-
Belluś, ja jeszcze w pracy. Ale jak wrócę do domu, będę Cie pilnować, ok?
-
-
Kochane dziewczyny!
Sama już nie wiem, czy wolę dużo pracować i nie myśleć o jedzonku, czy też mniej pracować a walczyć z głodkiem. Dzisiaj dopadł mnie mój ulubieniec - głód maksymalny. Nosiło mnie właściwie już od samego rana i dopiero o 17.00 odetchnęłam z ulgą, że to już koniec mojej męczarni, bo skoro do tej piątej wytrzymałam to już z pewnością nie dam się na nic skusić.
Przez ten głodek dzionek minął mi ćwiczebnie:
- basen (60min.),
- trening z Cindy (45min.),
- pilatesik (52min.),
- 600 brzuszków.
Dziś właśnie uparłam się na te brzuszki i co już lodówkę otworzyłam, by coś wszamać, to natychmiast za samą taką myśl, na dywanik i 100 brzuszków. Czy jutro będę w stanie sama na krześle usiaść, nie wiem, ale głodka jutro już nie będzie z pewnością, wygnałam go precz.
Dietkowo bardzo dobrze, zdrowo i smacznie, mnóstwo warzywek i nawet dwie kluski ślaskie dziś do brzuszka wpadły, teraz na głodzie nawet takie suchutkie bez okrasy smakują. 1200kcal na zamknięcie dnia. Jutro znów wspaniałe warzywne menu, ale najpierw muszę podskoczyć i zakupić mnóstwo mrożonek (szczaw, mieszanki warzywne, szpinak) a także rybę, bo przecież trzeba ją szamać.
Troszkę mnie bierze znów na rozmyślanka wszelakie i tak jakbym już nieco do pewnych decyzji dorosła. Teraz zbieram troszkę sił na ostateczną decyzję na tak a potem zabieram się ostro do pracy. Jak już podejmę 100% decyzje, dam Wam znać, co postanowiłam, ale jeszcze muszę troszkę pomyśleć. I nie jest to związane z dietkowaniem, choć może w pewien sposób tak, bo odtłuszczony mózg lepiej myśli, czyż nie? Traktuję ten wąteczek troszkę jak pewien taki zeszyt pomagający mi uporządkować i ukierunkować moje myśli, dlatego czasem wkradają mi się takie przydługasy, sorki.
Rewolucjo, basen to bardzo dużo, bardzo dużo, a poza tym masz teraz zupełnie inne i ważne sprawy na głowie, więc jest to jak najbardziej zrozumiałe. Nie musisz mieć wyrzutów sumienia, że do mnie nie wpadasz, bo wiem, że wejdziesz zawsze, kiedy tylko będziesz miała ochotę się ze mną czymś podzielić.
Agulko, wchodź do mnie na gg, kiedy tylko będziesz miała ochotę, przecież od tego ono jest i dlatego podaję swój numer. Walczę dzielnie ze sobą, choć przyznam, że ostatnio muszę więcej wysiłki w to wkładać, ciężkawo momentami jest, ale jak się nie łamię to łatwiej mi kolejne przeszkody pokonywać.
Colacaro, bardzo się cieszę, naprawdę, że jesteś i dałaś się przekonać Lunce. Ja liczę, że jak będę miała taki długi staż odchudzanka jak Ty, to też znajdzie się dobra duszyczka, która moje zniechęcenie i pewną monotonię dietkowania rozproszy i znów pomoże mi się zmobilizować do dalszej walki. Jestem pełna uznania dla Ciebie, że nadal masz mocno podniesioną głowę i trzymasz się swoich wcześniejszych postanowień. I z pewnością każda dziewczyna na tym forum jest bardzo z Ciebie dumna. :P
Julcyk, dziś stanęłam przed lustrem i obejrzałam sobie ten mój brzuch bardzo dokładnie, skóra zwisa, nie ma co się oszukiwać, ale przecież ja to zwalczę, pokonam, i w tym celu właśnie staram się dodatkowo jeszcze robić te brzuszki. Z piętnaście lat temu kuzyn wsadzał mnie na swojego konia, bez siodła, i klepał go po zadzie, koń szedł do przodu, a ja miałam się utrzymać, komicznie to wyglądało, ale do dziś pamiętam, jak mnie skóra szczypała, bo w krótkich spodenkach byłam.
Anamaria, czyżbyś też język włoski kochała jak ja? Ja wręcz przepadam za tym językiem, uczyłam się go przez całe liceum, studia, a potem jeszcze przez 12 lat na kursach różnistych. Mam niemal wszystkie podręczniki do nauki włoskiego, jakie wydali w Polsce, a z wycieczek po Włoszech, poprzywoziłam sobie mnóstwo książek, magazynów, gazet do czytania. Kiedyś miałam czas i śledziłam nowe wydania przewodników po tym prześlicznym kraju, ale teraz troszkę już to zaniedbałam. Kocham zwłaszcza Sycylię i jak tylko za półtora roku będę miała urlop, swoje pierwsze wolne tygodnie spędzę właśnie na podróżowaniu po Sycylii.
Lunko, jaki mój wątek był ubogi, dopóki na nim nie zagościłaś. Piesek rozradował moją duszę i niemal zerwałam się, aby z nim się pobawić, pociekać. Ja już też pierwsze strony Twojego wąteczku poczytałam, ale jeszcze mnóstwo ciekawej lekturki przede mną. Jednak do końca tygodnia powinnam być już bardzo na bieżąco, jak Ci szło to Twoje dietkowanie i nie tylko.
Ajaczko, wspaniała dziewczyna jesteś i chętnie podczas rozmowy z Tobą ładuję swoje akumulatorki duchowe, mam nadzieję, że ja też Ci się na coś przydaję, bo nieładnie by było tak tylko brać. Podziwiam Cię bardzo, a te cyfry, które mi dziś podesłałaś, tylko potwierdzają moje zapatrzenie na Ciebie.
Triskell, jesteś niestrudzoną i bardzo radosną osóbką, wypełniasz to forum wspaniałym przesłaniem na zdrowe dietkowanie i jeszcze znajdujesz czas, aby niemal do każdej z nas zajrzeć. Jeśli chodzi o taniec, to moja starsza latorośl już cały zeszły rok chodziła na taniec (miał wtedy 2,5 roku), efekty są bardzo widoczne, ale jeszcze nie można mówić o takich spektakularnych występach. Córuś wręcz się rwie do muzyki, śpiewu, tańca, ta mała gówniara własne kroki sobie wymyśla i co ciekawe nawet po kilku dniach potrafi nam powtórzyć wymyślony przez nią mini układ, jest bardzo giętka i nawet jak na koniu jeździ, to się wszyscy dziwią, że tak wspaniale, naturalnie balansuje na nim. Nie chcę z moich dzieciaszków robić geniuszy, ale chcę im pokazać możliwe kierunki rozwoju, pokazać, że muzyka to coś wspaniałego, i to nie tylko taniec, ale poczucie rytmu, możliwość własnej ekspresji, metoda odpoczynku. Mnie tego nie nauczono i niestety jestem bardzo uboga jeśli chodzi o sprawy artystyczne - ani rysować, ani malować, ani śpiewać, ani składać dźwięków, ani tańczyć nie umiem, pełne kalectwo w tym zakresie. Zajęcia tańca prowadzi była mistrzyni Polski i skoro była wstanie zapanować nad kipiącą energią mojego syna, to oprócz niewątpliwych umiejętności tanecznych, ma także zdolności pedagogiczne. Uczy dzieciaszki tańca z różnych półek (choć z naciskiem na klasykę), ale to są kroki dostosowane do maluszków. Fantastycznie wygląda odtańczony przez nich przykładowo walc czy rumba. Na angielski zapisałam córuś, aby się osłuchiwała, bo właśnie ta jej wrażliwość na dźwięki może jej w tym bardzo pomóc, nie zależy mi, aby mówiła na tym etapie w tym języku, ale aby poznała nowe dźwięki, intonacje. Chociaż ja sporo do nich mówię w różnych jęzkach, jednak jestem mamą i mnie traktują nieco inaczej. A tu będzie w grupie rówieśników (choć ona najmłodsza w przedszkolu jest) i z pewnością będzie się przy tym dobrze bawić, bo lektorka jest wręcz niesamowita. O brzuszkach pamiętam, postaram się może jutro coś Ci podesłać. :P
Agnimi, po takim zdjęciu konia, ten dzień mógł być tylko milutki. Fakt, że głodek się naprzykszał, ale przecież mimo wszystko zaliczam go dobrych dni. Widziałam Cię w galerii Foczki i tak się zastanawiam, z czego Ty się właściwie odchudzasz? Fajna, zgrabna dziewczyna jesteś i taka uśmiechnięta.
Emkaerko, tak moje lewe prawe, to właśnie skrętoskłony, postaram się jeszcze jutro ładnie je poopisywać. Zacznę od tych, co mnie najgorzej wychodzą. Ewuś, może Ty za dużo tych owocy zajadasz, ja wiem, że one są przepyszne, ale zawsze możesz troszkę, powiedzmy te 150-200 kalorii (z tych 1500) tych owocków obciąć. Ale bardziej pradopodbny wydaje mi się wariant, o którym rozmawiałyśmy na gg, przez pobyt w górach mnóstwo masy mięsniowej dostałaś i ona teraz się dopomina porządnego jedzonka, chce się utrzymać w tym samym stanie masy i jędrności, i może mocniejsza dawka ćwiczeń by wpłynąła korzystniej na Twoją wagę niż zmniejszanie limitu do 1200. Wydaje mi się, że za dwa tygodnie będziesz już miała ustabilizowane łaknienie i wrócisz do optymalnej dla siebie dietki, wsłu**** się w potrzeby Twojego organizmu, bo z pewnością Ci dużo sygnalizuje.
Anikasku, stopniowo sobie ten ruch wrzucaj, nie wszystko od razu, bo szybko się możesz zniechęcić. Traktuj te ćwiczonka jako pewien rodzaj zabawy, ja sobie powtarzam, że nie muszę ich robić, ale przecież jak je zrobię, to będę się wspaniale czuła, fizycznie i duchowo. Czasami muszę sobie kopa w dupę dać, aby przećwiczyć, ale tak naprawdę, to tylko przez pierwsze kilka minutek, po rozgrzewce już mi się bardziej chce, a potem to już mnie to wciąga, a pod koniec to już radość mnie rozpiera, że się udało pokonać lenia w takim ładnym stylu. I jeszcze jedno, płyty i kasety mam zawsze w jednym miejscu, tak aby były pod ręką, a kasety są przewinięte i jak tylko wrzucam do magnetowidu, to od razu mogę ćwiczyć i te pierwsze pięć minutek mija natychmiast.
Izary, Twój koń wręcz mnie powalił ze śmiechu, powinnam sobie jeszcze co najmniej 10 minutek dołożyć do spalonych kalorii za ruszanie mięśni brzucha podczas śmiechu. Pisałam u Ciebie na wąteczku, że konik oddaje mój stan ducha właśnie na dziś, kochana jesteś, że go wyszperałaś i mi podesłałaś, muszę tylko mężusiowi kazać z niego tapetkę zrobić. Jesteście dla mnie z Ajaczką wzorem, jak wspaniale można dzieci wychowywać, bardzo chłonę Wasze słowa i postaram się też być w tym taka dobra. :P
Patti, spacery to wspaniałe odchudzacze. Sama jak jadę na basen, to specjalnie parkuję około 400 metrów przed nim, aby bardzo szybkim krokiem się troszkę rozgrzać i mięśnie z rańca rozruszać. Jakoś ten czwartek przeżyłam, a weekendu już tak się mocno nie boję jak kiedyś. Patti, bardzo ładnie Ci idzie to odchudzanie, przecież jesteś na podium, a to o czymś świadczy, pewnie, że chciałoby się być idealnym, ale nikt takim nie jest, i czasami potrzebujemy dnia lub nawet kilku dni, aby odetchnąć i nabrać nowych sił. Przecież ja sama miałam ostatnio dzień leniwca i nic mi się przez kilka dni nie chciało. A co do ćwiczeń, to już Ci kiedyś pisałam, że ja jak nie mam ochoty w czasie @ ćwiczyć, to nie ćwiczę i nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia, natomiast na dwa tygodnie przed mentruacją staram się więcej poćwiczyć właśnie na konto tych dni, i tak się troszkę oszukuję i sporo ćwiczonek wychodzi.
Gusia, nie byłam u Ciebie już bardzo dawno, ale obiecuję poprawę i jak najszybciej podskoczę do Ciebie.
Dziewczyny kochane, wybaczcie, że się tak porozpisywałam, ale i tak się mocno ograniczałam, bo ja coś dziś ogromniastego gadulca mam, a wtedy nawet mąż już ze mną nie wytrzymuje. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i zaraz zajrzę tam, gdzie mnie jeszcze dziś nie było. :P :P :P
-
:P :P :P A nowy pomysł na dietkowanie jeszcze nie został do końca sprawdzony, dlatego proszę o trochę cierpliwości. Jak wszystko wywącham, to zaraz napiszę. :P :P :P
-
Witam spółodchudzaczke
Podziwiam kochaniutka twój zapał do ruchu basen no i 600 brzuszków
Tylko pozazdrościć Buźka
-
Ja mam tylko jedno do powiedzenia: WIELKI PODRZIW DLA 600 BRZUSZKOW!!!! Moje 50 się chowa i obiecuje, że jutro będzie więcej.
A co do rozpisywania to uwielbiam Cię czytać, więc nie krępuj się tylko PISZ!!!
Buziaki!!!
-
cześc!
uwielbiam do Ciebie wpadać i czytac Twoje wpisy. napelniaja mnie jakas niesamowita energia:D
niezły zestaw ćwiczeń sobie fundnęłaś:D i te brzuszki... wow!
ja uwielbiam tańczyć... chodziłam kiedyś na kurs towarzyskiego. to strasznie fajnie, ze zapisalas dzieciaki. super! plus dla mamy:D
konie podobnie jak taniec maja w sobie cos magicznego:D więc bardzo polecam.[przepraszam, ale ja o koniach moge nawijac...]
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
ciao Bella zaczne od poczatku,mieszkam w Niemczech,moj ex-maz to ...Sycylijczyk ,kocham tak jak Ty Sycylie,j.wloski i wszystko co ma zwiazek z Wlochami tak samo jak Ty rozmawiam z corka-14-latka w trzech jezykach,bo po rusku mimo maturki ani mru mru.....nienawidze angielskiego i mimo wielu mozliwosci za nic go sie nie naucze Podziwiam Cie za ten super zapal i za ten Twoj humor SEI FORTE Pozdrowienia dla wszystkich ...a dietka u mnie super :P
-
Witaj Bello
Ależ się przy Tobie rozmarzyłam Włochy to właśnie moje marzenie!!!!!!Tak bardzo chciałabym tam pojechać Ich kultura,architektura i sztuka są tak fascynujące A dla Ciebie poniżej Sycylia
Podziwiam Cię za te dzisiejsze ćwiczonka!!!!!!!Za przykładem Triskell proszę o instrukcje "brzuszkowania" :P Mój brzuszek wczoraj.....sporo urósł!!!Owoce zdecydowanie mu nie służą.Czuję się i wyglądam jak balon
Pozdrawiam cieplutko
-
Belluś, ilekroć wchodzę na Twój wątek, to jestem pełna podziwu. Tym razem wielkie gratulacje dla Ciebie za ilość brzuszków, a dla Twojej córeczki za samodzielne wymyślenie układu tanecznego.
A tak jeszcze a propos tańca, to nie mów, że tańczyć nie potrafisz. Taniec, jeśli nie jest wykonywany sportowo tylko dla przyjemności, to zabawa, forma ekspresji, przeżywania razem radości (zwłaszcza w przypadku tańców w kręgu) - to nie jest coś, co można "potrafić" lub "nie potrafić". Nasza nauczycielka tańca we Wrocławiu powtarzała czasem taki cytat: "Jeśli potrafisz chodzić, potrafisz tańczyć. Jeśli nie potrafisz chodzić, możesz i tak potrafić tańczyć". Wiem, że inaczej jest w przypadku Twoich dzieci, które uczą się bardziej sportowej odmiany tańca - i to też jest dobre. Ale Ty nie musisz przecież brać udziału w zawodach. Umiesz i tyle
U mnie były dziś wszystkie brzuszki z modeling, 50 tych Twoich na 2, po 50 nożyc w pionie i poziomie i jeszcze jedno ćwiczenie, które przypomniałam sobie z dawnych czasów - działa ono na te same mięśnie, co nożyce (a Triskell oczywiście nie pamięta, jak się te mięśnie nazywają, poza tym, że nie są to ukośne) i jest wykonywane podobnie, ale ze złączonymi nogami. Leżąc z głową na podłodze i rękami za głową, podnosimy obie nogi do pionu, a potem powoli (to tu kluczowe słowo) złączone opuszczamy, starając się jak najdłużej utrzymać pozycję nisko nad podłogą. Zrobiłam ich dziś 10, ale w tym ćwiczeniu nie chodzi o ilość, tylko o to, jak długo. Czekam na różne inne brzuszkowe sugestie no i oczywiście na wyjawienie Twojego "tajemnego planu"
Koń od Izary jest faktycznie super
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki