Przede wszystkim - Sto Lat dla Madzi. I niech jej torcik smakuje, ale niech Mamy nie czestuje, bo Mama chce przecież jutro dać wadze szansę.
Gratuluję pójścia na basen. I zazdroszczę, bo mój pępek jeszcze się pewnie kilka miesięcy będzie goił (kilka dni temu pytałam tam, gdzie przekłuwałam i przeciętnie jest to 6-8 miesięcy, a u mnie minęło dopiero 5), więc jak na razie z basenu nici.
A jeśli chodzi o Chorzów, to powinnam chyba zacząć od tego, że moja mama się tam urodziła i spędziła całe dzieciństwo, dopiero na studia wyjechała do Wrocławia. Moja Babcia (która niestety zmarła, gdy miałam 8 lat), a potem jeszcze przez chyba z 15 lat mój wujek z rodziną (obecnie mieszkający w Świętochłowicach) mieszkali na ulicy Truchana. Nie wiem nawet, czy ta ulica się dalej tak nazywa (nie mam pojęcia, kto to był Truchan i czy czymś nie podpadł). Jako dziecko bardzo często jeździłam do Chorzowa. Do dziś pamiętam zboczeńców pod kolejką/wyciągiem krzesełkowym pomiędzy ZOO a planetarium, natomiast rodzina do dziś śmieje się z mojej wizyty w ZOO gdy miałam 5-6 lat, kiedy to zaintrygowało mnie zwierzę o nazwie... hydrant.
Uściski i miłego dnia
Zakładki