Noemcia- chciałam na Adwent, ale jakoś mi uciekły pierwsze dni to zamiast adwentu sobie o egzaminu postawiłam cel, tylko nie wiem co jak teraz z tym mikołajem co mi mama dzisiej dała .
Sunnyy - dziękuję, pamiętam, wielkimi wypisane - co oczy widzę to i serce zaboli .
Wstawałam 10:30, spróbowałam eksperymentalnie raz się wyspać porządnie, że może dwie godziny z rana z nauką w plecy, ale za to efektywność wzrośnie jak nie będę zasypiała nad każdym drugim zdaniem . Dziś spóźnione mikołaje od mamy - kalendarz adwentowy z czekoladkami, czekoladowy mikołaj i czekolada mleczna plus była na zakupach w aptece i postanowiła pobrać jakieś witaminki i niewitaminki do domu i ja dla żartu sobie do mikołaja opakowanie tablet z octem jabłecznym z papainą dołożyłam . W cuda tam nie werzę, ale co by to był ze mnie za naukowiec co by nie wypróbował trochu prochów . Już stwierdziłam, że z karnityną mi lepiej się długotrwałe aeroby ćwiczy, może z tego ocu też co wywnioskuję .
A jak narazie - zaplanowane patofizjo z wczorej zrobione, mikro poszła się je... za przeproszeniem, teraz zmykam do kontynuacji kucia na zaliczenie .
CU kobity
Zakładki