-
hehe ale wtedy, takie ustrojstwo, to trzeba mieć na wyłączność, bo jak to tak... Wymieniać się? hehe jakby takie toj - toje były? Szaleciki... O fuuuj...
Hmm może się skuszę na a6w, jak mój liczniczek odliczający do 1 października dobije do 42, bo to tyle dni zajmuje prawda? Zaryzykuję... Choć naprawdę się obawiam, bo dziś jak prawłam w wannie choćby szmatki, mojemu zwierzowi, i musiałam być na wpół schylona, to myślałam, że umrę... A sęk w tym, że właśnie do czasu nowego roku akademickiego chcę się jakoś zaleczyć z bólów pleców, bo już z dwa, cz trzy razy miałam "korzonki", i nie chcę się uzależniać od innych osób, bo sama wtedy nic nie mogę zrobić... A i teraz, jak siedze, stoję, czy leżę, podnoszę coś cięższego, czuję mój "krzyż"... Od jutra, mam zabiegi, tzw. prądy, ciekawe jak się po nich będę czuła, w sumie 10 dni mam na to tuptać...
A co się tyczy jeszcze a6w, to męcząca będzie dla mnie jeszcze ta monotonia i rutyna, codzień to samo, tylko, że więcej... Nie lubię popadać w rutynę, jakieś schamaty I nawet jak biegam, to staram się codziennie przebiec choć ciut inną trasą Nie ma co, ja to mam problemy... hehe
-
Ojeju, jeju... Przed obiadem napisłam się wielką szklanę wody i teraz mam wrażenie, że pęknę, choć obiad wcale nie był, aż taki obfity... Może z ok. 300 g ziemniaków (tak na oko, bo ja nie wiem dokładnie...), mnóstwo surówki, no i dwa małe kawałeczki mięska duszonego... Więc znów ok. 600 kcal... Aj, gdybym mieszkała sama, albo już gdybym była w Olsztynie, to moje jedzenie wyglądałoby jeszcze lepiej... Zła jestem troche... Może naet trochę bardzo?... Ale cóż począć... Idę poodpoczywać, możę się nawet zdrzemnę, no za około 2, 5 godzinki pójdę biegać... Nie wiem, czy dziś się "skuszę" na kolację... Jakoś mi tak nijak się zrobiło...
Idę.
Do wieczora...
-
Biegałam, nie tyle ile bym chciała, bo cały czas grzmiało... Deszcz nie padał, ale wolałam nie ryzykować...
Przybiegłam, i zjadłam sucharka pełnoziarnistego SONKO - 40 kcal + 1/3 jogurtu - ok. 60 kcal = 100 kcal... Czyli jakiś 1000 dziś był...
Mimo, to coś mi się nie podoba... Tak patrzyłam dziś na siebie i... Nie mogłam dłużej. Czuję się okropnie! To nie możliwe, że schudłam, że waga pokazuje mniej, bo to nie może być prawda, czuję się jeszcze większa, grubsza... Fuuuj... Jest mi wybitnie źle.
A te pomiary to pewnie i tak kłamią...
Idę przed tv. Ot, co mi pozostało...
-
kochanie co Cie dopadlo?? wszystkich na duchu utrzymujesz a teraz Ty upadasz?? Dawaj reke pomoge Ci sie podniesc Nie poddawaj się!!!!! Będzie good, a najlepiej to Twoj chlopak zauwazy czy schudlas) Ty mozesz nie widziec tych zmian bo siebie codziennie widzisz w lustrze... dzisiaj to sobie uswiadomilam;DD ja siebie nie widze ze schudlam ale zaczelam od innych slyszec ze sa rezultaty)
buziaczki:**
-
Dzięki Kochana, mam nadzieję, że ten nastrój mi szybko minie... Wróciłam przed komputer, bo mi w domu telewizory pozajmowali i nie mogę nic oglądać...
Hmm, ja nie mam pieska
Oto, i mój kochany mężczyzna Bo ja mam dwóch samców, których kocham
Moje 730 gram futrzastego szczęścia Pieszczoch niesamowity...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu, akurat zrobiłam Mu sesje, w drodze powrotnej od weta, naszczęście jest zdrów jak ryba A to jest Jego miejsce do podróżowania, na mojej starej już polarowej bluzie... Z której jest chyba dumny jak diabli Jazda autem Mu nie straszna
-
jeszcze nie widzialam zeby ktos sie fascynowal tak malutkim zwierzaczkiem ale to miłe)) ja bardzo chcialam miec szczura.... są bardzo mądreD ale jak powiedzialam o moim pomysle w domu, to malo co szyby nie pekly od krzyków;D bo jak sie okazalo mama sie boi szczurów jak arachnofobiczka pajakowD
pozdrów Stuarcika;DD
-
bardzo ladnie ci idzie. podziwiam i zazdroszcze
-
Fajny białasek
A co do doła, który Cię dopadł to mhh.. nawet najsilniejszy traci siły. Pomysl sobie o tych dziewczynach które przez czasem 2 miesiące nie widzą ani jednego cm i ani jednego kg w dół bo mają zastój a nie poddają się i walczą dalej. Po takich zastojach przeważnie waga i cm lecą na łeb i nawet się laski nie oglądają a już muszą kupować nowe ciuchy bo tamte po prostu wiszą. Niestety zastój dopada prawie każdą. Jedną wcześniej, inną później. Czasem jest tak, że waga spada a cm się nie zmieniają. Dużą rolę tutaj mają ćwiczenia, bo mięsień pobudzany się napina i objętościowo rośnie. Nie bój się nie będziesz kulturystką bo nawet kulturyści, którzy nie ćwiczą przez 3 dni robią się podobni normalnym ludziom bo mięśnie nie są pobudzane i flaczeją jak przebity balonik dlatego oni ćwiczą codziennie alby utrzymać wygląd
I głowa do góry bo szkoda każdej minuty na smutną minkę. Stań przed lustrem i wyobrażaj sobie jaka będziesz w październiku
-
Snoi! Ja juz mialam jeden kryzys zwiazany z zastojem. Wiem co przezywasz i wiem roweniez, ze nie jest to wcale pozytywne dla Ciebie .
Dlatego zajmij sie czyms najlepiej i nie popadaj w obsesje ciaglego ogladania siebie w lustrze, wazenia sie, mierzenia. Pozniej ani sie obejrzysz a rezultaty twojej dietki i cwiczen beda oszalamiajace .
Kochana, nie daj sie tak latwo!
-
Dziękuję dziewuszki bardzo gorąco! Jesteście wspaniałe, naprawdę.
;-*
Oby mi ten nastrój już nie wrócił... W sumie, nie było aż tak źle... Myślę tylko, że jeśli ktoś waży te 66 kg, to powinien wyglądać "troszeczkę" inaczej... Znaczy się lepiej. Ale jeszcze troszeczkę czasu mam, by to wszystko nadrobić...
Tak, ważę 66 kg, i dziś rano, już oficjalnie - bo wczoraj to był niedzielny niewypał, związany ze zniecierpliwieniem - bo poniedziałkowo, waga pokazała równiuteńkie 66 kg
Jeszcze 6 kg! Jestem dokładnie w połowie... Na początku lipca bowiem było 72 kg... Stracone 6kg, do stracenia 6kg I pozostało 6 tyg... hihi oczywiście spodziewam się przed'okresowego zastoju wagi, ale cóż... Mówi sie trudno i żyje dalej
***
A co do mojego ciura, to właśnie jest ta kwestia nie zorientowania ludzi - bez urazy Tluscioszek - którzy mają w główkach obraz ciurków ganiających gdzieś po kanałach i roznoszących różne choróbska... Bo tak pewnie sobie wyobrażają szczury Twoi rodzice I to budzi u Nich odrazę i Bóg jeden wie, co jeszcze... Staram się to zrozumieć ten powszechny pogląd, ale nie umiem Sporo ludzi mówi, że obrzydliwy jest łysy ogon... A przepraszam, jaki on łysy? W całości pokryty jest włoskami Których nie widać, ale czuć Wiem, jednak, że ludzie mogą się do ciurów też przekonać i przykładem jest tu mój mams i nawet tata, którzy na początku tylko Go obserwowali i nie dotykali... Teraz jest przytulany i ściskany na wszystkie strony Noo mój tata, Go tylko nie dotyka, ale ma powód Skubaniec mały COŚ złego czuje tym swoim nochem i gdy tylko mój tata da Mu palec to ten Go ugryzie... Udało Mu się to narazie 2 razy, ale tak "ostrzegawszczo", delikatnie, bo gdyby chciał to szczur potrafi zrobić krzywdę, ojjj potrafi Te szczury z wyobrażeń niektórych ludzi, różnią się KOMPLETNIE, CAŁKOWICIE, TOTALNIE, DIAMETRALNIE od tych domowych... Są wrażliwe, na stres (!), na choroby, są wręcz delikatne... Domowy ciur nie dałby sobie rady na wolności... Mogłabym tak pisać i pisać o ciurach, bo są to zwierzęta fascynujące mnie, ich charakter, zachowanie, nawyki, przywiązanie, no i ta niezaprzeczalna mądrość, ich totalnie wyostrzone zmysły... Tak. Po studiach chcę robić specjalizację ze zwierząt futerkowych
***
A dziś:
śniadanie - kawałek jogurtu + trochę musli - ok. 106,5 kcal
coś pomiędzy - czyli banan i... winogronko białe... wiec wyszło sporo... ok. 348 kcal...
obiad - ok. 450 kcal...
Narazie więc: 904,5 kcal...
***
Za chwilę idę biegać, jednak ta pogoda mnie... Że tak powiem, baaardzo denerwuje Niech sobie pada i całą noc i całe PRZEDpołudnie, ale ok. godz. 17 - 18 to ja poproszę słonko, a nie... Jakoś buro i pochmurno, i oby mi tylko nie lunęło jak zaraz wyjdę! Ych...
Do usłyszenia babeczki, ja lecę...I jeszcze raz:
DZIĘKUJĘ
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki