-
Mam nadzieję, że Twoje przemyślenia o "dupie jak szafie" nie były spowodowane moją wypowiedzią Bo nie należę raczej do osób, które patrzą na siebie i widzą straszne brzydactwo. To było raczej w tonie żartobliwym aniżeli zbyt samokrytycznym. Wiem, że wiele osób ma tak jak to opisywałaś, ale ja się sobie podobam niezmiernie Mam nawet koleżankę, która jest piękna, zgrabna, powabna i nie ma faceta, który by sie za nią nie obejrzał. Kiedyś mi się zwierzyła, że jak zobaczy w lustrze pomarszczoną twarz i nie będzie jej stać na lifting to popełni samobójstwo. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
Jeżeli spowodowałam, że poczułaś się moimi słowami dotknięta (tak jak czułam się ja, gdy kolejne koleżanki-"szczypiorki" przy mnie podnosiły bluzeczki i próbowały pokazywać na wyrzeźbionym brzuszku wałki tłuszczu i planowały różne strategie walki z nimi) to przepraszam.
Pozdrawiam i gratuluję coraz to piękniejszego suwaczka.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
A ja uwielbiam DC!
Bardzo smakują mi te zupki , napoje . Stosowałam ją dwa razy z dobrym efektem , średnio 6 kg mniej...
Pod koniec zawsze tęskni się za gryzieniem , ale to jedyny minus!
Niestety obecnie mnie na nią nie stać , bo z mojej wypłaty, po zrobieniu opłat już nic nie zostaje(jestem pielęgniarką , a wiecie , że my kokosów nie zarabiamy)więc póki co mogę Wam pozazdrościć
Pozdrowionka!!
-
-
hybrisku ja kiedys ważac 69 pomstowalam zem gruba , teraz nie oceniambo wiem zemozna sie zle czuc wswoim ciele z taką waga, o ktorej teraz notabene marze...
jak to mowią punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia....
jak doszlam do swojej wagi 63 kilo ( pierszy raz chybaod podstawowki tyle wazylam ) to jak przytylam 3 kilo to bylo mi zle , czulam sie grubsza , przede wszystkim ciasnawo sie robilo w spodniach...
ty chudniesz wiec cieszysz sie ze mozesz wejsc w coraz to nowe rzeczy, ktos jak przytyl np 6 kilo marudzi bo w swoje ciuchy przestaje sie miescic ot taka mala roznica
-
a ja lubię patrzeć na swoje "mocne strony"- np mam ładne oczy, biuścik niczego sobie (teraz karmię więc "pełniutki"), i włosy mam śliczne (na głowie, bo resztę depiluję co sił, chociaż cholery nie chcą odpuścić)
nogi beee ale cóż, spodenki i jest nie najgorzej
jak ważyłam 105 kg tak samo wyglądałam i się czułam....
nie ma co narzekać- zawsze moze być gorzej, ale i zawsze moze być lepiej!!!!!
całusy
ps. przez ciebie szukam oprawek nowych...... znudziły mi się stare
-
Zdarza Wam się oglądać "Gotowe na wszystko"?? Mnie ostatnio dość często. Lubię ten serial głownie za pomysł, a przede wszystkim za... narratora. To jakby taki wewnetrzny głos, który w jasnych, prostych i niewyszukanych słowach celnie podsumowuje odczucia bohaterek, ich reakcje, przezycia. Lubię, bo w mojej głowie też czasami budzi się taki narrator, ewentualnie sama czuję się jak on. Stoję z boku, komentuję swoje odczucia i nie wierzę, że mnie się to właśnie zdarzyło. A jednak.
Czy pisałam już, że nie lubię, paradoksalnie nie lubię, kiedy za dużo mi się w zyciu udaje, zwłaszcza kiedy czekam na coś bardzo waznego? Wtedy bardzo, bardzo się boję, że wszystko inne, co dostaję, to swoista forma nagrody pocieszenia od życia, że tak naprawdę to, o co walczę najbardziej, umknie mi sprzed nosa. Nie dlatego, że jestem defetystką, ale dlatego, że wiem, jak wygląda życie i jak działa ten mechanizm - spotkało mnie to już nie raz. Ostatnio wczoraj. Nigdy nie ukrywałam, że jestem idealistką, że lubię marzyć, że lubię do spełnienia tych marzeń dążyć, że daje mi to niemałą frajdę i motor do działania. Taki power miałam przez ostatnie 4 miesiące, na takim powerze zdecydowałam się na dietę i przeprowadziłam ją z konskwencją, która czasem wydawała się wręcz szalona, czy niezrozumiała. A to wszystko dlatego, że miałam marzenie. Nie było to bóg wie co. Przez tyle lat nawet marzyć nauczyłam się z pewna dozą pokory, wiem już, że nie wolno chcieć za dużo, bo i tak się nie spełni, że zachowanie miary daje więcej spokoju, pewniejszą pozycję wyjściową, niż gdybym nastawiła się od razu na zdobycie Mount Everestu. Ja umiem sie wychowywać i umiem wyciągać wnioski. Nie pomogło. Do zestawu własnych mądrych rad życiowych powinnam dorzucić jeszcze tą, że w marzeń nie wolno opierać na tym, co zależy od mocy czy niemocy, a nawet od dobrej woli innych - ludzie niestety są nieprzewidywalni.
Wczoraj moje marzenia z impetem rozpędzonego bolida wyrżnęły w mur niemożności. Coś nie zależało ode mnie, a los wykorzystał te okazję, żeby cudzymi rękami dać mi kolejną lekcję pokory. Przyjmuję. Nie rozpaczam, nie histeryzuję. Jest mi nisamowicie, niewymownie smutno. Zeszłam na ziemię i teraz rozglądam się wokół siebie, co jeszcze tu zostało. To jak przebudzenie z zastosowaniem wiadra wody po czteromiesięcznym, cudownym śnie. Muszę znowu wziąć się w garść, muszę znowu ustawić sobie jakieś priorytety.
Znacie taką piosenkę śpiewaną przez Wondę Shepard w serialu Ally McBeal "dlaczego wiatr wieje, dlaczego słońce świeci, dlaczego księżyc wschodzi - jeśli ja jestem nieszczęśliwa"??? Może nie jest to szczególnie głeboka refleksja, ale zasypiając wczoraj bałam się, że dziś będzie świeciło piękne, pełne słońce, że będzie niebieskie niebo, a ja będę musiała wpisać się w klimat i udawać, ze jestem szczęśliwa, kiedy nie jestem, bardzo nie jestem. Minie mi, za parę godzin, dni, tygodni - nie wiem kiedy, ale mi minie. Na dietę - o której tutaj piszemy - nie ma to wpływu, ale jakoś dieta też zaczęła być koło mnie. Chwilowo jestem jak maszynka, która robi swoje, cały czas powtrzając jedno zdanie - przecież miało być tak pięknie. A nie będzie.
Triskello droga - samoocena dość często niezależna jest od wychowania czy środowiska. To po prostu kwestia tego, czy ktoś jest w stanie siebie polubić, że wszystkimi wadami, zaletami, śmiesznostkami i głupotkami. I to chyba jest coś, nad czym nabardziej warto popracować.
Cicia a dziś przeklęty... tfu! to znaczy zaklęty bałwanek też się zatrzymał, jak i jego właścielka. Niech mu będzie, niech robi co chce. Wiesz, jeszcze parę godzin temu też myślałam, że będę królową życia, że wiosna będzie moja, a lato to już w ogóle. W tej chwili mi się nie chce. Waga, zrzucenie wagi - to nic nie zmienia. Kiedyś bodajże Mariah Carey (a może Madonna?) powiedziała, że człowiek może byc tak samo nieszczęśliwy w rolce roysie jak w volkswagenie, tylko w tym pierwszym jest mu o wiele wygodniej. To ja sparafrazuję - tak samo smutno może mi być kiedy ważę 120 i 80 kg, ale przy 80-tce przynajmniej mam się w co ubrać. Tyle różnicy.
Chybaty - pracuj, pracuj nad sobą. Bo w momencie, kiedy okaże się, że masz tylko siebie, że możesz liczyć tylko na siebie, Ty będziesz swoim jedynym największym przyjacielem, któremu należy się najwięcej szaczunku, troski i czułości. Wszystko inne zmienia się w życiu, ale siebie będziesz miała zawsze. To chyba najlepszy powód, żeby kochać się bezgranicznie.
Beevah - cieszę się, że zaczęłaś przygodę z DC, zwłaszcza, że ona daje fajny start do odchudzania. Jeśli chodzi o saszetki obojetne jest, jakich smaków używasz - skład maja ten sam, więc jeśli Ci smakuje, możesz np. jechać cały czas na jednym smaku. Choć tutaj muszę Cie ostrzec, że wtedy jest ryzyko, że żołądek się obrazi, jak w wypadku mojego romansu z żurkiem. Więc we własnym, dobrze pojętym interesie lepiej zdecydować się na 2-3 smaki. Ale oczywiście nie ma przymusu jedzenia i zup i koktaili.
Gosiu - absolutnie moje refleksje nie były skierowane do Ciebie, czy wysnute na Twoim przykładzie, choć chętnie stanę czynnie w obronie dobrego imienia Twojego już wręcz popisowo szczupłego tyłka Raczej skłoniły mnie do tego po pierwsze napotkane w niektórych watków akty biczownictwa ("jestem do niczego", "jestem słaba", "nie zasługuję" etc.), a także postawa mojej własnej rodzonej matki, która ważąc 54 kg przy wzroście 164 (rocznik 1952) przedwczoraj zrobiła mi przez telefon GIGANTYCZNĄ awanturę, bo jej powiedziałam, że nie pomogę jej kupić DC, a jeśli uważa, że jest gruba, to te pieniądze zamiast na DC powinna przeznaczyć na psychiatrę. Fakt, nie byłam miła, ale nie lubię przesady. Moja matka, kobieta inteligentna i wykształcona, od wielu lat żyje mrzonką bycia wiecznie piękną i młodą, a jej największym marzeniem jest operacja plastyczna. Nie umiem zrozumieć własnej matki i chyba nie chcę jej zrozumieć. Ale może za 20 lat będę taka sama? Czort wie.
Dorciu - eh, szkoda, że jesteś w takiej sytuacji, acz na szczęście DC to nie jest jedyny sposób na schudnięcie, więc przy odrobinie samozaparcia - sukces przed Tobą na wyciągnięcie łapy!
Agula - wyślę Ci na priv nr telefonu, będzie łatwiej się umówić. Cieszę się, że Cię poznam.
pozdrawiam i przepraszam za minorowy nastrój. Tak też czasem bywa.
-
Witam wszystkich
zaczęłam odchudzanie 2 tygodnie temu, ale efekt marny .Wasze posty są pocieszające. Mi chyba brak silnej wol.
-
hybris, czy ja taka tępa jestem, czy ty w końcu nie napisałaś co się stało?
oj kobitko użyj se, my poczytamy z chęcią. I doradzimy albo i nie- a ty przyjmiesz rady albo i nie.
głowa do góry- zawsze może być gorzej!!! (zawsze sobie tak powtarzam jak moja córcia ma regres...), wierz mi że są gorsze problemy, jaki by twój nie był
całuski!!! i trzymaj się
kup se fajne perfumiki to ci minie dół
-
Hybrisku !Masz kłopoty , podziel się z nami nimi , napewno będzie Ci lżej.
Piszesz , że musisz sobie ustawić na nowo priorytety...A powiedz , co jest ważniejsze od Ciebie samej ?Dbasz o siebie , chudniesz jesteś coraz piękniejsza .Słońce dziś właśnie dla Cebie świeci i niebo niebieściutkie jest dla Ciebie!Niech zmykają ci , którzy Ci przykrość zrobili , Ty sobie poradzisz , przecież Ty jesteś dla siebie najważniejsza!!
papa
-
witajcie
Ja dopiero wczoraj zaczelam sie tak powaznie odchudzac o jakies 10 lat zapózno
Mam nadzieje ze pomozecie i bedziecie mnie wspierac
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki