Jest rowne 78 kg Ale wiecie co, nawet nie mam sily sie cieszyc. Tzn. jestem zadowolona, pewnie, po tych ostatnich paru dniach dziwne ze w ogole waga poszla w dol, ale jestem zmeczona. Chcialabym juz widziec 68 na liczniku, wtedy perspektywa mety bylaby na wyciagniecie reki. A tak... wiem ze jeszcze tyle miesiecy przede mna... Nie umiem odnalezc dawnej radosci w dietkowaniu, pilnuje sie ale robie to niechetnie, czesciej przymykam oko na rozne moje grzeszki. Do klubu chodze z przymusu - to znaczy musze sie zmusic aby tam jechac bo na miejscu jest juz fajnie i po wszystkim ciesze sie ze jednak sie ruszylam, ale najgorsze to zmobilizowac sie do dzialania.
Mam nadzieje ze to tylko przejsciowy stan i wkrotce odnajde dawna energie. Postaram sie tutaj wpadac w kazdej wolnej chwili bo bez Was nie dam rady!
Wczoraj nie zdazylam wszystkich poodwiedzac ale postaram sie to nadrobic w miare wolnego czasu.
Sciskam Was mocno i pedze dalej
Zakładki