Belluś cieszę się że wróciły do ciebie dwie cyferki
Belluś cieszę się że wróciły do ciebie dwie cyferki
Belluś nie znikaj
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu wróciłaś do dwócyfrówek.
Mam nadzieję, że nie zboczyłaś z drogi w czasie długiego weekendu?
Napisz koniecznie jak Ci idzie i jak się czujesz w tym odchudzaniu.
Mocno trzymam za ciebie kciuki.
Przesyłam buzaki dla Silki i Sebastianka
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Witaj Belluś
Mam nadzieje,że dietkowanie idzie Ci dobrze...Ja wiem jak ciężko sie chudnie po jo-jo, ale wytrwaj bo warto i potrafisz...Ja ostatnio też za bardzo sobie pozwoliłam ,ale dziś już sie otrzasnełam i walcze...Trzymam kciuki i odezwij sie...
Tu zaczełam walkę z kiloskami TU JESTEM NA NOWYM FORUM
NOWY WATEKhttp://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/p...woj-swiat.html
Hej Izuś
Strasznie jestem ciekawa czy ładnie dietkujesz w ten długi weekend..
ja przez 2 dni dałam strasznego ciała.. obżerałam sie bez opamiętania.. od wczoraj jest juz lepiej, dziś zaliczyłam też ćwiczonka Wojtek mój wyjechał na miesiąc do pracy.. a ja chce ten czas max. wykorzystac dla siebie, ćwiczyć, dietkować.. znów zobaczyć W KOńCU 7! Jeśli teraz mi się nie uda, to chyba juz nigdy..
Dużo dało mi to ,co napisała Rewolucja, Agema tu u Ciebie, ale też Katharinka u mnie.. myślę ze w tych wpisac wiele Grubasków odnajdzie siebie.. smutne ale prawdziwe...
Izuś zyczę Ci dużo sił, nigdy więcej trzycyfrówki.. obie zaliczyłyśmy wielkie jojo... po jojo strasznie trudno się odchudzać.. ale damy radę!! Trzymaj się dzielnie, tak jak kiedyś.. a kilogramy same zaczną ubywać a radości w sercu przybywać!!
czekam na Ciebie.. buziaczki [/url]
Wczoraj było 880kcal, ssało mnie jak cholercia, ale wytrwałam. Czuję się bardzo dobrze, od niepamiętnych czasów bardzo dobrze, zwłaszcza jak wstałam raniutko, bez wyrzutów sumienia. Jednak nie wierzę już sobie za grosz. I choć wczoraj oparłam się ciastu przy gościach, to jednak krojąc makowca odruchowo wzięłam kęs do buzi - i ... wyplułam go szybciorem, choć to jedno z moich ulubionych ciast. Nie z limitu kalorii, ale właśnie z tego odrzuconego kęsa najbardziej się cieszę. Rodzinka pałaszowała schabiki w panierce na obiadek, a ja dzielnie gotowany schabik. Wczoraj nie popełniłam żadnego "grzechu". Może to jakoś pomoże. Dołek nadal mam i to taki gigantyczny. Trzeba mi czasu, aby się z niego otrząsnąć. Dziękuję za wsparcie i sciagajcie mnie proszę na forum, błagam.
włąsnie pisałam notkę ...ale jak widzę juzsiezdeaktualizowała.
Wciskam więc Backspace i piszę od nowa
chciałam Ci powiedzieć że jestem barzo bardzo bardzo szczęśliwa ucieszył mniefakt że dałaś wczoraj rade !! że wyplułaś ten akichany makowiec
i chciałabym Cię achhh uwsciaskać i pogratulować osobiście
Widzisz ? jak chcesz to mozesz !! potrafisz..naprawde dajesz rade!!
no to dzisteż nie przynieś nam wstydu i skoro wytrzymałaś juz1 dzień, to wytrzymasz i drugi !! musisz-bo przecież chcesz!!
pozdrawiam gorąco
...
i tak to juz jest...
nudzimy sie- jemy
stresujemy sie- jemy
idziemy w gosci- jemy
...
czy da sie z Tym cos zrobic?
alez oczywiscie...to przeciez siedzi TYLKO w naszej psychice
Jak wyrzucimy malego gloda...wrzystko wroci do normy
Ciesze sie bardzo ze masz 2 cyferki...lecisz...lecisz...
Czesc. Od dzis ja postanowiłam sie odchudzac po raz.... cieżko zliczyć. Wiecie podziwiam wytrwałych ludzi i mam dosc juz mojej tuszy. To mnie dołuje i zabiera wiare w siebie...
Witam laseczki. Nie wiem, jak zakończę dzisiejszy dzień, ale na razie na liczniku 960kcal. Czuję, że się nie skuszę, ale ... jutro rano będę miała pewność. Dziś nie zjadłam z dzieciaszkami cukierków, choć tak bardzo mnie kochane serducha częstowały. Nie było nic niedietkowego. Patrzę na kalendarz i widzę już jeden dzień zaznaczony wesołą buźką, chciałabym dołożyć drugi. Emocjonalnie jestem pęknięty balon, nie mam swojego powera ani nawet zwykłej wesołości. Wybaczcie, że jestem takim smutasem, nadejdzie dzień, kiedy wszystko zacznie mi się znów układać. Pozdrawiam Was serdecznie dziękując za odwiedzinki.
Mirbeta, proszę korzystaj z zapału, jaki dziś w sobie wyzwoliłaś, postaraj się go utrzymać jak najdłużej, zaglądaj do nas na forum i ciesz się, że podjęłaś tą decyzję. Jeśli dziś wytrzymasz, jutro już będziesz lżejszą osóbką. Z każdym dniem będzie łatwiej i ... zdrowiej. Nie licz razów, kiedy zaczynałaś, ale napełnij się przekonaniem, że teraz będziesz już po raz ostatni, wyznacz sobie jakiś cel i ... do dzieła, wszystko w Twoich rękach. Napisz proszę coś o sobie. Trzymam za Ciebie kciukulce!!!
Smutnaksiężniczko, też bardzo się cieszę, że te dwie cyfry wskazuje waga. Jednak nadal nie jestem przekonana, że dam radę, nie mam siły i nie czuję tego dreszczyku, jaki mi wcześniej towarzyszył przy dietkowaniu. Może dlatego, że przede mną takie nadrabianie zaległości, to tak jakbym cofnęła się w czasie. Szkoda, że sama sobie to zrobiłam. Dziekuję za wpis, bo nie ukrywam, że teraz potrzebuję Was, jak nigdy dotąd.
Katharinka, właśnie o to chodzi, że ja ostatnio nawet sama nie wiem, czy mi chce, ale skoro jestem i tak w dołku, to co mi szkodzi, prawda? Poczytałam Twoje wpiski na forum (te tasiemcowe) i przyznam, że bardzo mi one leżą na serduchu. Tak bardzo bym chciała, aby Ci się udało!
A teraz laseczki, idę zabić głodka w wannie, może peeling go ze mnie wyrzuci. Pozdrawiam serdecznie.
Zakładki