A się okazało, że ten kurs co znalazłam, to jest taki zwykły, nie ma ubierania się w takie śliczne stroje jak ma Trini .
Buttermilk- a co to za kaseta?? :>:>
A się okazało, że ten kurs co znalazłam, to jest taki zwykły, nie ma ubierania się w takie śliczne stroje jak ma Trini .
Buttermilk- a co to za kaseta?? :>:>
Ja chciałam powiedzieć , że wróciłam [;
To znaczy postaram się bywac na forum regularnie
Dziękuje za pamięc [;
Widzę , że zyjesz już wyprawą Zazdroszczę , ba nawet bardzo
Pozdrawiam
Witaj Triss!
Dzieki za nr tel. Smska wysle na pewno, zreszta to tylko pare groszy kosztuje ale jak cieszy
Mojego nr nie masz? wysylalam ci na priv razem z adresem zeby karteczke z kanionu dostac i nawet dostalam potwierdzenie ale skoro nie masz to zaraz wysle raz jesczze na priv.
Pozdrawiam i zycze udanego wyjazdu juz teraz bo nie wiem kiedy znowu uda mi si ena forum wejsc bo w pracy mam akurat goracy okres
hej triss,
mój mąż chyba by oszalał z radości jakbym mu zafundowała taki taniec brzucha
ale faktycznie dzięki temu ze jesteś na forum jakoś mamy cel i to wyraźny udowodniony! teraz dobiła do mety lunka, co jeszcze bardziej motywuje!
a wyglądasz pięknie, i te mięśnie brzucha...normalnie wszystkie widać!!!
triss, jak sobie poradziłaś ze skórą i jej nadmiarem...boję się o mój brzuch, myślę że reszta jakoś sobie da rade...ale co z tym brzuchem??
Nan, mam to:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
to sa 2 plyty i calosc wyglada obiecujaco
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
Nan, my na codzień, do uczenia się, też nie przebieramy się w te "śliczne stroje". Instruktorka musi widzieć chociażby Twoje nogi, żeby wiedzieć, czy masz prawidłową postawę (muszą być ugięte), w spódnicy tego nie widać. A te stroje to dopiero do występu. Więc jeśli instruktorka daje Ci w przyszłości szansę, żeby gdzieś występować, to brakiem strojów się absolutnie nie przejmuj. A jeśli takiej szansy nie daje, to i tak warto trochę się nauczyć warsztatu, zanim ewentualnie pójdziesz do innej, z którą będziesz występować.
Buttermilk, ciekawa jestem, jak kasety będą się sprawdzać. Ja nigdy żadnego tańca nie uczyłam się z kaset, ale znam jedną osobę, która bardzo dużo się w ten sposób nauczyła.
Korni, na brzuchu mam taką jedną nie lubianą bruzdkę (na tych zdjęciach sprytnie zakrytą - może też i dlatego ten kostium jest moim ulubionym, bo zwisa mi w nim taka klapka nad pępkiem), ale tak ogólnie to wydaje mi się, że skóra wchłania się z czasem. Pamiętam, ze jakieś pół roku temu bardzo martwił mnie nadmiar skóry na plecach, a teraz wygląda to znacznie lepiej (nie tylko moje subiektywne zdanie, mąż też zauważył różnicę... nie żeby sam wcześniej zwrócił uwagę na nadmiar skóry, faceci często takich rzeczy nie widzą, ale wiedział, że ja na to narzekałam).
Trzy i pół dnia do wyjazdu
Trini , bardzo chciałabym Cię poprosić o pomoc .Gnębi mnie pewna sprawa , nie mogę się pozbyć pewnych natarczywych myśli odnośnie życia po schudnięciu.Jesteś przykładem na to , że można się z tego cieszyć , że nie ma potem pustki po tym tłuszczowym ochronnym pancerzyku.Pewnie wiesz o co mi chodzi , nie chcę zaliczać jakiś dołów , załamań nerwowych.
Nie mam wątpliwości , że chcę i muszę schudnąć , ale powiedz mi jak uniknąć takiego zniechęcenia i zdołowania , jakie zaliczyły piszące tu niedawno dziewczyny.
Zwracam się z tym moim problemem do Ciebie , bo jesteś przykładem radosnego schudnięcia...
Dorciu, bardzo chciałabym móc Ci pomóc, ale nie wiem, jak. Bo ten potwór pustki, zdołowania i zwątpienia nigdy na mnie swoich sideł nie zastawiał, więc nie musiałam z nim walczyć. Tak się zastanawiam, może chodzi o to, że dieta, choć była i jest ważna, nigdy nie była dla mnie sprawą najważniejszą? No bo wyobrażam sobie, że gdyby była, to faktycznie po osiągnięciu celu mogłaby pojawić się jakaś pustka, brak odpowiedzi na pytanie "Co dalej?" Co dalej? No jak to co dalej? Dalej żyję swoim życiem tak, jak wcześniej, dalej dążę do tych samych celów (jak najwięcej zobaczyć, jak najwięcej doświadczyć, jak największej ilości ludzi móc coś od siebie dać...), a że robię to z większą lekkością, samoakceptacją, nawet czasem dumą z siebie (bo sobie udowodniłam, że potrafię)... to mi tylko dalsze podążanie tą drogą ułatwia, nie utrudnia. Dagmara pytała mnie kiedyś, jakie mam teraz cele. Tak sobie nad tym myślę i coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to są i będą zawsze te same cele, bo wszystkie one nie polegają na dojściu do jakiegoś miejsca i zakończeniu misji, tylko na wędrówce przez całe życie. Bo przecież nie ma punktu, w którym powiem sobie, że już wszędzie dotarłam, wszystkiego doświadczyłam, wszystko wiem na wszystkie interesujące mnie tematy i wszystkim ludziom na świecie dałam uśmiech.
Nie wiem, kochana, czy to co piszę jest zrozumiałe i przede wszystkim czy ma jakiekolwiek zastosowanie do Twojej sytuacji. Każda z nas jest inna. I na szczęście z tego ostatniego zdania wynika także to, że po-dietowe załamania innych osób wcale nie muszą oznaczać tego samego u Ciebie. Moim zdaniem nie ma co martwić się na zapas.
Dziękuję Trini , pięknie to wszystko ujęłaś...Już wszystko rozumiem.
Poza tym tak sobie myslę, czy te cykliczne dwutygodniowe przerwy nie były związane u Ciebie z fazami księżyca ? Podobno jak księżyc maleje , to nasz organizm łatwo chudnie , czyli też malej i odwrotnie , gdy zbliża sie do pełni , my też wtedy się nie zmiejszamy.Chyba coś w tym jest , muszę to u siebie poobserwować.Ten dwutygodniowy przestój wypadł właśnie na okres przed pełnią.Zobaczę co będzie dalej.
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję , że mi odpowiedziałaś .
Dorciu - tak, nawet kilkakrotnie tu u siebie na wątku pisałam, że też myślałam o tym związku z fazami księżyca. Skoro Księżyc działa na coś tak potężnego jak ocean czy morze, powodując przypływy i odpływy, to nie widzę powodu, dla którego na nasz organizm, też przecież w dużym procencie składający się z wody, by nie wpływał.
Zakładki