Wpadam egoistycznie do siebie i zaraz wyłączam komputer. Wygląda na to, że nie wyrobię się do sesji z niczym dosłownie. Wszystko rozgrzebane... Chyba że nagle coś mnie natchnie.
Ale nie o tym chciałam.
Dzisiaj mamy gości. Znajomi taty ze studiów. Są spod Krakowa, a jutro wylatują do Tajlandii z Okęcia, więc nocują u nas. Oczywiście, trzeba sobie pomagać, ale my im tak pomagamy kilka razy na rok. Do tego wyżerają nam wszystko, co mamy akurat na składzie. Istna szarńcza! To kolejny przykład ludzi z mega tupetem. Mi byloby wstyd tak się wpraszać do kogoś co parę miesięcy. Już pal sześć, że to tylko na jedną noc, więc problem miniaturowy. Ale gdyby mi gospodarz nie zaproponował, to nie wpraszałabym się tak bezczelnie...
No zdenerwowałam się. Pewnie będą siedzieć do nocy i się drzeć
Korni weszłam, weszłam, nawet długo się nie prosiłam
Hindi, no właśnie kopa potrzebowałam. I motywacja dietowa zwyżkuje
Butterku obiecuję, że tak nie powiesz.
A jeszcze co do koleżanki, to to z tymi książkami przeważyło szalę. Na szczęście nie zależy mi na tej znajomości. Co prawda nie mam wielu znajomych na wydziale (winię za to tryb studiów: grupy ciągle się mieszają; i swoją nieśmiałość. Jak już mówiłam, nie umiem się narzucać i do tego mam wrażenie, że narzucam się na każdym kroku ) No ale wolę nie zadawać się z nikim, niż z nią.
Żeby jeszcze było tego mało, to ona zawsze, ale to zawsze mi przerywa. Ma dość specyficzny głos. Więc jak tylko ja jej coś odpowiadam, to ona znowu zaczyna gadać, bo coś jej się przypomniało. Ani przepraszam, ani nic. Widać to dla niej normalne. Ja milknę, bo nie będę się z nią przekrzykiwać, skoro ona tak się lubuje w sluchaniu własnego głosu. Jeszcze się nie zebrałam na to, żeby jej powiedzieć, jak fatalnie to odbieram.
A widać, że nie tylko ja to zauważam. Dzisiaj gadaliśmy przed zajęciami we trójkę: ja, ta dziewczyna i nasz kolega. Gada ona, a kolega jej odpowiada. Na co ona zaczyna trajkotać. Więc ja i kolega odwróciliśmy się (jak na komendę) twarzą do siebie i on kontynuował już tylko mówiąc do mnie A koleżanka? Ja bym zamilkła zawstydzona. A ona gada dalej, patrząc na mnie z tak samo zadowoloną miną jak przed chwilą. Niesamowita jest po prostu
Cauchy, no ale mi właśnie nie wolno skubać, a nie wolno, to znaczy nie wolno. Tylko że na tysiaku już skubnąć wolno i wtedy czasem źle się to kończy Ale never more