Kochana Patti, ja za każde pięć kilosków zrzuconych robię sobie porządny prezent, a za każdy sukcesowy weekend kupuję sobie coś, na co wcześniej żałowałam pieniędzy. To dobry pomysł móc się obdarowywać, w końcu na niedietkowym jedzonku przy dietkowaniu sporo zaoszczędzamy. Ja się nagradzam kosmetykiem, torebką, dziś perfumkiem, w piątek kupiłam sobie przewodni po Sycylii. Nagradzam się też w ten sposób, że kupuję coś moim dzieciaszkom. Albo zamiast zwykłego serka żółtego czy białego kupuję ten z górnej półki po kilka plasterków lub maluskie opakowanie. Ostatnio nawet sama sobie kwiaty kupiłam, zamiast na cukierki-krówki pieniążki szybciutko wydałam na kwiatki i stoją mi teraz w kuchni i przypominają o sobie.
Zakładki