Zamieszczone przez
Korni
.i właśnie mam pytanko odnośnie tego ostatniego, chciałam się was spytać jak radzicie sobie z napadami złości...mój problem polega na tym, że zaczynam sobie nie radzić. Wczoraj np zaczęła mnie męczyć jak zwykle moja latorośl, coś się źle zaczęłam czuć, migdały jak balony...słaba jakoś itd, a szef na wakacjach więc o l4 mowy nie ma...a ta ciągle coś, tu się nie chce ubrać, tu nie chce tego, tu chce tamto...i tak we mnie wzbierał...aż jak zwykle wybuchłam, i najgorsze jest to że uważam się za osobę bardzo spokojną i na prawdę trzeba się nagimnasytkować żebym na kogoś nakrzyczała...a coraz częściej zaczynam podnosić głos w domu szczególnie w stosunku do magdy, nie chcę na nią krzyczeć, a już szczególnie nie chcę dawać jej w dupsko...bo wiem że nie tędy droga, niestety mam krnągrnego dwuipół latka z charakterkiem, zodiakalnego skorpiona, co ma sporo za uszami, i niestety, najgorsze że magda zaczyna mnie naśladować, tzn sama wymusza krzykiem niektóre rzeczy...wczoraj tak się wkurzyłam że zaczęlam wędrować tam i z powrotem od pokoju do pokoju, po 10min mi trochę przeszło...ale to było jak tykanie zegara...znów wybuchłam przy najbliższym powodzie, tym razem płaczem...nie chcę tego, nie chcę z nerwów wchodzić do lodówki, pochłaniać kajzerek z serem i czekolady...nie chcę krzyczeć na dziecko, nie chcę wykorzystywać swojej przewagi w stosunku do małej...nie chcę też wkurzać się na chłopa....
Zakładki