-
moze powinnas wystartowac w jakis zawodach kolarskich?:> 25km w jedna strone...no oczy mi z orbit wychodza
-
Ja właśnie serek wiejski zjadłam (oblizuje się)
W ogóle wiecie, że te serki wiejskie w Biedronce sa z Piątnicy? U mnie w sklepie 2,3zł a tam 1,6zł, tylko opakowanie inne
-
"Bierdonki" rulez
-
Lidl jednak lepsiejszy
-
Dolinko ! - u nas krajobraz polodowcowy, więc co chwilę są takie łagodne długie górki, niby nie strome, ale przez swoją długość dosyć uciążliwe w podjazdach. Jeżdżę po asfalcie, bo mogę sobie narzucić równe tempo, a na polnych drogach to raz piach, raz żużel albo jeszcze inne nawierzchnie
Też miałam do byłej pracy 10 km. Jakiś czas jeździłam rowerkiem, 30-40 min w zależności od wiatru, ale czułam się strasznie niekomfortowo, bo przyjeżdżałam czerwona, spocona itp. Miałam wprawdzie nawet możliwość wzięcia prysznica, ale...............nie wszyscy dobrze na to patrzyli, a z kolei ja nie umiałam zaraz po dojechaniu do banku przebrać się w spódniczkę i białą bluzkę bez wcześniejszego doprowadzenia się do porządku. Dlatego porzuciłam ten pomysł dość szybko.
Muszę szybciutko poprawić posta, bo zanim napisałam odpowiedź do Dolinki, to już Adria z Czukerkiem naprodukowały
Zawody kolarskie ? Dobry pomysł !!! Dzisiaj po drodze wyprzedzałam wszystkie rowery Jechał nawet taki młody facet przede mną, a było pod wiatr Chyba mu się zdawało, że szybko jedzie , a ja swoim równym tempie doszłam go raz dwa, a potem jak się obejrzałam dyskretnie to był ze 300m za mną i telepał się z boku na bok, bo lekko pod górkę miał, a ja tą górkę łyknęłam na ciężkim biegu, za jakiś czas już go nie widziałam
-
-
no dla mnie to jakis kosmos zupelny
-
Jesi, napisalas takiego pieknego posta, ze nie moge go zstawic bez odpowiedzi. dziekuje Ci za piekne slowa. prawdopodobnie masz racje, kiedys bedzie mniej bolalo, bedzie latwiej. ale teraz mimo, ze nie boli mniej, to takie wsparcie, jakie dostaje od przyjaciol, wiele daje. dziekuje.
a co do rowerkow. Kiedys jak kretyni za czasow panienskich jeszcze wybralismy sie tak sobie na rowerki i z W-wy do Konstancina dojechalismy i spowrotem. bez wody, jedzenia i iinych taki, jak kasa na przyklad zeby cos kupic. Andrzej potem w jednej rece parowke trzymal, w drugiej ciasto a w tym czasie obiad sie odgrzewal, a ja do domu to juz w ogole sila woli sie doczolgalam. a mial byc taki krotki wyjazd....
-
Beverly - ja bez wody się z domu nie ruszam. Nie mam bidonu (ale ma w planach kupić), ale zawsze mam na bagażniku pół litrową butelkę wody, a jak jadę naprawdę daleko, to zabieram też jogurt pitny, taki w butelce i w połowie trasy go wypijam. Wypraktykowałam, że docieram na miejsce mniej wyczerpana. Wodę popijam nawet jak nie chce mi się pić. To dużo daje.
-
te łagodne górki są diabelnie zdradliwe, tj, jadąc samochodem , nawet ich istnienia nie podejrzewałam, za to z.... było fajnie i...........zmarzły mi rączki...
masz rację , nie da sie jezdzić do tych prac... i spełniAĆ wymagania OPINII PUBLICZNEJ
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki