-
Dzięki za słowa otuchy, mam nadzieję że tym razem się uda i w lato wyjdę spod ręcznika
Tymczasem ..... jak wstawia się te suwaczki ... stworzyłam sobie ale nie wiem gdzie i jak wstawia sie ten adres
-
Tutaj masz krok po kroku pokazane jak wstawiać suwaczki. Nie powinno być problemów.
Szamię obiadek. Chyba dopcham jabłkiem..
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Po tym moim zrywie z hantelkami już takich nie miewam... Teraz ćwiczę rano- rozgrzewka rozciagająca + ABS ( bo chcę mieć ładny brzuch) i lekkie rozciąganie na koniec. Dietę trzymam. Dziś zjadłam jajecznicę z jednego jajka ( mogę jeść jajka?) z warzywami i wypiłam herbatkę zioloną bez cukru. Wstałam późno ( o 14) więc obiadokolację zjem za 15 minut ( bo nie jem po 17). Wracając do jajecznicy- muszę się pochawalić tym jednym jajkiem bo zwykle jadłam z 10 ( w porywach do 12) na szynce i cebulce.
Pozdrawiam :*
-
aaaa... Ty weź nic nie mówo o sesji... 4 egzaminy, 5 prac zaliczeniowych do napisania i 3 koła. Zaplanowałam sobie, że w przerwie Świątecznej napisze te prace..a tu d...a !!!!! Na razie nic nie robię.
Boję się... boję się że w czasie sesji moje odchudzanie pójdzie w cholerę.Że z nowu zacznę zajadać stres czekoladą, czipsami etc. Że zamiast usiaść na tyłku i sie uczyć, będe chodzić po domu i co chwilę sobie robić żarcie.
Iiiiiii.... mam pytanko.. jak sobie radzisz na uczelni z dietą? Masz jakieś pomysły? Bo u mnie co prawda jest jakiś bufet, ale wiadomo : pączki, bułki, kanapki z żółtym serem i majonezem, zapiekanki etc.
A ile można w końcu wziąść ze sobą jabłek i mandarynek... tym bardziej jak np w taką środę siedzę od 8 do 20.
-
Pring, myślę, że jajka to nic złego, byle nie za często - w końcu to białko, a trzeba o nim pamiętać przy diecie, żeby się nie wpędzić w osteoporozę. I chyba lepiej by było, gdybyś jadła jeszcze coś przed 19tą - powinno się rozkładać jedzonko na cały dzień tak, żeby zmieścić się w granicy kalorii i ciągle być sytym - poza tym, jak mądra Triskell gdzieś pisała - to ważne, żeby metabolizm miał ciągle zajęcie, wtedy się nie rozleniwia.
A oglądałam dziś (przez przypadek wpadłam) program "kwadransowe grubasy", czy coś takiego.. i jakaś mądra pani dietetyk mówiła, że w praktyce wyszło, że na diecie 1000 kcal szybciej chudną te osoby, które rozkładają kalorie na pięc posiłków, a znacznie wolniej te, które zjedzą tyle samo kalorii tylko w dwóch.
Mi ostatnio za nic nie chce wyjść pięć - jestem najedzona i ciągle mam jakieś zajęcie, i jakoś ten podwieczorek nie wchodzi. Ale staram się.
Narcyzo, w kwestii uczelni.. moja dieta na razie nie trwa zbyt długo, więc wiele doświadczenia z tym nie mam. I nie mam też w tym roku tak wiele zajęć - 4 godziny w poniedziałek, wtorek jako jedyny zawalony od rana do wieczora, a w pozostałe dni tylko po dwie godziny (jedne zajęcia, właściwie to półtorej godziny), więc jakoś dawałam radę - na poniedziałek jabłko w przerwie pomiędzy, w te wolniejsze dni zwyczajnie w domu i nic ze sobą nie brałam, poza obowiązkową małą butelką niegazowanej Nałęczowianki . Natomiast co do wtorku - no z tym jest problem niestety. Ale mam w środku okienko (od 13.30 do 16), więc to tak w sam raz na obiad - biorę jedzenie ze sobą, np dwie kromki chleba i serek wiejski. Niczym się nie przejmując siedziałam z kolegami z grupy w Instytucie i jadłam moją dietkową paszę.
Raz się nie udało, rano często mi brakuje czasu na cokolwiek.. poszłam do baru wegetariańskiego - nie jestem wegetarianką, ale tamtejsze jedzenie jest zazwyczaj dość zdrowe. Zaliczam to jako jeden z grzechów mojej dotychczasowej diety, no ale musiałam zjeść cokolwiek, a na jechanie do domu nie mam podczas tego okienka czasu.
Z tymi zawalonymi od rana do wieczora dniami jest ciężko, mi najbardziej doskwiera wieczór, no ale robię mały wyjątek i zjadam późno (wracam koło 19.30) - za to coś bardzo niewielkiego kalorycznie.
Na takie dni polecam Ci sposób, który mi się sprawdził - siadam poprzedzającego dnia wieczorem nad kartką i tabelą kalorii i dokładnie sobie piszę co i o której godzinie zjem jutro. I jeśli mam możliwość, to już wieczorem przygotowuję sobie jedzenie, które mam ze sobą zabrać na uczelnię. Jakoś sobie radzić trzeba.
Ja też się niestety boję, że jak w ogóle wrócą zajęcia po Sylwestrze, to będę miała problemy ze WSZYSTKIM - rano ciężko mi przychodzi zwleczenie się z łóżka, a tu dochodzi teraz jeszcze czas na ćwiczenia, kąpiel, balsamowanie, przygotowanie śniadania.. ale uparłam się, niedługo mam zamiar usiąść i wypisać dokładnie, łącznie z godzinami, co i kiedy, w jakie dni mam robić. I postępować zgodnie z planem. Muszę sama dla siebie bata przygotować, bo inaczej wiem, że prędzej czy później złapałoby mnie lenistwo. A jak znajdę czas na naukę do sesji.. to na razie dla mnie zagadka.
Zjadam jednak banana zamiast jabłka, popiję Pu-Erhem i napiszę jeszcze o tych specyfikach
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
"Kwadransowe Grubasy" to postrach mojego dzieciństa bo tam występowała pani, która bardzo przypominała mi moją ciotke...
Co do pory konczenia jedzenia- masz pewnie rację ale ostatecznie mogę opuścić poprzeczkę do 18 bo później będe jadła co popadnie ( jedzenie jest najsmaczniejsze wieczorem i nocą...). Dziś jadłam jeden posiłek ( wstałam około 14) i jakoś nie mogę się zmusić do zjedzenia następnego, tym bardziej 4...
-
Pring, znam to doskonale, w wolne dni sama mam dużo problemów ze wstawaniem. Dzisiaj np planowałam o 7mej, a wyszła mi z tego chyba dziewiąta.. Ale warto się postarać, chociażby po to, żeby mieć dobrze ustawiony dzień - zarówno ze względu na jedzenie, jak i ogólnie życie szkoła wróci i trzeba będzie o tej ósmej rano być w miarę przytomnym (i nie wyglądać przy tym jak zombie..). Mi czasem kiepsko wychodzi..
Tylko że miałam w tej kwestii duuużo "treningu" - mieszkam dość daleko od centrum, a już do przedszkola, potem podstawówki, liceum i teraz na studia muszę oczywiście jeździć do miasta - żeby być w szkole na ósmą musiałam wstawać o 6 - mycie, śniadanie, ubieranie, pakowanie - robiła się siódma i trzeba było wychodzić, bo przy korkach dojazd zajmuje około 45 minut (przez całą podstawówkę jeździłam rano z rodzicami samochodem, bo oni do pracki). W liceum się rozleniwiłam, bo przyszły dni z zajęciami od 12 i samodzielne jeżdżenie autobusem, etc.. Na studiach też różnie bywa, teraz na szczęście mam przez trzy dni w tygodniu na 8.15 - bywa, że nie udaje mi się wstać na poranny wykład ale ja się naprawdę staram, mamooooooooo...
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
pozwolcie, ze sie wtrące...
jajka są dobre:D maja białko więc można je jeśc. najlepiej gotowane...
Pring nie mozesz jesc tak malo posilkow... wazne jest, zeby organizm mial co robic caly czas bo moze sie przestawic na tryb glodowy... chociazby taka pomarancze na podwieczorek lub na 2 sniadanie.
a w kwesti uczelni to wiem, ze niektore dziewczyny robia sobie jakies salatki i pakuja w plastikowe pudeleczka.
C. jak obiadek?
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Wtrącaj się ile chcesz, każda porada mile widziana
A obiadek, dziękuję, smaczny. Bukiet jarzyn (z mrożonki Hortexu), barszczyk produkcji domowej doprawiony bazylią i majerankiem, banan i Pu-Erh. Pod względem kalorii - obiad idealny dla mojej dietki
A jak tam Twoje jedzonko dzisiaj?
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Miałam opisać wrażenia ze specyfików! Na razie nie napiszę nic o działaniu, bo po pierwszym dniu ciężko, żeby było co widać.. więc tak ogólnie tylko powiem co myślę po pierwszym użyciu.
Żel pod prysznic Lirene cudnie pachnie i bardzo przyjemnie się nim myje. Kosztował niecałe 9 złotych, a wygląda na to, że będzie całkiem wydajny. Peeling Lirene jeszcze nie poszedł w ruch, więc na razie nie mam co pisać, poza tym, że zapach również smakowity.
Żel wyszczuplający Ziaji użyłam do nóg, bioder i tyłeczka - dobrze się smaruje i szybko wchłania, pachnie również ładnie. Co do efektów i wydajności - pożyjemy, zobaczymy.
Bielenda chłodząca - brzuch, biust, ramiona - faktycznie chłooooodzi.. ale uczucie całkiem przyjemne. Przy wmasowywaniu czułam się jak na inhalacjach - zapach zielonej herbaty bardzo odświeżający trochę to to lepkie i musiałam dłużej poczekać, aż się wchłonie, a na efekty cierpliwie poczekam.
Balsam Cztery Pory Roku - rece, dekolt, szyja, plecy (na tyle, na ile sięgam.. ) - pachnie moim zdaniem tak sobie, na razie bez większych zachwytów i rewelacji.
Tak więc, z dzisiaj najlepsze oceny dostają Lirene i Ziaja.
A jutro może przetestuję peeling i mleczko Garniera..
Natomiast bardzo mi się podobało masowanie rękawicą (kupiłam sobie taką ze sztucznych włokien), faktycznie odprężające.
Koniec relacji!
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki