Kochane, dzięki za miłe słowa odnośnie zdjęć i zachętę odnośnie podania
A ja zabieram się zaraz za gazellkowanie i pewnie potem znowu będę padnięta, więc tak na wszelki wypadek już teraz piszę, że dzień zamknęłam wynikiem 1241 kcal, 1,75 l wody (ale to się za chwilę zmieni) i 3 kubkami Pu-Erh. Trochę dużo węglowodanów było w przedostatnim posiłku, bo miało być jakieś miecho czy coś takiego, a tu nagle Trinia z niewiadomej przyczyny poczuła w ustach wyimaginowany smak cynamonu no i było jasne, że jeśli chce zachować pełnię zdrowia umysłowego (=nie zwariować), to musi zjeść coś z tymże. Było więc mleko sojowe z odrobiną twarogu, truskawkami (150g), odrobiną otrębów, cynamonem i sypkim imbirem. Taki bardziej poranny posiłek, ale bardzo się o niego mój organizm upominał.... a zresztą nie był to ostatni posiłek tylko przedostatni, a więc nie węgle na noc. Mój mąż stwierdził, że ta nagła pokusa to może stąd, że chłodniej się nagle zrobiło, a cynamon to taki zimowy smak. Coś w tym jest.
Idę pogazellkować
Zakładki