Agituś, każdy dopasowuje dietę, do własnych potrzeb i możliwości. Pierwsze 3 DC to była bułka z masłem (sorry za niedietetyczne określenie), 3 cykl drogą przez mękę, a ostatni już na granicy wytrzymałości. Na swojej diecie też chudniesz i to jest najważniejsze. Efekty będą trwałe i przede wszystkim jesz zdrowo. Ja dokończę odchudzanie dokładnie takim systemem, o którym piszesz. Zresztą bardzo mi się podobało, gdy szłam nim przed ostatnim DC. Powiem Ci w tajemnicy, że najtrudniej było mi się pozbyć tych okołosetkowych kilogramów, dlatego zdecydowałam się na ostatnie DC. Po raz ostatni.
Bianco, to dla mnie zaszczyt, choć czując odpowiedzialność bycia wzorem to już w ogóle nawet zachcianek nie wypada będzie mi mieć, nie mówiąc o ich realizowaniu . Niech już ta ósemka spadnie. Dziś rano nie wytrzymałam i wbrew obietnicom o poniedziałkowym ważeniu weszłam na wagę, pokazała mi 94,7. Miło zobaczyć wynik poniżej połowy do celu. Zmiana suwaczka jednak dopiero w poniedziałek. Wizualizacja szóstki...hmmm pomyślę, choć to dla mnie niedościgniona cyferka. Haczyk to raczej 9, chyba, że chudy haczyk...
Chybatku, dziękuję, za komplementy. Dla takich chwil warto się męczyć... No właśnie, jak to jest, że ludzie nie wierzą mi, że tyle ważę. Ostatnio przyjacielowi zwierzyłam się z moich obecnych 95 kilo, to look'nął na mnie okiem i powiedział, że jego męskie oko widzi jakieś 10-15 kilo mniej. Szalony chyba, a że nie zakochany to już nie wiem co...- przecież to miłość jest ślepa .
Zakładki