Oj, ja to bym się jeszcze tak przed rokiem mogła zakochiwać do każdego prawie napotkanego... a potem sobie w siebie celowo tak trochę rozkochałam jednego takiego, takiego dobrego i super i ogólnie, że znienawidziłam tego wszystkiego miłego i fajnego, poukładanego po pół roku i jak nara ni widzieć ni czuć miłości mogę .
Hmm a tak z tym ruszającym się do kochania to może by tak chomika płci męskiej do zakochiwania ...szatan ze mne, ale no cóż, tyle już starczyłam dzisiej do siebie wsunąć, że nie dziwota, że z nadmiaru cukru mi tak odbija... .
P.S. - zgrabnie ujęte , postaram się dzisiej tą różdżkę...no raczej rózgę gdzie wygrzebać...jutro spadam na moment za znajomymi, właśnie się dowiedziałam, więc znów będzie czarny humorek z tych chuderlaków - 170cm/50kg na conajmniej dalszy tydzień
Zakładki