Witaj Triskiell
Przybiegłam życzyc miłęgo dnietkowego dnia niedzielnego
Trzymaj się cieplutko
papa
Witaj Triskiell
Przybiegłam życzyc miłęgo dnietkowego dnia niedzielnego
Trzymaj się cieplutko
papa
Witaj Triskell
Przybiegłam życzyc miłęgo dnietkowego dnia niedzielnego
Trzymaj się cieplutko
papa
A więc tak... na stole przede mną leżały chyba ze trzy rodzaje ciastek, czekolada miętowa (zaraz pod moim nosem mniej więcej), orzeszki słone, parę rodzajów chipsów. I Triskell nir tylko nie spróbowała żadnego z ww. produktów, ale też nawet nie miała ochoty powidzieć np. "zabierzcie mi tą czekoladę sprzed nosa", bo czekolada wcale nie kusiła. Półgrzechem mogę być może nazwać 60 (w sumie) kcal z trzech takich krakersików trochę podobnych do Wasy ale słonych i z ziołami, ale potraktowałam to jako namiastkę pieczywa, może nie najzdrowszego, ale najgorszego też nie. Nikt nie przyniósł świeżych owoców, więc skusiłam się na 5 suszonych moreli (mniemam, że tyle kalorii per sztuka, co świeże?) Z cudzych rzeczy był jeszcze maciupeńki kawałek wędzonego łososia i pseudo-sushi (zamiast ryby kawałeczek avocado)... wiem, to ryż, ale ono było tak małe, że tego ryżu było ok. łyżki (a kaloryczność 1 szt. sushi to 35 kcal, więc nie jest źle). Reszta to już tylko przyniesione przeze mnie surowe warzywka, plus dip jogurtowy (jogurt naturalny zmiksowałam z ogórkiem, dodałam koperek, trochę soli, pieprz, kurkumę, shoarmę i pieprz cayenne). Warzyw mi sporo zostało, więc (tym razem gotowane) dojadałam do kurczaka na obiad. Skutek jest taki, że czuję się bardzo ciężka, bo w przewodzie pokarmowym naprawdę dużo brokułów, cukinii, selera i marchewki.
Od razu może zadeklaruję się, kiedy w tym miesiącu są te dwie imprezy, na których sobie trochę popuszczę, choć postaram się w limicie: Za tydzień w sobotę kobieta z mojej grupy tańców wyprawia 80-te urodziny. Zjem wówczas kawałek jej urodzinowego tortu, bo moim zdaniem okazja spora. A 29-go mój mąż ma również okrągłe urodziny (30-te) i... w tym przypadku nawet nie chodzi o ciasto, po prostu jest jedna butelka, którą w czerwcu przywiozłam z Polski, a w niej potwornie słodki trunek, którego kaloryczności nawet nie potrafię sobie wyobrazić. I co, zgadnie ktoś, jaki jest ulubiony alkohol Triskell? (aha, i jeszcze w ten czwartek na kocercie w Seattle chcę sobie na 1 piwo pozwolić, ale obiecuję je wyskakać i wytańczyć)
Gazelki dalej nie ma . Ćwiczenia dywanowe były po powrocie z parku. Wody jak do tej pory 3 l plus jedna Pu-Erh.
Foczko - stronkę o Pilates obejrzę, choć prawdę mówiąc pytałam głównie z ciekawości, bo ciągle tą nazwę widywałam. Jak już Gazelkę dostanę, to pewnie tak mnie ona ćwiczeniowo zaabsorbuje, że nie będę szukać innych ćwiczeń.
Julcyk - witaj, miło że tu wpadłaś
Gagaa - kolejny raz bardzo dziękuję. Oj dorobisz Ty się pomnika, dorobisz (jakieś preferencje odnośnie lokalizacji?) 1300 kcal, powiadasz (taaaak, policzyłam)? No dobrze, powoli będę zwiększać, tak po 50 kcal dziennie (czyli dziś 1050 w planach), żeby za tydzień być na tej wartości. Mam zamiar do wypisanego przez Ciebie jadłospisu zacząć sie stosować od przyszłej niedzieli - bo dopiero w piątek będę mogła poczynic stosowne zakupy, a - jak pisałam powyżej - w sobotę impreza trochę mi pomiesza z jadłospisie, a chcę tą zmodyfikowaną dietę zacząć od dnia, gdy faktycznie przez cały dzień będę jej przestrzegać. Ale pewne elementy będę wprowadzać już teraz. Aha, a tłuszczów się nie bałam nie wiedziałam tylko, co sądzić o tłuszczach na noc. Pieczony kurak w plasterkach zamiast wędlin jest pomysłam, który mi się podoba, choć akurat kiełbasy to jakoś dużo nie jadam, te wędliny, o których myślałam, to głównie szynka (ale też nie wiem, co tam z nią robią przy procesie konserwowania jej). Jeszcze jedno pytanie, bo widzę, że jogurt i musli proponujesz w osobnych posiłkach. To to musli tak na sucho? A cynamon pewnie, że do owoców pasuje, tyle że mnie przy przyprawach zawsze fantazja ponosi (patrz o dipie jogurtowym na pikniku powyżej) i już bym sypała do tego cynamonu kardamon, imbir sproszkowany, gałkę muszkatołową i goździki... to była taka mała dygresja - wiem, że nic w tym złego, tak tylko napomknęłam W każdym razie reasumując - stopniowo zwiększam kalorie i przenoszę bliżej poranka. Oleju lnianego tu nie widziałam, ale się po wypłacie rozejrzę. Na razie oliwa z oliwek musi wystarczyć. Otręby owsiane mam.
Jeszcze raz dziękuję i pewnie jeszcze niejedno pytanie mnie nawiedzi
Grubsiaczku - niebawem sprawdzę na Twoim wątku, jaki jest powód tej radości.
Emkrusiu - tak jak mówiłam - pomnik tej Gadzee stawiać przyjdzie O pikniku pisałam powyżej, mam nadzieję, że dalej tą wodę pijesz jako wawelski smok Ja tak
A oto, jak dziś Was obserwowałam z góry, jak Wam dieta idzie :
Miałam jeszcze dziś trochę pobiegać po wąteczkach, bo mam do zostawienia trochę obrazków z parku - bluszczyków, stokrotek, listków, itp - ale zostawiłam kilka i coś czuję, że dziś faktycznie będzie mnie tu mniej. Mąż ma wolną noc więc trzeba przed pójściem spać trochę życia rodzinnego uskutecznić Te z Was, których nie odwiedziłam dzisiaj, odwiedzę jutro.
Dzień zakończyłam wynikiem 1049 kcal, 3.25 l wody i 2 kubkami Pu-Erh. Czuję się wypchana tymi wszystkimi warzywami, niech już wreszcie mnie opuszczają, nie mam z nimi szczególnego emocjonalnego związku
Ściskam Was mocno
Witajjjjjjj Triskelll
Wrociłam po kilku dniach nieobecnosci..ale zadzwonili do mnie w sprawie pracy i był wyjazd, kazdy grosz sie przyda...i wiesz wogole w sobote zaczynam zajecia w szkole ...i sie tez tak raduje ...hihi , normalnie sama nie umie uwierzyc ze tak mnie do nauki ciagnie
Wczoraj sobie za duzo pozwoliłam ale dzis juzz normalnie dietkuje i sobie teraz wymyslam motywacje moze mi pomozesz hihi
Wogole tak patrze na te twoje zdjecie i twierdze ze ty ładna laseczka jestes i ty nie masz juz z czego sie odchudzac
Pozdrawiam
cześć, gratulacje
WITAJ TRISKELL.MUSZE PRZYZNAC ZE ŚWIETNIE WYGLĄDASZ W SWOIM PUNKCIE OBSERWACYJNYM NA NASZE DIETKOWANIE. GRATULUJE WYNIKÓW. TRZYMAM KCIUCZKI ZA DALSZE EFEKTY I SERDECZNIE POZDRAWIAM.
Witaj kochana ważko
Super zdjątko i coraz ladniejsze wyniki
Super ze sie tak łądnie mobilizujesz. I ja tez chce gazell Chyba sobie kupie niedlugo albo wydębie od rodziny na prezent na urodziny Chce mieć na czym ćwiczyć w domu jak sie psuje pogoda na dworze.
Szybko mów jak sie sprawi Twój sprzęt jak sie już u Ciebie w poniedziałek zjawi
Caluje :**
cześć!
pewnie ten słodki alkohol to jakiś likier... ale jaki?
fajnie dałas sobie radę na pikniku:D podziwiam!
trzymaj sie!
Witaj Triskell!!!
Jestem pod wrażeniem, jak dzielnie oparłaś się wszelkim pysznościom i pozostałaś przy warzywkach
Zdjątko super - lasencja z Ciebie - masz bardzo ładną figurkę. Ze słodkich alkoholi stawiam na advocat lub jakiś inny słodki likier
Udanego życia rodzinnego!
Buziaki!!!
Zakładki