-
Tagotta, jak miło Dzięki za wsparcie, od razu lepiej, jak się słyszy coś miłego
Początek, jak to początek, idzie powoli i niezbyt płynnie. Tym razem nie porywam się z motyką na księżyc i założyłam limit 1500 kcal. Jeśli zakładam niższy, na przykład niewyobrażalne teraz 1000 kcal, to za bardzo się frustruję, macham na wszystko ręką i kończę grubo powyżej. Dzisiaj zjadłam 1348 kcal i aż mi się nie chce wierzyć, że tak mało. Ale liczyłam wszystko skrupulatnie, więc chyba pozostaje mi tylko być z siebie dumną. O i nie jadłam dziś chleba... Jestem w szoku Postaram się nic już nie jeść tylko odkurzyć stos herbat
-
Bianco, super że wróciłaś na forum!
Pojawiaj się jak najczęściej a na pewno uda ci się wrócić do lepszej figury
Pozdrawiam
-
Bianca, ja jak na Wielkanoc pojechalam do Polski i pod koniec sie troche "rozjadlam" u mamy, to bylo mi naprawde cholernie ciezko wskoczyc w diete, a w tysiaka to juz zapomnij. Dopiero gdzies po 3 miesiacach udalo mi sie tak na porzadnie .....choc "tysiac" wydawal mi sie nie do osiagniecia juz nigdy....ale to kwestia czasu i zwezenia zoladka Teraz, jak mi sie wreszcie udalo wejsc na dobre tory i przyzwyczaic do diety, czeka mnie znowu wyjazd do rodzicow
-
Kurcze widzę, że to sporo osób pojawia się i znika..
Ja aktualnie wróciłam.. i ponownie walczę od nowa.
-
Rany boskie, naprawdę nie było mnie tu miesiąc??? Jestem strasznie niezorganizowana. Próbuję czytać lektury do pracy rocznej i trochę pracuję przy tłumaczeniach, ale kurde, dużo lepiej by mi szło, gdybym się zorganizowała.
EMKR, no właśnie, gdybym tylko częściej się pojawiała Ale na razie zapominam o forum. Jeszcze wciąż nie udaje mi się żyć dietą. Tzn. nie myślę o dieci na okrągło, a wiem, że to u mnie jedyny sposób, żeby schudnąć.
Tagotta, no wiem coś na ten temat. Schudłam półtora kilo, a potem były chrzciny u mnie w rodzinie; ciacha, ciasteczka itp i wróciłam do starej wagi. Grrrr
Halwaya, ja się pogodziłam z tym, że całe życie będę uciekać i wracać, mogę jedynie się starać, żeby nie uciekać za daleko, np. 2 kilo i wracać do diety. Kurde o ile łatwiej by mi było, gdybym ocknęła się po dwóch kilogramach
No ale nic to. Jestem na diecie, ale tak, jak już mówiłam, nie całą sobą. Z dietą jest ciężko. Wciąż jem za dużo węglowodanów To taka zmora! Bułeczki, kluseczki i inne pierdółki. A mieszkam z rodziną, nie gotuję sobie sama, więc jest od razu ciężej. Same zresztą wiecie. ALE! Wróciłam do ćwiczeń i jestem przeszczęśliwa. Na razie nie aerobik, ale siłownia. Chodzę na około 40 minut póki co i biegam interwałami albo marszobiegam, potem roweruję, a właściwie zmuszam się do rowerowania. Jakoś tego nie lubię. A w domu macham hantlami i robię brzuszki. Tylko kurde nic nie chudnę. Minęło co prawda tylko kilka dni odkąd ćwiczę, bo ciężko było mi się zebrać po takiej przerwie, więc chyba muszę uzbroić się w cierpliwość
Raaany, w poniedziałek znowu na uczelnię. A wakacje są takie wspaniałe! No nic, idę czytać. Postaram się wpadać częściej, może od października coś się poprawi
-
Bianco, wielkie brawa za cwiczenia To juz duzy plus, a chudnać na pewno zaczniesz jak tylko przypilnujesz dietki
Pozdrawiam
-
Heloł!
Z ćwiczeniami jakoś tak się skończyło.
Ale za to dieta wróciła. I to na poważnie, 1000 kcal, jem najpóźniej o 18. Na początek chyba wystarczy, nie chce mi się ćwiczyć, szczerze mówiąc.
Postanowiłam zaktualizować suwak. Patrzcie i uczcie się na moich błędach. Znowu jestem tłusta. Chociaż zgubiłam już 2 kilo To mnie cieszy. Musiałam prawie wrócić do punktu wyjścia, żeby otrzeźwieć
Nastrój mam wspaniały, mnóstwo energii (chyba, że chodzi o naukę, wtedy mniej ).
Baaardzo bym chciała do Gwiazdki zgubić duuużo kilogramów (po cichutku marzę o 10, żeby wrócić do siedemdziesiątki). Chryste Panie, jak to możliwe, że znowu wrzuciłam sobie na grzbiet 10 kilo?? Przecież to wór cementu. Moje biedne kości Ale wrócimy, wrócimy. Może to mi coś wbije do mózgownicy
Z ciuchami najgorzej. Musiałam kupić większe spodnie, bo w starych wyglądałam komicznie. Fajnie byłoby zasiąść do Wigilii w czymś szałowym
Jestem na "prawdziwej", nieurojonej diecie od czterech dni, a już jest wspaniale. I oczywiście teraz zachodzę w głowę, czemu nie zaczęłam wcześniej. No ale to jednak jest uzależnienie. Do prawidłowo, bez potknięć prowadzonej diety potrzeba mi:
-jasnego planu posiłków na cały dzień
-ani kęsa rzeczy niedozwolonych. jeden kęs czekolady zabija całą moją silną wolę
-w miarę stałych pór posiłków
-nie myślenia obsesyjnego o jedzeniu (przychodzi to mniej więcej trzeciego dnia diety)
-zakazu jedzenia po 18. jedzenie później, tak jak kęsy i kęsiki, zabija motywację do dalszego dietowania.
Mając to na uwadze, postaram się chudnąć dalej
-
-
Ano witam witam
Mamy kolejny piękny dzień. Co prawda wczoraj było więcej słońca, ale nie jest źle
Wstałam o niebywałej wręcz porze: 7:10 i już nie mogłam zasnąć. Niby powinnam czytać lektury, ale jakoś nie mogę się za nie zabrać
Nastrój mam super, kawa była pyszna, czego chcieć więcej
-
Bianca, nie masz pojecia jak sie ciesze ze znowu jestes! Myslalam o Tobie niedawno, zastanawialam sie co sie z Toba dzieje, fajnie ze znowu sie bedziemy razem odchudzac Szkoda ze zaliczylysmy jojo no ale nie czas plakac nad przeszloscia tylko brac sie do roboty.
Do Swiat jeszcze mnostwo czasu, na pewno troszke zgubisz, nie nastawiaj sie na ta dyche ale ciesz sie kazdym spadkiem.
Zalozenia masz bardzo dobre, zawarlas tam wszystko co i mnie jest potrzebne aby dieta byla udana. Niby proste punkty a takie trudne w realizacji
No ale trzymam za Ciebie kciuki, jak zawsze!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki