu, to żadne decyzje tego bezsensu nie są w stanie zmienić (wiem, wiem: tak nie jest, czas uspokoi wszystko, nie pierwsza i nie ostatnia w takiej sytuacji, ale ta wiedza to nie powiem na co się zdaje).
A z przenosinami to tak w ogóle wiele niewiadomych i jeszcze więcej za i przeciw. I to czasem nie wiadomo nawet czy jakiś argument jest argumentem "za" czy argumentem "przeciw"... . Np. teraz mieszkamy z M. w tę samą stronę miasta ze szkoły, więc jeśli się przeprowadzę to już nie będziemy razem wracać po zajęciach. Te nasza wspólne powroty to zwyczajne "nieumawiane" okazje do spotkania. Bardzo za nim tesknię i bardzo nie chcę z tych spotkań rezygnować. Mam też pewnie małą nadzieję, że m.in. przez takie zwykłe przebywanie razem coś się będzie miało szansę wyklarować między nami i może w dobrą stronę... . Nie wiem czy by się ułożyło, ale jeśli się ze mną nie będzie widywał to na pewno się nie ułoży . Z drugiej strony może już nigdy się nie ułoży i właśnie lepiej, żeby się z nim nie widywać, nie oglądać się za siebie i nie żyć nadzieją. Wtedy takie przenosiny by mi jeszcze wyszły na dobre. Ale tego nie wiem. Nie wiem jak będzie, jakie są szanse żeby się ułożyło. Nie jestem M., więc nie wiem, co przeżywa, co się w nim dzieje, choć próbował mi to wszystko jak najpełniej przekazać... . Zresztą przyznał, że on sam jest w tym wszystkim pogubiony i nie wie co i jak, więc bycie nim i tak by mi nie dało odpowiedzi na pytania.
Chyba dlatego też jest mi ciężko podjąć jakąkolwiek decyzję, bo cokolwiek bym zdecydowała to będę się potem dręczyć czy czasem nie zrobiłam źle. Zostawiam więc sprawę przenosin fortunie.
Peszko!
Zamieszczone przez
peszymistin
Ja tez moge czytac!
Ja troszkę i tak będę na pewno pisać, ale to, że "możesz czytać" o M. nie znaczy, że mam Tobie czy komukolwiek innemu smęcić bez opamiętania.
Listki - cieszę się, że Mała hepi :P ! Ja tam gdzieś zostałam daleko daleko w tyle
Waga - sierpień był dla mnie bardzo trudny i przez ten stres, smutek i ból się też i zdrówko pogorszyło (to taka wredna choroba co daje popalić bardziej niż zwykle gdy człowiekowi już i tak źle, itd). Wszystko wariuje bardziej niż zwykle i nie wiem czy głównie nie przez to ten spadek wagi, bo to niemożliwe żebym rzeczywiście schudła 0,8kg w tydzień. Jeśli się w przyszłym tygodniu utrzyma 66kg to zmienię tikerka celu cząstkowego i zacznę gonić 65kg. Jeśli skoczy powyżej 66kg to nie chcę mieć ustawionego teraz na tickerku sztucznego spadku, którego potem miesiącami nie będę w stanie dogonić . Tym bardziej, że - jak pisałam Kitolce - ten tydzień to m.in. delegaja i impreza u Rodzinki, więc do najgrzeczniejszych należeć nie będzie... .
Ale niech Cię tam to 65,6kg przyciska motywacyjnie - jeśli to może pomóc :P !
Mam nadzieję, że pierwszy tydzień po wakacjach w miarę bezboleśnie .
Pozdrawiam i życzę superowego weekendu :P
(może u Was tak nie leje jak u nas... )!
-
u nas leje, już trzy dni bez przerwy, obiecałam sobie że nie bede marudzić bez powodu
ja przecież uwielbiam deszcz
użeranie sie z parasolką, Kubą ciagnącym obowiązkowo za sobą autko i włażacym w każdą kałużę
uwielbiam siedziec w zimnym domu, bo nei umiem w piecu rozpalic, a mąż leniwy nie ma kiedy tego zrobić
no nie marudziąłm, a powiedziałam co mnie drażni
Cocci
te mikrojoja to mam co miesiąć, co schudnę kilo to wracają dwa i tak w koło macieju
to czyli sprawa z M. jeszcze w toku ?
oj trzymam kcuki żeby sie ulozyło jak najlepiej dla ciebie
dobranoc żabko
-
Hej Babki :P !
Przeczytałam sobie to coście od mojego ostatniego zaglądania tu napisały i cieplej mi się zrobiło na serduchu... ... . Dziękuję :P .
Dziś mało spałam a dużo płakałam, więc jestem strasznie zmęczona => położę się choć wolałabym Wam poodpisywać, bo bardzo chciałabym jutro od rana w jak najlepszej kondycji pomóc siostrze przy tych chrzcinach... . Odpiszę gdy tylko będę mogła .
Pa pa :P ...
-
<tuli> <tuli> <mocno tuli>
-
cześć wpadłam się tylko przywitać, długo mnie nie było na forum, więc jeszcze nie wiem co i jak a żeby nadrobić wszystkie zaległości, musiałabym tu siedzieć chyba z tydzień non stop ale powoli, powoli i zobaczę co się u Was działo
zauważyłam, że waga spada, gratuluję :* i nie bądź taka skromna! jak pokazuje mniej, to zaznacz mniej i tyle bo właśnie dzisiaj ważysz 65 ileś a nie 66
ja tak zawsze robię :P a i wagę teraz mamy bardzo podobną chwila moment i mnie przegonisz
buziak :*
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki