-
hej!
hmmm ciekawe czy mnie jeszcze pamiętaz ?
wiem wiem, nie było mnie na forum bardzo długo, no może tylko ot czasu do czasu naskrobię coś u kogoś na wątku
ale chciałam Ci powiedzieć że jestem, czytam i wspieram telepatycznie! ot poprostu nie mam weny na pisanie, a notek na siłe w stylu "pozdrawiam" nie lubię.
Tak więc ponieważ wcześniej mi sięto nie udało: gratuluję wspanaiłego wyjazdu, i dołączenia do wspaniałego grona warszawskich studentów w którym i ja mam okazje gościć :P
Niestety z kryzysem obednym wagowym pomóc nie umiem bo sama przechoze ostatnio kryzys wagowy: "75" o którym nawet trochę napisałam u siebie na wątku
Ale pamiętaj: że jesteś wspaniałą dziewczyną niezależnie od tego ile tu ktoś naskrobie notek. Jesteś świetna niezależnie od tego ile godzin w tygodniu mówisz o sobie przyjaciołom. Jesteś extra nie zaleznie od tego ile ważysz! Nigdy nie próbuj nawet w to wątpić!
-
Bianco, uwazam ze jestes wspaniala dziewczyna i naprawde nie wiem czemu tu tak pusto!
Co do Twojej samooceny - skoro ludzie na okolo mowia Ci ze wygladasz slicznie a Ty jestes zdecydowanie szczuplejsza (2 rozmiary!!), wchodzisz we wszystkie rzeczy - to prawdopodobnie masz jakis skrzywiony odbior siebie. Nie mowie ze jestes anorektyczka albo ze masz takie tendencje - ale spojrz jak one siebie postrzegaja, ciagle uwazaja ze sa za grube, ze musza sie nadal odchudzac. Moze uwierz w to co ludzie Ci mowia, moze wlasnie tam lezy prawda?
A ten kraj bez prawdziwej zimy i koniecznosci kupowania kozakow to Irlandia
-
Katharinka, pewnie, że Cię pamiętam! Dziękuję za gratulacje, a Ty gdzieś wylądowała? Jakie studia? Mam nadzieję, że te okropne kryzysy miną i znów będzie ok u Ciebie i u mnie
Buttermilku, to fajnie masz z tym brakiem kozakowego koszmaru Choć niedługo i kozaki nie będą nam straszne.
A co do wczorajszego... To miałam naprawdę jakiś dołek. Wiem, że mam problem ze sobą, tzn z psychiką. Zawsze musiałam być najlepsza, wszyscy stawiali mnie za wzór, babcie powtarzały, że przecież zawsze sobie tak świetnie radzę, więc to i tamto- co to dla mnie! A z drugiej strony wszyscy mi docinali, jak to ja wyglądam i żebym się wzięła za siebie. Tyle że gdyby to było takie łatwe, już dawno miałabym figurę modelki tak, jak tego wszyscy oczekują
Wydaje mi się ciągle, że nawet jeśli ktoś mi mówi, że ładnie wyglądam to dlatego, żeby mi nie było przykro, że mnie pociesza bez sensu. Z drugiej strony wiem, że moje przyjaciółki nie robią czegoś takiego z wyżej wymienionych powodów, bo inaczej nie byłyby przyjaciółkami. Mam problem ze sobą i staram się bardzo podchodzić do tego wszystkiego inaczej, ale na razie jest ciężko. W życiu codziennym udaję twardą, a wyżalam się tu. Zdaję sobie jednak sprawę, że coś ze mną nie tak i walczę także z tym. Wydaje mi się po prostu, że zawsze byłam dzieckiem wrażliwym, a to, że wbijano mi takie szpile wcale nie pomogło. No w końcu naśmiewano się ze mnie odkąd miałam 7 lat, a wcale nie byłam tak grubym dzieckiem.
Dobra, koniec tego. Dziękuję wam bardzo za te przemiłe słowa, aż mi głupio za siebie Dziękuję, że mnie wspieracie. Na pewno będzie coraz lepiej z tą moją biedną główką
Chyba pójdę się przejść na godzinkę, zobaczę co w świecie słychać, wpadnę później i zdam relację
-
Wlasnie mi zezarlo dlugiego posta, ktorego do Ciebie napisalam
Nie mam juz takiej weny wiec skrotowo: zastanawialam sie dlaczego ludziom w realu nie chcesz pokazac swojej prawdziwej twarzy, tak jak nam? Jestes super dziewczyna i podejrzewam ze zyskalabys mnostwo nowych przyjaciol i pewnie pozbyla sie przez to kompleksow. Nikt nie oczekuje od Ciebie bycia idealem, idealy nie istnieja. Prawdziwy czlowiek ma swoje slabosci, potrafi je okazac i chyba nikt nie ma mu tego za zle!
-
Bianco, dzisiaj jestem u Ciebie pierwszy raz
Czy ci, którzy tak wymagają od Ciebie bycia idealną, sami tacy są? Wątpię.
Wrażliwość utrudnia niestety życie w dzisiejszych czasch, ale pozwala tez innym zobaczyć, że ktoś jest wyjątkowy!
I gratuluję tych dwóch zrzuconych rozmiarów!
Pozdrawiam
-
Witaj Bianco
ja uważam że po pierwsze powinnaś mieć w ......... głębokim poważaniu to co ludzie mówią chodzi mi tu o ewnetualne naciski na Ciebie....jeżeli coś robisz to rób to tylko i wyłącznie dla siebie, dla nikogo innego....nie ma nic gorszego niż odchudzać się np. dla chłopaka (bo on uważa że dziewczyna powinna ważyć 49kg a nie 54kg....znam taką parę ).... wszystko co tu robimy robimy dla siebie i dlatego jesteśmy silne....
ja codziennie masuję się pod prysznicem, balsamuję , ćwiczę....nie mówiąc już o diecie.....i robię to tylko dla siebie, bo chcę wyglądać pięknie na balu który mnie czeka w przyszłym roku...chcę wreszcie założyć bikini na plaży....gdybym to robiła np dla mamy, która od wieków wyrzucała mi żebym się wzięła za siebie, to bym oszalała .
wiem że taka presja jest trudna....ja buntując się przeciw docinkom mamy, np o to że jem bułki a nie razowy chlebek, jadłam coraz więcej....tylko żeby ona tego nie widziała to jadłam nocami....
koszmar...
teraz poradziłam sobie z tym.... gdy zaczęłam dietę,była to moja decyzja....i gdy ktoś próbował się wtrącać...od razu ścinałam go do poziomu, że to czy się odchudzam czy obżeram to tylko i wyłącznie moja sprawa
ale się napisałam ....wyrzut myśli
pozdrawiam
-
Oh Bianco!Juz niedługo nie będzie u Ciebie pusto,zamierzam Cie namietnie nawiedzać i to juz od poniedziałku! Wreszcie będę miała stały dostep do internetu,no i będę mogła zacząć porządną dietę Myślę też,że wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego i na wątku i w "realu" się ruszy.Ja też w LO nie miałam zbyt wielu znajomych,o przyjacielach nie wspomne.Dopiero na studiach poznałam wspaniałych ludzi z którymi świetnie sie czuję,rozumiem,a oni akceptuja mnie jaka jestem i nie wymawiaja,że pochłaniam pół dużej pizzy Także szykuj sie na małe natarcie
Aha gratuluję utraconych kilosków,tez juz przez chwile widziałam te 72,ale cóz głupota ludzka nie zna granic i muszę zacząć od nowa A więc od poniedziałku nowy suwaczek(niestety )A potem zamierzam znowu zobaczyc 72,a potem juz nigdy wiecej na wskazówce powyżej 70 a co
Alem sie napisała,że teraz juz nie zdąże napisać u siebie
Pozdrawiam
-
Tak, Bianco - powinnaś być szczęśliwa i nie oglądać się na to co inni myślą o Tobie albo czego się spodziewają!
Oczywiście nasze tracenie kilogramków jest jakimś kawałkiem naszego życia, może w tej chwili akurat dość ważnym. Ale niezależnie od wagi życie toczy się dalej i trzeba cieszyć się nim i każdą chwilą
Glimmy ma rację, wszystko to robimy dla siebie.
Serdecznie pozdrawiam :P
-
Rany, ależ tu tłok, musiałam się przedzierać do klawiatury
Dziękuję wam bardzo za wizytę, dla odmiany mnie dziś nie było u siebie na wątku. Wszystkie wasze rady wzięłam sobie do serca.
BTW dziś mam kryzys, wręcz odstąpiłam od diety, co oczywiście od razu zaktywowało mamę do uwag. Że ani się obejrzeć, a znów będę wyglądać tak strasznie jak niedawno. No dzięki mamo. Powiedziałam jej, cytując Glimmy, że to tylko moja sprawa. A ona na to, że nie, że to też jej problem itd. Wiem, że wstydziła się mnie przedstawiać znajomym. Może to nieładnie, że tak teraz o niej mówię, ale zdenerwowałam się. Ja sama wiem dobrze, dokąd chcę dojść i dojdę tam, może wolniej niż powinnam, ale co to w ogóle znaczy "powinnam"??
Rzuciłam też Weidera w czorty. Nie jest wart mojego zachodu. Irytuje mnie, poza tym dziś boli mnie głowa. No więc właśnie
Z dobrych wiadomości: myślałam, że mam dziś wysokie ciśnienie (bo ten ból głowy itd), więc zmierzyłam i doznałam szoku: 110/78, puls 67 czy coś. Rany! W życiu nie miałam tak idealnych wyników (bo wg najnowszych badań powinno być poniżej 120). Bosko, oby tak dalej.
Jutro wyjeżdżam na parę dni z Karoliną do Gdańska. Łapię ostatnie tchnienie lata. Rodzicom oczywiście i ten pomysł się nie podoba, bo czemu nie wolę odpocząć w domu itd. Kolejny ich urojony problem. Naprawdę, śmieszy mnie to. Niby mam bardzo dobre stosunki z rodzicami, ale czasem wyjadą z takim tekstem, że nawet nie wiem, jak na niego odpowiedzieć
Ok, więc wracam we wtorek, może jeszcze jutro coś naskrobię. Dziękuję wam bardzo i do zobaczenia, buziaki!
-
Witaj Bianco
Udanego urlopu życze, baw się i nie myśl o niczym
A jeśli chodzi o mamę...to moja była dokładnie taka sama .... kiedyś mi wywaliła że jej marzeniem jest to by ludzie mówili "ojej jak ona schudła" (w sensie ja )....nie marzyła o tym bym była zdrowa, dobrze się uczyła, tylko o tym co ludzie powiedzą po prostu wściekłam się jak to usłyszałam....
z innych akcji to było takie coś...siedzę sobie, już zaczęłam dietę, to były początki.... i rozmawiam z mamą, coś weszłyśmy na temat diety i mówię że odchudzam się dla siebie i to moja sprawa co jem i co robię...a mama na to " a ja jestem od tego by Ci to mówić"....phiiii nie zdawała sobie sprawę z tego że mnie takie gadanie tylko irytuję, nie pomaga....
teraz mam spokój...bo mama jest ze mnie dumna, jestem ponad miesiąc na diecie i nie ma osoby w rodzinie która by nie chwaliła tego jak schudłam..... to miłe....ale ja wcale nie robię tego z tego powodu.
Tak więc, pamiętaj że to co robisz to Twoja sprawa...w sensie Twoja dieta
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki